Wszystkim zainteresowanym tematyką zen w biznesie polecamy  materiał, który powstał  w oparciu o wykłada „Have a break – praktyczne ćwiczenia z Wschodu i Zachodu” Paula Khtesa, wygłoszony w ramach sympozjum „Emocje w ekonomii” w maju 2009 roku.  Tematem wykładu Paula Kohtesa była sytuacja tak zwanego „wyjścia poza system” – zjawiska, którego doświadczyliśmy chyba wszyscy. Ma ono miejsce wtedy, kiedy w trudnej sytuacji pojawia się myśl: „mam dość, muszę odpuścić”. Od czasu do czasu każdemu z nas zdarza się być w sytuacji, kiedy pewien system czy układ, który zastaliśmy, nie może zostać z jakiś względów przez nas zmieniony. Wtedy jedynym rozwiązaniem, które intuicyjnie przeczuwamy, jest wyjście poza jego ramy. Tego typu doświadczenia mieliśmy już z pewnością wszyscy, zapewne niektórzy z nas nawet poszli za myślą „odpuszczam”.

Według Paula Kohtesa musimy być świadomi, że tzw. „wyjście z systemu” to często rozwiązanie z konieczności, a istniejący system jest symbolem tego, że coś „jest, jakie jest”. Często podkreśla się właśnie w zen, że życie jest jakie jest, a my powinniśmy działać w zgodzie z nim, a nie według naszych wyobrażeń o rzeczywistości … Jeśli wychodzimy z zastanego systemu, to nie jest to prawdziwe rozwiązanie problemu, naprawienie czegoś, zmiana konstrukcji, lecz raczej próba zmniejszenia cierpienia, dyskomfortu, który ten układ w nas wywołuje. Sama sytuacja nie jest ani dobra, ani zła, ale my poprzez interpretację odbieramy ją jako niekorzystną. Kohtes zachęca, aby postawić sobie zasadnicze pytanie: skąd musimy wyjść?, z jakiego systemu?
Mówiąc o „wyjściu z systemu”, sensownie byłoby zastanowić się najpierw nad wyjściem z własnych wewnętrznych systemów, które nas ograniczają. Wiemy jednak jak trudno jest dokonać zmiany samego siebie. P. Kohtes mówiąc o tym był jednak nastawiony optymistycznie, ponieważ jego osobiste doświadczenia pokazują, że mimo trudności jakie taka decyzja niesie, jest to realne. Jeśli nie byłoby takiej możliwości, bylibyśmy zmuszeni do robienia tylko tego, co podpowiada nam nasz mózg. Neurologia potwierdziła, że 99,9% naszych decyzji uwarunkowanych jest systemem, w jakim przebywamy oraz naszymi dotychczasowymi doświadczeniami. Oznacza to, że decyzje, które podejmujemy, nie są tak naprawdę wynikiem naszej wolnej woli, jak nam się często wydaje; są raczej z góry narzucone przez system i doświadczenia …

Paul Kohtes przywołał analizę Rolfa Haubl, profesora socjologii i psychologii psychoanalitycznej na Uniwersytecie Goethego we Frankfurcie, według której  większość organizacji  znajduje się w fazie procesów zmian. Przy czym pod pojęciem organizacji rozumie tu firmy, instytucje społeczne, duże przedsiębiorstwa. Jednocześnie niewiele z nich jest na etapie zmian w sposobie myślenia. Presja ekonomiczna ostatnich lat i wynikający z niej przymus wprowadzenia reform, doprowadziły do coraz większych problemów  w obrębie organizacji. Warto mieć świadomość, że permanentnej przebudowy struktur firmy często nie są w stanie zrozumieć osoby zatrudnione. W konsekwencji, wielu pracowników nie jest w stanie identyfikować się ze swoją firmą i czuje się niemal zmuszona do naruszania standardów jakościowych i zawodowych, w celu osiągnięcia krótkoterminowych założeń finansowych. Kohtes zaznacza także, że kadra zarządzająca czuje się w tym procesie coraz bardziej jak „change agents”, gdyż musi wywierać nacisk ekonomiczny, co negatywnie odbija się na kierowanym zespole.

Kohtes używa nawet określenia „kultura użalania” mówiąc o nadmiernym obciążeniu pracowników. Przy czym użalanie się nie jest próbą radzenia sobie z zaistniałą sytuacją, lecz staje się rytuałem, który te problemy podtrzymuje. Dzięki temu niektórzy pracownicy są „oszczędzani” kosztem innych pracowników. Zatrudnieni znajdujący się pod stałą presją, zmuszeni są do przystosowywania się do stale zmieniających się warunków pracy, muszą w jakiś sposób pomóc samym sobie. To wyzwanie jest dla niektórych jednak zbyt duże. Im więcej w firmie projektów, tym ważniejsze jest – zdaniem badaczy, na których powołuje się w wykładzie Paul Kohtes – tworzenie sieci kontaktów wewnątrz i na zewnątrz firmy. W ten sposób powstaje możliwość odciążenia, pod warunkiem, że pracownikom i kadrze zarządzającej uda się stworzyć zakres działania, w którym zmniejszeniu ulega nacisk na wydajność w sposób pozbawiony jakichkolwiek sankcji/konsekwencji.

Opis ten dobrze przedstawia aktualną sytuację w świecie biznesu, gdzie coraz większy nacisk idzie z góry w dół. Dla wielu osób jest to sytuacja bez wyjścia. Zdaniem Kohtesa ważne jest, abyśmy choć odrobinę zmniejszyli to poczucie znalezienia się w punkcie bez wyjścia. Kluczowe jest więc pytanie: jak wymknąć się z sytuacji pozornie bez wyjścia?

Jak podkreśla sam Kohtes, odpowiedź na to pytanie, jest doskonale wyrażona w tytule wykładu czyli  „Have a break”. W momencie, w którym zyskamy odrobinę dystansu (break-przerwa) do tego, co się dzieje, możemy poradzić sobie z zafiksowaniami i wyobrażeniami, w których żyjemy. W momencie, w którym porzucamy koncepcje jak powinno być, widzimy potencjał, który może przynieść nam nowe pomysły, nowe sposoby postępowania, których nie byliśmy w stanie zobaczyć, będąc w tymże systemie.

Kohtes w ramach krótkiego ćwiczenia zachęca do wyobrażenia sobie, że znaleźliśmy się w firmie, w której wszyscy chętnie pracują. Większości z nas trudno to nawet sobie wyobrazić! Pokazuje to, jak bardzo mamy wpojone przekonanie, że praca musi być mozolna, a przez to nieprzyjemna i ciężka. Kohtes podkreśla jednak, że nie możemy zaniechać idei, że może być inaczej.
Z kolei jako ćwiczenie, które ułatwia „puszczenie” pewnych rzeczy czyli zrobienie sobie przerwy, proponuje świadomy wydech – odpuszczenie, ponieważ wraz z wydechem odprężamy się i odpuszczamy. Świadomy wydech, który pozwala puścić napięcie, powinien stać się naszą codzienną praktyką w biurze. Ważne jest wykonywanie od czasu do czasu takich krótkich przerw, które prowadzą do tego, że na nowo docieramy do świadomości i wychodzimy poza rutynę.
Fakt, jak ważne są nawet krótkie przerwy, pokazuje historia ze Światowej Organizacji Zdrowia. Kohtes opowiadał jak przygotowano kwestionariusz na potrzeby klinik, w których przeprowadza się operacje, m.in. te ratujące życie. Problemem tych klinik było to, że pod wpływem stresu, wynikającego z presji czasu, występuje duży odsetek błędów. Podjęto więc decyzję, żeby poszczególne procesy były przerywane na krótki czas, tak aby wyjść z rutyny. W Niemczech wprowadzono to rozwiązanie do różnych klinik. Okazało się że liczba popełnianych błędów zmniejszyła się w znaczący sposób, ponieważ udało się ludziom wyjść poza rutynowe działania. Dzięki temu mogli zadać sobie pytanie, czy to co robią, robią prawidłowo, czy może powinni zrobić coś inaczej. Kohtes kilkakrotnie podkreślał, że podstawową zasadą „wyjścia z systemu” jest przełamanie rutyny.

Nawiązał także do tzw. energii brzucha, która nazywana jest też energią uniwersalną, a dostęp do niej gwarantuje podejmowanie odpowiednich decyzji. Aby ją odczuć, zaproponował ćwiczenie nawiązujące do tradycji qi gong i tai chi: siedzimy prosto prosto, nie opieramy się, lepiej usiąść raczej na brzegu krzesła, stopy na podłodze, wyprostowany kręgosłup. Jeśli to możliwe zamykamy oczy. Należy położyć rękę na brzuchu, lub nawet dwie ręce, jedna na drugiej. I teraz próbujemy świadomie na chwilę się na tym skoncentrować. Ćwiczenie to jest bardzo proste, a przynosi duże efekty.

Jak zaznacza Kohtes, kiedy kładziemy rękę na brzuchu, dochodzimy do strefy siły, innej, niż ta, którą mamy w głowie. W tym momencie możemy połączyć się z tzw. energią chi, energią zawsze nam dostępną. Dostęp do tej energii może prowadzić do tego, że nie męczymy się lub przynajmniej nie tak szybko. Jest to bardzo przydatne ćwiczenie, zwłaszcza gdy jesteśmy zbyt mocno osadzeni w głowie. Sięgnięcie do energii brzucha od czasu do czasu, bez żadnych ezoterycznych idei, wyjście poza głowę do uziemienia – brzuch jest bowiem synonimem uziemienia – sięgnięcie tam pomaga bardzo w odciążeniu naszej i tak już mocno przeciążonej głowy i stworzenie przestrzeni na powstanie czegoś nowego.

Kohtes proponuje też, aby zastanowić się nad kodem, jaki wielu z nas ma wtłoczony, a mianowicie, że jeśli coś nie jest mozolne, to nie jest wartościowe. Jednak jak zaznacza, mozół zwykle uniemożliwia integrację kreatywnych procesów, także w małej formie, czyli w życiu codziennym. Fakt, że jesteśmy względnie bezradni w konfrontacji z sytuacjami kryzysowymi i próbujemy rozwiązać nowe problemy starymi metodami jest oznaką tego, że nie posiadamy już w sobie kreatywnych impulsów, że nie przychodzi nam do głowy nic nowego.

Kohtes stwierdził, że naszym problemem nie jest to, że za mało wiemy, ponieważ w dzisiejszym świecie właściwie każda informacja jest dostępna. Możemy nawet powiedzieć, że naszym problemem jest to, że wiemy za dużo. Staliśmy się wszyscy bardzo dobrze poinformowani, co prowadzi do przeciążenia całego systemu informacji. Jest on załadowany po same brzegi. Jesteśmy wypełnieni niezliczoną ilością myśli i informacji, obciążając nimi nasz mózg do granic możliwości.

Na podstawie własnych doświadczeń Kohtes stwierdził, że do odpowiednich rozwiązań dochodzi się zwykle wówczas, gdy mamy szansę rozważyć je, ale będąc zrelaksowanym i zdystansowanym. Dlatego wiele osób mówi, że najlepsze pomysły przychodzą do głowy np. pod prysznicem. Wówczas odprężamy się i przychodzą nam pomysły, jak coś rozwiązać. Sam Kohtes przyznał, że najlepsze pomysły przychodzą mu do głowy podczas siedzenia na poduszce. Także we śnie pojawiają się interesujące idee.

Ważne pytanie, które pewnie wielu z nas sobie stawia to: jak wyjść z zaklętego kręgu, jak wyjść z kręgu stresu? Według Paula Kohtesa nie uda się to poprzez działania, ale w sposób swobodny i łatwy. Nazwał to grą w ping-ponga między głową a brzuchem. Jeśli jesteśmy mocno osadzeni w głowie, możemy tylko dojść do bardzo jednostronnych rozwiązań. Jeśli jesteśmy przy brzuchu i działamy w oparciu o doświadczenie brzucha, wówczas możliwe jest spostrzeżenie, że w coś się wikłamy. Możemy wtedy odwołać się do brzucha, zobaczyć, że proponuje on nam określone rozwiązanie, które możemy przekuć w konkretne działania.

Jako pracownicy robimy wiele, żeby coś wytworzyć, żeby osiągnąć jakiś cel. Ma to jedną zasadniczą wadę, a mianowicie nacisk, presję na realizację. Presja przyczynia się z kolei do wytworzenia stresu. Jeśli koncentrujemy się za bardzo na wyniku końcowym i znajdujemy się pod presją konieczności osiągnięcia tego wyniku, tworzy się sytuacja stresogenna. Dlatego lepiej jest skoncentrować się na pracy samej w sobie, czyli tak jak w zen … Robienie w danym momencie tego, co jest do zrobienia jest wspaniałym doświadczeniem, które pomaga w uświęcaniu tego, co robimy, czyli w odnalezieniu sensu w tej pracy. Zdaniem Kohtesa problemem naszych czasów jest właśnie to, że robimy wszystko pod kątem funkcjonalności, wszystko tylko po to, żeby coś osiągnąć. Jest to oczywiście uzasadnione, bo przecież musimy coś osiągać, utrzymać się na rynku, ale jeśli jest to jedyny cel, jedyna płaszczyzna działania, to jesteśmy tak naprawdę w pułapce.

W Sympozjum, podczas którego został wygłoszony ten wykład, chodziło przede wszystkim o aspekt emocji w biznesie. Kohtes podsumował, że umiejętne obchodzenie się z emocjami jest intensyfikowane właśnie dzięki odprężeniu. Jesteśmy wówczas w stanie łatwiej obchodzić się z nimi, zarówno tymi miłymi, jak i trudnymi emocjami. Szczególnie wtedy, kiedy jest nieprzyjemnie. W przypadku tzw. miłych emocji każdy z nas radzi sobie zwykle dobrze. To obchodzenie się z trudnymi emocjami jest prawdziwą sztuką, ale w stanie odprężenia jest łatwiej, ponieważ w naturalny sposób nabieramy wówczas dystansu. Ważne, aby mieć świadomość, że nie osiągamy dobrej jakości życia bez emocji.  Nie chodzi więc o to, żeby nabrać dystansu i być zimnym. Chodzi raczej o to, abyśmy umieli rozwinąć te umiejętności okazywania emocji, ale też nabierania do nich dystansu, postrzegania ich jako interpretację rzeczywistości, a nie jako wierny obraz tego, co jest.

Zainteresowanych tematyką zen w biznesie zapraszamy na warsztat Paula Kohtesa i Alexandra Poraj- Żakieja, który odbędzie się we wrocławskim Instytucie Euphonia 19 września 2016. Szczegóły i zapisy na http://www.kohtesiporaj.pl/

Zapraszamy także do lektury wpisu „Zarządzanie a mocy ciszy- wykład Paula Kohtesa”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *