Duch

Zen jako idea cz.2

W zazen chodzi o świadome zaryzykowanie postawy nie-komentowania i nie-oceniania tego, co dzieje się podczas ćwiczenia oraz tego, co się w nas pojawia, o nie-analizowanie tych uczuć. My po prostu wtedy JESTEŚMY … , to wszystko. To, co się wtedy pokazuje, jest w świadomości i jednocześnie jest tą świadomością. Odczucia, które pojawiają się  podczas zazen, a które nie podobają się nam i są sprzeczne z tym, co byśmy chcieli, woleli, nazywamy niepokojem ducha. Jest to bardzo silny bodziec do myślenia, które przeszkadza w doświadczeniu Jedności.

Podczas zazen wydaje nam się, że musimy szukać ciszy. Tymczasem ona jest – żaden dźwięk, żadna myśl jej nie zabije, bo ona już jest. Tak samo jest już nasza świadomość i obecność – one są jednym. Podczas siedzenia podejmijmy więc ryzyko zostawienia w świadomości tego, co się w niej pojawi, nawet jeśli jest to nieprzyjemne. Nie oceniajmy, nie analizujmy, nie zastępujmy inną myślą czy uczuciem.

Ćwiczenie zen jest pewnego rodzaju luksusem, bo po prostu możemy BYĆ. Nie musimy nic robić, tylko BYĆ. W zen nie ćwiczymy czegoś po coś, nie jest to ćwiczenie czegoś, czego nie ma. Zostawmy więc wszystko takim, jakie jest. Nie poprawiajmy wiecznie czegoś, nie manipulujmy sobą. Zostawmy to, ale przy pełnej świadomości, bez uciekania, bez tłumienia i zasypiania.

Utrzymanie przytomności ułatwia sama postawa podczas ćwiczenia: proste plecy, otwarte oczy. Jednocześnie jest nam bardzo trudno przestać działać czy myśleć przy pełnej świadomości. Zwykle wtedy zasypiamy, a właśnie w takim momencie moglibyśmy zacząć BYĆ. Nie czyńmy sobie jednak planów na dalsze siedzenie, tylko przeżywajmy następnych oddech, ten i kolejny …

Niech będzie co jest, a my nie bądźmy ani za, ani przeciw, tylko bądźmy. Jeśli jest smutek, to czujemy smutek, ale nie myślimy „ja jestem smutny”. Ten smutek nie dotyczy teraźniejszości, tego, co jest teraz, on pochodzi z naszej pamięci, z przeszłości. W trudnych momentach, kiedy zalewa nas fala uczuć, pomaga powrót do świadomości oddechu lub nawet liczenie oddechów.

Nie porównujmy się do nikogo, ponieważ tak naprawdę nie ma nawet mistrzów zen … Doświadczenie sprzed np. dwóch lat to nie teraźniejszość i podobnie jak jedzenie ostatniego posiłku dwa lata temu, nie ma już żadnego znaczenia. W zen nie ma żadnych stopni zaawansowania, bo w teraźniejszości nie można być zaawansowanym- albo jesteś obecny albo Cię nie ma, nie ma stanów pośrednich. Ćwiczmy więc tak, aby była TA rzeczywistość, nie podchodźmy do niej, jak do czegoś co nam przeszkadza.

Jedność wszystkiego jest możliwa do doświadczenia, ale żeby tak się stało, trzeba nią być, czyli trzeba przestać się od niej oddzielać, czyli przestać myśleć, a dokładniej interpretować rzeczywistości poprzez myślenie. Proces myślenia, który generuje poczucie „ja jestem” daje nam poczucie kontroli, ale jednocześnie powoduje uczucie odrębności, co jest przyczyną wewnętrznego niepokoju.

To, czego najbardziej boimy się w codzienności, to właśnie utrata kontroli. Przenosimy ten lęk także na zazen. Owszem, tożsamość jest ważna w codzienności, ponieważ gwarantuje nam przeżycie, jednak jeśli myślimy, że jesteśmy tylko tą tożsamością, to odczuwamy niepokój, tęsknotę duchową.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *