Rodzimy się jako istoty kochające bezwarunkowo, otwarte, ufne i absolutnie zależne od otoczenia. Potrzebujemy ciepła, czułości, troski i odwzajemnienia naszej otwartości. Rodzimy się wszyscy z umiejętnością kochania bez warunków – to nasza naturalna dyspozycja, poza wyborem i wolną wolą.

 

„Bezwarunkowa milość oznacza harmonię ze wszystkimi i wszystkim.

Harmonia jest wielkim prawem kosmicznym.

Kto łamie to prawo nie będzie czuł się dobrze ani na krótką ani na długą metę,

ponieważ prawo dąży do wyrównania.”

                                                                                                 Willigis Jager

 

Jeśli nasi rodzice doświadczają miłości, reagują na nas zgodnie z tym, czego potrzebujemy, wtedy uczymy się kochania poprzez ich reakcje na nasze bezwarunkowe zaufanie i miłość. Rodzice w tym wczesnym okresie są dla nas całym światem. Uczymy się tego świata poprzez to jak na nas reagują.

Każde zakłócenie w przepływie miłości, w dzieciństwie doświadczane jako opuszczenie, odrzucenie, czy upokorzenie blokuje naszą prawdziwą naturę i zawęża możliwość jej wyrażania w dorosłym życiu. W odruchu unikania bólu związanego z nieprzyjęciem będziemy bronić się przed jej odczuwaniem i wyrażaniem. Zgubimy zaufanie do życia. Wówczas całe nasze życie będzie nas prowadzić do zajęcia się z tymi blokadami zmuszając niejako do ich pokonania, by powrócić do tego, co jest naszą najgłębszą istotą …

Poruszając się po rozmytym poziomie świadomości będziemy rozumieć miłość jako dostawanie opieki i troski. Będziemy wówczas dążyć do uczucia upojenia, jedności i wszechogarniającej wyłączności w uwadze i atencji. Nie rozróżnimy jednak w niej drugiego człowieka, niezależnie od tego, czy będzie to kochanek, mąż, dziecko albo przyjaciel. Nie będziemy odróżniać siebie od świata i nie będziemy też umieli zadbać o innych, nawet o swoje dzieci …

W egocentrycznym polu świadomości– odróżnimy siebie od innych, ale nadal będziemy rozumieć miłość jako coś, co nam się „należy”. Nasze zrozumienie miłości będzie przejawiać się w oczywistości, że „świat” powinien nas kochać, a więc kochanie będzie braniem miłości od innych bez uświadamiania sobie równoważności i wzajemności. W relacjach z bliskimi będziemy pozostawać w roszczeniu o to by nas kochali, niezależnie od tego w jaki sposób będziemy po to sięgać- czy wymaganiem, czy powinnościami, czy wreszcie „staraniem się”. Bliscy będą akceptowani, jeśli spełnią oczekiwania, które zaspokoją nasze potrzeby i wymagania. Nie będziemy jednak zainteresowani ich odrębnością i potrzebami. Dotyczyć to będzie wszystkich osób wokół nas, nawet dzieci.

W polu dojrzałego ego mamy dostęp do wzajemności. Potrzebujemy w równym stopniu czuć się kochani, jak i kochać. Widzimy odrębności, różnice, również w zaangażowaniu i intencjach, rozróżniamy siebie od innych i zdajemy sobie sprawę, że każdy ma prawo do swojej niezależności i nic nam się nie „należy”. Jesteśmy wdzięczni za to co mamy i jesteśmy w stanie unieść niedostatek w potrzebowaniu. Bliscy są dla nas ciekawi i inspirujący w swoich innościach, kochamy  ze wszystkim: ze słabościami i wadami, zwyczajnie, w każdym tu i teraz, w tym co niedoskonałe i codzienne … Dzieci kochamy nie „dla siebie”, bez oczekiwania, że będą „jakieś”. Towarzyszymy im w odkrywaniu ich własnych ścieżek …

W przestrzeni pozaegocentrycznej mamy dostęp do jedności, którą obejmujemy wszystko z jednakową akceptacją, nie wykluczając niczego i nikogo. Przestrzeń ta zawiera wszystko, jesteśmy jednocześnie i miłością, i bólem, i akceptacją. Mamy dostęp do wszystkich poruszeń: od ich subtelnych odcieni po trudne, bezwzględne, obarczone bólem aspekty życia. W tej cichej, akceptującej miłości stajemy się jej przejawem. W każdym najmniejszym poruszeniu jesteśmy wolni od zmagań, starań i oczekiwań, stajemy się miłością …

 

Korzystając ze świątecznego czasu pozwólmy sobie na chwilę refleksji: co tak naprawdę świętujemy, jaką jakość chcemy nadać tym dniom, które mają nam przypominać o bożym narodzeniu. Tradycja chrześcijańska, którą obchodzimy mówi przecież o miłości. Jak ją rozumiemy? Czy zastanawiamy się jak kochamy?

Może właśnie ten świąteczny czas jest odpowiedni do zatrzymania  się i przyjrzenia własnej przestrzeni miłości?  Jeśli to się powiedzie, spróbujmy zrobić ten jeden krok do szerszej przestrzeni … Zawsze jest to tylko TEN JEDEN KROK 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *