Zgłębiając temat „Ego i wgląd duchowy” nie sposób nie spojrzeć na tożsamość człowieka jako integralną część Jedni, do której doświadczania dążymy poprzez poszerzanie świadomości w ramach różnych praktyk duchowych. Życie bez ego (tożsamości) jest po prostu niemożliwe, przynajmniej na tym etapie ewolucji człowieczeństwa, na jakim się znajdujemy.

Prędzej czy później, każdy z nas zauważa, że w rozwoju osobistym istnieje pewna tendencja do eliminowania i negowania ego, które jest przecież częścią życia. Wynika to być może z tradycji kultur dalekowschodnich oraz religijnych korzeni chrześcijańskiej kontemplacji, gdzie identyfikacja z własnym „ja” była czymś nagannym, niepożądanym  a nawet grzesznym.

Przypatrując się naturalnym zjawiskom, takim jak narodziny, wzrastanie, dojrzewanie i przemijanie, zauważamy, że w cały ten proces włożony jest czas, energia, zaangażowanie i miłość rodziny – wszystko po to, aby ukształtować naszą tożsamość. Jeśli narodziny i dorastanie  są wyrazem głębokiego porządku rzeczywistości (Natury), to kształtowanie świadomości „ja” (ego) jest również jego nieodłączną częścią. Może więc warto  zadać sobie pytania: dlaczego?, jaką ma to wartość i jaką funkcje pełni?

Z perspektywy człowieka dojrzałego widzimy, jak wiele lat poświęcamy na uczenie się zarówno siebie, jak i świata. Bez tej podstawowej funkcji, jaką jest nasza „mapa życia”, nie będziemy w stanie funkcjonować w społeczeństwie, uczyć się, pracować, kochać i tworzyć, ponieważ nie będziemy mieli do tego narzędzi. Bez własnej, określonej tożsamości nie będziemy w stanie wzrastać i rozwijać swojej świadomości (ego) nabierając z czasem szerszej perspektywy. Bez procesu uczenia się siebie nie będzie tak naprawdę czego rozwijać i w efekcie nie będzie czego „rozpuszczać”.

Każdy człowiek, który ma zakłócony ten naturalny proces (trudne doświadczenia, zwłaszcza w dzieciństwie, przeżyte traumy, czy niezgodne z głębokim, wewnętrznym porządkiem wybory) ma zakłócone poczucie tożsamości. Tym samym, zatrzymuje swój rozwój w ciasnym ograniczeniu projekcji z dzieciństwa lub w skrajnych przypadkach ląduje w instytucjach opieki niezdolny do samodzielnego życia. Ponieważ większość z nas miało takie doświadczenia w przeszłości, ciągle szukamy czegoś lepszego, a w efekcie doświadczamy braku. Wciąż gonimy za spełnieniem i szczęściem, którego szukamy na zewnątrz, często nawet się nie zastanawiając, jak miałoby się ono materializować… Ta pogoń za lepszym, wspaniałym, niezwykłym (cokolwiek to dla nas jest) ma swoje źródło w pierwotnej tęsknocie za prawdziwym JA, za pełnią, akceptacją i spełnieniem. Jest to echo naszej prawdziwej natury, absolutnej, totalnej Jedni i Miłości.

Warto więc zadać sobie kilka pytań:

– czy możemy doświadczać pełni, akceptacji i współzależności ze światem poprzez wąską projekcję naszych braków?

– czy możemy cieszyć się tą świadomością bez harmonijnego, dojrzałego ego?

– jak będziemy doświadczać życia z zamkniętą percepcją na piękno współzależności  i głęboki porządek Rzeczywistości?

– czy nie będziemy musieli wówczas uciec od codzienności i stworzyć następnego złudzenia oddzielenia naszego „ja” od naszej prawdziwej natury? Czy nie jest to wówczas następna powtórka, tylko w trochę innej odsłonie? Jaki to ma sens? Następne, tym razem lepsze oddzielenie? Następne, lepsze złudzenie?

 

A może po prostu ŻYJMY poprzez dostępną formę wyrazu (nasze ego), dbając o nią tak, jak architekci dbają o eksponowanie przestrzeni pięknymi formami budowli, a kompozytorzy o wyraz muzyki rozpisując ją na poszczególne dźwięki instrumentów. Czy możemy wyobrazić sobie poruszenie symfonią największych kompozytorów bez orkiestry, najlepszej klasy muzyków i różnych instrumentów? Czy przypadkiem nie uznalibyśmy za absurdalny pomysłu, żeby posłuchać Beethovena czy Mozarta bez tych wszystkich elementów?

Żyjmy więc i doświadczajmy teraźniejszości, dbając o jakość naszej ludzkiej egzystencji każdego dnia i pamiętając, że to ona właśnie jest wyrazem naszej głębokiej istoty, a nie czymś (kimś) kto jest zbędny i przeszkadza w życiu.

Eliminując nasze ego stwarzamy następne i następne, ciągle goniąc za tym, co mamy na wyciągnięcie ręki. Pamiętajmy w codziennym zabieganiu, że wciąż na nowo kreujemy każdy moment własnego życia poprzez to jak je przejawimy właśnie tu i teraz, w bezpośrednim wyrazie jako ludzie. W tym tkwi nasza WOLNOŚĆ, ale i bezlitosna ODPOWIEDZIALNOŚĆ.

 

 

2 komentarzy dla Ego i wgląd duchowy. Jak rozumiemy siebie, kiedy mówimy „ja”?

  1. Anka Żarnecka pisze:

    Trudno kwestionować założenie, że tożsamość jest nieodłączną częścią naszej rzeczywistości i ma na nią wpływ. Mam jednak wątpliwość, czy możliwym jest poprawić (czyli zmienić obiektywną jakość) ego za pomocą ego. Przypomina mi się tu historia barona Munchausena, który siebie wraz z koniem wydobył z błota ciągnąc się za włosy. A sam koń waży co najmniej pól tony 😉

    • Nusen Patre pisze:

      Powiedziałbym, że ego jest jak żaglówka, którą poruszamy się po morzu rzeczywistości. Błędem jest skupiać się na niej zamiast na owym morzu, lecz bez niej również nigdzie nie dopłyniemy i morza nie poznamy.

Skomentuj Nusen Patre Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *