Birmański mistrz buddyzmu terawada Sayadaw U Tejaniya należy do tych nauczycieli, którzy unikają ogólników, pięknych i wzniosłych słów, poetyckich metafor. W swojej książce podaje proste, konkretne wskazówki w oparciu o własne trudne doświadczenia i wypływającą z nich wytrwałą, długoletnią praktykę.

Zanim został mistrzem, szukał w życiu przede wszystkim rozrywek i zapewniającego dobrą zabawę towarzystwa. Włóczył się z chłopakami po mieście, ćpał, okradał rodziców, szkołę miał gdzieś. Był czarną owcą w rodzinie. Ze względu na słabe wyniki w nauce został przez ojca wypisany ze szkoły i wdrożony do pracy w rodzinnym sklepie. Radykalna zmiana trybu życia spowodowała u młodego Tejaniyi trwającą wiele lat depresję. Jedyne, co przynosiło ulgę to pobyty w klasztorze u zaprzyjaźnionego mnicha, który sprawował nad chłopcem opiekę duchową.

Po jakimś czasie zdolny adept buddyjskiej medytacji zorientował się, że przebywanie w stanie medytacyjnym przez jakiś ograniczony czas z następującym potem powrotem do tzw życia codziennego cechującego się rozproszeniem uwagi przez myśli i uczucia nie jest skuteczną i satysfakcjonującą praktyką. Uważnym trzeba być nieustannie, medytacja nie może być oddzielona od życia, wszystko, co przynosi życie, powinniśmy traktować jako przedmiot naszej praktyki. To właśnie odkrycie poczynione przed laty w młodości stało się głównym przesłaniem nauczania mistrza Tejaniyi i nicią przewodnią prezentowanej tu jego książki: Traktujcie medytację i rozwijającą się z niej mądrość raczej jako maraton niźli sprint. Bądźcie gotowi, by uczyć się ze wszystkiego. To jest praktyka obejmująca całe życie.

Autor przypomina na każdym kroku: Prawdziwą istotą praktyki uważności jest bycie uważnym nieprzerwanie, nie ma w naszym życiu takiej przestrzeni, w której można by było nie być uważnym.

Bycie uważnym jest tu stosowane wymiennie z praktykowaniem buddyjskiej vipassany, nazywanej również medytacją uważności. Jak tłumaczy sam Tejaniya, Idea vipassany polega na tym, że odnosimy się bez żadnego przywiązania do wybranego obiektu, bądź wszystkich obiektów, które się pojawiają, i jesteśmy ich świadomi bez próby stwarzania określonego rezultatu czy doświadczenia. Praktykujemy w ten sposób rozumienie rzeczy takimi, jakie są. Tak więc w każdej chwili jesteśmy świadomi tego, co się dzieje, tzn tego, co postrzegamy wszystkimi zmysłami, ale również tego, że pojawiają się w związku z tym myśli a następnie znikają. Podobnie z uczuciami. Po prostu wszystko zauważamy. Możemy stosować vipassanę, przeżywając kolejne chwile naszego życia. Można ją podsumować tymi paroma słowami: Tylko obserwuj i pozwól, by było, jak jest.

Wydaje się to takie banalne, prawda? Przecież niemal każdy człowiek na Ziemi uważa, że jest świadomy. Tejaniya przytacza przykład dobrze ilustrujący ten problem. Dwóch ludzi na ulicy widzi przejeżdżający obok samochód. Gdyby ich zapytać, co się dzieje, jeden odpowie: Przejeżdża samochód. Drugi zaś, praktykujący vipassanę, opisze to tak: Jestem świadom, że widzę przejeżdżający samochód.

Czym bardziej jesteśmy wytrwali w byciu świadomym, czym więcej cierpliwości wkładamy w codzienne praktykowanie świadomości, tym łatwiej, jak przekonuje autor, pozostawać ze świadomością w kontakcie. Kiedy jedziecie na rowerze, mocno pedałując, po jakimś czasie nabieracie rozpędu, który eliminuje potrzebę ciśnięcia na pedały z takim jak wcześniej wysiłkiem. Wkrótce wysiłek postrzegania wszystkiego z udziałem świadomości nie tylko się zmniejszy, ale już prawie nie będzie potrzebny. Kiedy bowiem nauczymy się nie kontrolować naszych doświadczeń, niezależnie od tego, czy są lepsze czy gorsze, pojawi się jeszcze głębsze zrozumienie. Zrozumienie tego, że doświadczenie jest mniej ważne niż obecność świadomości. Na tym etapie Umysł staje się obiektem świadomości i zaczynasz być świadomy jej samej. A bycie świadomym świadomości pochłania o wiele mniej energii niż bycie świadomym wszelkich obiektów. Wszystko zaczyna się dziać bezwysiłkowo. To nie ja medytuję, ale medytacja się wydarza, tak jak wydarza się życie.

Tejaniya przestrzega przed krytycznym stosunkiem do swojej praktyki. Nie strofujmy się za to, że „umysł nie pracuje tak, jak należy”, czy że „to doświadczenie jest niezdrowe”. Podobnie jak z każdym innym doświadczeniem, myślą, uczuciem, jesteśmy skłonni odrzucać te nieprzyjemne a zatrzymywać przyjemne. Mistrz cierpliwie wyjaśnia, wracając wielokrotnie do tej samej prostej zasady praktykowania uważności: Nie staraj się kontrolować swojego doświadczenia lub się go pozbywać. Nie staraj się mieć miłego doświadczenia czy unikać złego. Po prostu masz się przyglądać temu, co właśnie następuje i próbować z tym pozostać. Wszystko, co się w nas pojawia, to tylko natura, perswaduje w innym miejscu, nie traktujmy myśli i uczuć tak osobiście… Jesteśmy naturą, fizycznym i umysłowym procesem, dziejącym się w określonym punkcie czasu. Bądźmy jak naukowcy podczas badania siebie samych. Dlaczego jestem taki zły? Skąd się bierze ten niepokój, dlaczego przez cały czas się martwię?

Tak więc nie trać czasu. Uświadom sobie, że czytasz te słowa; uświadom sobie, że nadeszła jakaś myśl, a potem odeszła; uświadom sobie, że czujesz swędzenie i musisz się podrapać. Nadeszła fala irytacji? Uświadom sobie, że pojawiła się irytacja. Skąd się wzięła ta irytacja i dlaczego? Bądź świadom przez cały czas, bądź świadom nieprzerwanie.

Z czasem obecność świadomości stanie się czymś najbardziej naturalnym na świecie …

 

 

When Awareness Becomes Natural. A Guide to cultivating mindfulness in daily life, Shambala Publications  2016

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *