Mimo że zmarł ponad pół wieku temu, przez całe życie nie wysuwał nosa poza swój aśram w indyjskim Tamil Nadu, jego wpływ na współczesną duchowość zachodniego świata jest nie do przecenienia. Trudno wyobrazić sobie nurt non-duality (niedualność) bez Ramany Maharisziego, adwajty wedanty, której nauczał i jego słynnego pytania: Kim jestem?

W wieku siedemnastu lat przeżył silne doznanie śmierci. Jak sam wspominał: Obawa śmierci znikła raz na zawsze. Zatopienie w Jaźni trwa od tego momentu nieprzerwanie aż do teraz. Inne myśli mogą przychodzić, jak różne nuty utworu muzycznego, ale „Ja” dźwięczy stale jako główna, podstawowa nuta, która towarzyszy innym nutom i łączy się z nimi. Niezależnie od tego, czy ciało było zajęte rozmową, czytaniem czy czymś innym, byłem stale skupiony na Jaźni. Wkrótce potem opuścił dom rodzinny i udał się do świętej góry Arunaćali, gdzie przez kilka lat medytował w grocie, pogrążony w głębokim samadhi (całkowite zespolenie z Jaźnią). Już wtedy zaczęli do niego przybywać pierwsi uczniowie. Na serię pytań jednego z nich odpowiadał pisemnie, na luźnych karteczkach, ponieważ w tym czasie zachowywał milczenie. Dzięki temu powstały dwie jego pierwsze i jedyne pisane własną ręką książki: „Kim jestem?” i „Poszukiwanie siebie. Wićara samgraham”, wydane staraniem innych ludzi. Nigdy więcej niczego nie pisał. Kolejne książki były zapisem jego rozmów z coraz liczniejszymi gośćmi aśramu założonego w odpowiedzi na ruch tworzący się wokół jego osoby.

Przekaz tych dwóch pierwszych książek nigdy jednak nie stracił na aktualności. Można powiedzieć, że nic więcej nie było do dodania.

Tym, co istnieje realnie jest jedynie Jaźń. Świat, indywidualne dusze i Bóg są w niej zjawiskami, tak jak srebro w macicy perłowej. Ta trójka pojawia się jednocześnie, i jednocześnie znika. Jaźń to stan, w którym absolutnie nie ma myśli „ja”. Nazywa się go milczeniem. To Jaźń jest światem, to Jaźń jest „ja”, to Jaźń jest Bogiem. Śiwa, który jest Jaźnią, jest wszystkim.” – pisał 21-letni, całkowicie urzeczywistniony Ramana. Oczywiście wiele jeszcze słów miał wypowiedzieć w ciągu kolejnych lat życia, dostosowując swoje odpowiedzi do poziomu pytań zadawanych przez proszących o wskazówki uczniów. Ale zawsze najbardziej cenił komunikację bez słów; uważał, że najwięcej można przekazać w milczeniu – jeśli uczeń jest na taki przekaz gotowy.

Powtarzał: Musisz tylko usunąć nierzeczywiste, a Rzeczywistość sama się objawi. Co jest tym „nierzeczywistym”? Projekcje naszego umysłu, wiara w to, że „ja” sprowadza się do ciała i myśli.

Jak więc usunąć to, co nierzeczywiste? Według Ramany najprostszą, bezpośrednią ścieżką do tego prowadzącą jest wićara, czyli rozpoznawanie swojej prawdziwej natury, poszukiwanie siebie. Temu podstawowemu badaniu siebie służy właśnie pytanie: Kim jestem? Docieramy w ten sposób do korzenia umysłu, jako że najpierwszą myślą, z której wynikają wszystkie pozostałe, jest myśl „ja”. Ustawiczne powracanie do tej pierwszej myśli powoduje nadwątlanie konstrukcji umysłu, który zaczyna się w końcu poddawać. Staje się jasne, że „ja”, w które do tej pory święcie wierzyliśmy, jest czystą fikcją! Nie oznacza to, że kontakt z „ja” i ze światem myśli zostaje całkowicie i nieodwracalnie zerwany – zdarza się to w nielicznych przypadkach, takich jak doświadczenie Maharisziego. Dlatego potrzebny jest pewien upór w ciągłym przypominaniu sobie Rzeczywistości, w odwoływaniu się do niej zarówno podczas medytacji, jak i w zwykłych czynnościach życia codziennego. Najlepiej wyrażał to Mistrz, gdy zachęcał swoich uczniów, do „robienia wysiłku, by pozostawać bez wysiłku.” Jeden z wielu paradoksów, wytyczających drogę do wyzwolenia…

Mahariszi uznawał również inne drogi, prowadzące do Jedni, jednak przestrzegał przed ich niebezpieczeństwami. Na tych pośrednich ścieżkach istnieje niebezpieczeństwo, że złodziej, który przedzierzgnął się w policjanta, może posiąść władzę, jaką ma policja. Jeśli wtedy odezwie się jego złodziejska natura, może być zdolny do czynienia zła większego niż kiedykolwiek przedtem. Ego może osiągnąć moce i zdolność postrzegania ponadzmysłowego, a potem przekonać siebie i innych, że jest Jaźnią i stać się przyczyną najstraszliwszych cierpień, fałszywym guru, pożerającym innych, by nakarmić swą skrywaną próżność. (Arthur Osborne, Ramana Arunaćala przeł. Stefan Ziembiński)

Mimo że sam Mahariszi prawie całe życie spędził w aśramie, postrzegany przez innych jako Mistrz i święty, nie zachęcał nikogo do porzucenia rodziny, pracy, codziennych obowiązków. Nie o to bowiem chodzi, by zastąpić myśl „jestem ojcem rodziny” myślą „jestem mnichem”. Rzecz polega na tym, by całkowicie porzucić myśl „ja działam” i po prostu być, to zaś może być równie dobrze zrealizowane w mieście, jak i w dżungli. Porzucenie świata ma się odbyć w wymiarze wewnętrznym poprzez pozbycie się poczucia ego.

Ten element jego nauczania współgra z wymogami współczesnego życia. Mahariszi bowiem nie tworzył religii, ani własnego kultu, nie zalecał odprawiania rytuałów, czy wiary w dogmaty. Proponował prostą metodę badania rzeczywistości: sprawdźcie to sami, przedrzyjcie się przez iluzję, bo może to, co uważacie za prawdę jest tylko wymysłem? Może Prawda, którą sami jesteście, tylko czeka na odkrycie, choć na razie nie podejrzewacie jej istnienia?

Wystarczy zadać sobie najprostsze pytanie: Kim jestem?

 

Doczekaliśmy się, staraniem Stefana Ziembińskiego, polskiego wydania serii książek związanych z postacią Maharisziego: dwóch jego autorstwa („Kim jest?” i „Poszukiwanie siebie”), dwóch wspomnieniowych (Sadhu Arunachala „Wspomnienia sadhu o Ramanie Mahariszim” oraz Arthura Osborne’a „Ramana Arunaćala”) i cenionej przez Ramanę pozycji o adwajcie wedancie Śri Karapatra Swamiego „Światło poznania Jedni”

FullSizeRender_popr

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *