Zasadę tworzenia i funkcjonowania tożsamości doskonale oddaje koan ”Palec Gutei”. Jednocześnie jest to przykład ilustrujący na czym polega trzymanie się konkretnej idei oraz tworzenie konceptów.

Koan pokazuje, co utrudnia większości uczniów praktykę zen oraz co nie pozwala na doświadczenie czystego bycia. Palec Gutei jest tutaj symbolem przywiązania do konceptu.

Gutei podnosił palec, ilekroć pytano go o zen. Służący mu chłopiec zaczął go w tym geście naśladować. Kiedy ktoś pytał go o czym naucza jego mistrz, chłopiec unosił palec. Gutei dowiedział się o naśladownictwie chłopca, więc złapał go i obciął mu palec nożem. Chłopiec krzyknął i wybiegł z pokoju, Gutei przywołał go jednak z powrotem do siebie. Gdy chłopiec odwrócił głowę w stronę Guteia, ten uniósł swój palec. W tym momencie chłopiec doznał oświecenia.

Kiedy Gutei miał umrzeć, rzekł do zebranych mnichów:

– Otrzymałem swój jednopalcowy zen od Tenryu. Używałem go całe życie i nadal nie zdołałem go wyczerpać.

Po tych słowach zmarł.

W ludzkiej naturze leży potrzeba zamknięcia wszystkiego czego doświadczamy w sztywne ramy, określania i obwarowania zasadami, czyli stworzenia konceptu i jego kurczowego trzymania się. W codzienności przekłada się to na umiejętność szybkiego stwarzania alternatyw w stosunku do wszystkiego i różnych koncepcji czy idei. Mechanizm ten działa automatycznie, niemal niepostrzeżenie. Wynika to z tego, że bardzo szybko reagujemy na różne impulsy myślowe, które pojawiają się w naszym umyśle. Jednak nie jest to reakcja na to, co się dzieje w rzeczywistości. Przepuszczamy reakcje przez filtr wspomnień, opinii, oczekiwań. Szybko oceniamy, nazywamy, określamy- nieświadomie porządkujemy w ten sposób naszą przestrzeń. Dzięki temu zyskujemy poczucie bezpieczeństwa, jednocześnie większość codzienności przeżywając w naszej wyobraźni o rzeczywistości, a nie w kontakcie z nią.

Możemy założyć, że poza tym, że funkcjonujemy jako konkretny podmiot, który sobie coś wyobraża (stwarza obiekt w umyśle), to obok jest ta prawdziwa rzeczywistość. Teraz powinno pojawić się pytanie: czy tak naprawdę istnieje podmiot, który sobie coś wyobraża i czym jest to, co powstało dzięki wyobraźni? Kolejne ważne pytanie: czym w takim razie jest rzeczywistość?

Wracając do koanu, widzimy, że uczeń miał tylko wyobrażenie o zen, ale nie poczuł jego esencji. Podobnie jak my, miał pewien koncept. Często nosimy w sobie takie wyobrażenia np. o miłości czy moralności. Trudno jest nam odróżnić czy mówimy wtedy o reakcji na rzeczywistość taką, jaka jest, czy raczej o reakcji na naszą interpretację i odbiór tej rzeczywistości.

Nasza wyobraźnia pozwala stworzyć pewien świat, nad którym, jak nam się wydaje, mamy kontrolę i możemy wywierać na niego wpływ. Z jednej strony to wyobrażenie daje siłę i poczucie bezpieczeństwa, z drugiej – ogranicza nas. Jeśli zadamy sobie trud analizy czy istnieje podmiot, obiekt myślenia i sam proces myślenia, to przekonamy się, że dzielimy coś, co jest jednią na trzy części. Klasyczne ćwiczenia duchowe np. w zen, pokazują, że tak naprawdę tego podmiotu, który poprzez myślenie stwarza obiekt, nie ma. Nie ma też tak na prawdę obiektu. Obiekt, jak i podmiot, powstają zawsze w jednym i tym samym momencie, a czynność tą powtarzamy nieustannie stwarzając i utrzymując w ten sposób to, co nazywamy potocznie dualną jaźnią.

Jeśli mówimy „ja myślę”, to oznacza, że dopuszczamy możliwość niemyślenia, a mimo to będziemy nadal istnieć jako podmiot. Tymczasem to właśnie ciągły proces myślenia tworzy naszą tożsamość „ja”. Na ścieżce zen wiele osób stara się myśleć o tym, aby nie-myśleć, bo wtedy wydaje im się, że doświadczą czegoś ważnego. Jest to jednak błędne podejście, ponieważ my, jako podmiot „ja”, nie jesteśmy podstawą myślenia, ale wynikiem myślenia. Jeśli nie będzie myślenia, nie będzie też nas. Wtedy, i tylko wtedy, doświadczymy jaźni jako otwartej i bezgranicznej przestrzeni, którą o wiele bardziej jesteśmy niż tym, co udaje nam się wytworzyć i mozolnie utrzymać.

Na początkowych etapach treningu istota zen może stać się konceptem, kolejną ideą w naszym życiu. Konsekwencją będzie stworzenie następnych ograniczeń, bowiem poprzez myśli, nawet te najbardziej uduchowione, kreujemy nową świadomość „ja”. W zen tak naprawdę nie chodzi „o coś”, nie ma znaczenia czy uważamy coś za lepsze, bardziej moralne czy za czymś gonimy. W treningu zen chodzi tylko o TĘ rzeczywistość, która jest! Jednak jest to tak mało spektakularne, że wiele osób przegapia esencję zen, czekając na coś wyjątkowego. W ten sposób umyka im istota praktyki.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *