Słowo „duchowość” odnosimy zwykle to spraw oderwanych od rzeczy materialnych, co więcej- jesteśmy przekonani, że „duchowy” oznacza lepszy niż „materialny” … Wielu osobom wydaje się, że tak zwana codzienność to osadzenie w życiu materialnym, a więc dalekie od wszystkiego, co wiąże się ze sprawami ducha. Żyjemy w tym koncepcie oddzielenia ducha i materii tak długo, że mimowolnie przenosimy go nawet na podjętą praktykę zen.

Jednak w pewnej chwili uświadamiamy sobie, że wszystko jest jednym, niepodzielonym, a nasze osadzenie jako ta konkretna tożsamość w dualnej rzeczywistości zaciemnia ten obraz i jedynie w chwili wglądu jesteśmy w stanie odczuć tą jedność. Przecież rzeczywistości, której doświadczamy, nie da się  podzielić na materię i ducha.

To mylne odczucie co do sensowności podziału rzeczywistości miało już miejsce przed wiekami, kiedy życie kontemplacyjne było rozumiane jako opozycja w stosunku do aktywnego życia, jako przeciwieństwo do życia w społeczeństwie. Kontemplacja była jednoznacznie kojarzona z życiem w odosobnieniu, które dawało możliwość oddzielenia się od „normalnego” świata, w którym istniała praca i życie rodzinne. Uważano, że to wszystko odciąga od duchowości, a więc ma mniejszą wartość.

Klasztory, zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie, były miejscami kontemplacji, ale przecież aby sprawnie funkcjonowały konieczna była codzienna praca. Dlatego w obrębie ich struktur następowało rozdzielenie mnichów na tych, którzy kontemplują i tych, którzy pracują. Jednak już mistrz zen Linji Yixuan powiedział: siedzenie w medytacji i kontemplacji, zatrzymywanie przepływu myśli, uciekanie od hałasu i szukanie spokoju, to metody heretyków.

Takie rozumienie duchowości przetrwało do dzisiaj. Wielu osobom wydaje się, że duchowość, a więc i kontemplacja, i zen są trudne do pogodzenia z koniecznością codziennej pracy. Konsekwencją jest to, że traktujemy naszą pracę, jako coś gorszego, mniej wartościowego niż sama praktyka. Zdarza się, że uciekamy od osadzenia się i obecności w codziennych obowiązkach mając nadzieję na tak zwany lepszy czas.

Kiedy porzucimy przekonanie, że jest duch i materia oraz że duchowy znaczy inny niż codzienny, wtedy poczujemy zmianę: rzeczywistość będzie doświadczana w sposób bezpośredni, a nie poprzez filtr „sztucznej duchowości”. Kiedy uświadomimy sobie, że „wszystko jest jakie jest” i że tak naprawdę niczego nam nie brakuje, wtedy tu i teraz doświadczymy pełni, poczujemy się wolni, a rzeczywistość będzie przestrzenią, która jest nieograniczona, niepodzielona i pełna. Wówczas stwierdzenie, że życie wieczne jest tu i teraz, nie będzie zaskoczeniem.

Warto przyjrzeć się bliżej naszemu podejściu do duchowości w codzienności, którą wypełnia praca i inne obowiązki. Być może wtedy słowa P’anga: Moje codzienne czynności nie są niczym niezwykłym, mimo tego pozostaję z nimi w harmonii, niczego nie osiągając, niczego nie odrzucając … Nadprzyrodzona siła i niezwykła praca – ciągnięcie wody ze studni, przynoszenie drewna na opał, staną się dla nas jasne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *