Pogląd, że psychoterapia nie jest skuteczną metodą w leczeniu zaburzeń psychosomatycznych, a szczególnie somatycznych następstw traum doświadczonych w dzieciństwie, odeszła już w zapomnienie. Nikt już nawet nie pyta „CZY dzieciństwo wpływa na nasz mózg? „, ale doprecyzowuje: „JAK go kształtuje”.Także naukowcy nie mają już wątpliwości, że istnieje ścisły związek pomiędzy wczesnodziecięcymi doświadczeniami, a strukturą i czynnością naszego mózgu. Brzmi intrygująco czy raczej niepokojąco?
Obecnie nauka dysponuje „twardymi dowodami” na to, że stres doświadczany – mówiąc dyplomatycznie -przed 18 rokiem życia odbija się niemal w dosłownym tego słowa znaczeniu na naszym mózgu. Szczególnie istotne są w tym obszarze relacje z rodzicami czy opiekunami. Jak nietrudno się domyślić, im relacje te są uboższe w ciepło, troskę i miłość rodzicielską, tym ich wpływ na mózg jest bardziej negatywny.
Badania naukowe potwierdziły, że zmiany w mózgu, których przyczyną były właśnie traumy z dzieciństwa, uruchamiają rozwój tzw. zaburzeń stresowrażliwych np. stanów lękowych, depresji, zespołów bólowych żołądkowo-jelitowych w tym zespołu jelita drażliwego. Centralny układ nerwowy jest w dzieciństwie „programowany” poprzez wszystkie doświadczenia emocjonalne. Mózg dostosuje się do doświadczeń w taki sposób, żeby chronić integralność doświadczenia dziecka.
Początek zmiany w leczeniu zaburzeń psychosomatycznych, szczególnie tych dotyczących żołądka i jelit, nastąpił w latach 80-tych, kiedy psychiatrzy uświadomili sobie, że stres wpływa tak samo na szczury, małpy, myszy, jak i na ludzi. Co więcej, nie tylko wpływa, ale przede wszystkim wywołuje takie same skutki biologiczne. Oczywiście najłatwiej było w laboratorium skupić się na badaniach w kontekście wpływu relacji matka- dziecko niż badać bardziej skomplikowane modele obserwowane w ludzkim świecie typu nadużycia seksualne, emocjonalne, kłótnie rodzinne, rozwody czy śmierć któregoś rodzica.
Zespół Michaela Meaneya, neurobiologa z McGill University w Montrealu, badając identyczne genetycznie samice myszy, które zostały matkami, zaobserwował, że niektóre z nich były bardziej troskliwe, inne wyraźniej spięte, co przekładało się na większe lub mniejsze zainteresowanie potomstwem. Kiedy przebadano dojrzałe już potomstwo okazało się, że te troskliwiej doglądane wyrosło na osobniki bardziej zrelaksowane, mniej podatne na stres i czynniki uzależniające, myszy te były bardziej towarzyskie i chętne do eksploracji nowych terenów. Z kolei dzieci matek zaniedbujących wyrosły na samotników, miały skłonności do stanów odpowiadających ludzkiej depresji, stanów lękowych i skłonność. Podobne wyniki pojawiły się w przypadku badań nad małpami.
Nieco inny eksperyment przeprowadził neurobiolog Paul Plotsky z Emory University wspólnie ze wspomnianym już Michaelem Meaneyem. Podzielono jej na dwie grupy: jedna była wychowywana w troskliwych warunkach, druga zdecydowanie zaniedbywana. Dorosłe już szczury poddano działaniu stresorów i wykazano poprzez badanie krwi, że u tych które miały tzw. szczęśliwe dzieciństwo wydzieliło się mniej hormonów stresu w trudnej sytuacji w porównaniu z tymi, których dzieciństwo moglibyśmy „po ludzku” określić jako trudne.
Właśnie te doświadczenia, jak i analiza ich wyników, zapoczątkowały zmiany w spojrzeniu na związek przeżyć z dzieciństwa i m.in. zaburzeń jelitowo- żołądkowych. Zresztą coraz więcej kolejnych badań potwierdza związek między kondycją emocjonalną matki a sposobem reagowania na stres przez dziecko w dorosłym już życiu.
Krokiem milowym w potwierdzeniu, że nasze problemy emocjonalne, ale przede wszystkim zdrowotne są powiązane z relacją z rodzicami lub ogólnie mówiąc – z dzieciństwem, były badania obrazowania mózgu zwierząt laboratoryjnych, które pokazały, że w mózgu myszy otoczonych opieką i myszy zaniedbywanych istnieją duże różnice strukturalne i molekularne. Co to znaczy? Między innymi w odmienny sposób rozwijały się u nich obwody i połączenia mózgowe, a wydzielane neuroprzekaźniki były na innym poziomie. Poza tym zaniedbywane zwierzęta wydzielały więcej hormonu CRF (główny przełącznik w mózgu, którego poziom wzrasta w chwili stresu) oraz miały mniej wydajny systemy regulujące odpowiedź stresową, w tym obwód sygnałowy z wykorzystaniem GABA i jego receptorów. Zmiany były tak znaczne, że nawet leki typu relanium nie były skuteczne w leczeniu somatycznych skutków stresu.
Kolejne badania pokazały, że podanie związku chemicznego, który blokuje CRF, likwidowało wszystkie doznania związane ze stresem, takie jak biegunka, nadwrażliwość jelit i zachowania typowe dla stanów napięcia emocjonalnego. Niestety próby przełożenia tego efektu na leczenie ludzi nie przyniosły zadowalających rezultatów. Dlaczego? Założono, że wynika to z innych rozmiarów ludzkiego mózgu oraz istnienia u człowieka obszarów i obwodów, których brak u gryzoni. Aby potwierdzić jaka jest naprawdę przyczyna, zespół dr Emerana A.Mayera, uznanego na świecie pioniera i lidera badań nad interakcjami mózg-mikroby jelitowe oraz nad bólem trzewnym, wykonał neuroobrazowanie mózgu stu zdrowych osób, które przed 18 rokiem życia doznały zaniedbań ze strony rodziców. Okazało się, że nawet u zdrowych ludzi (czyli nie cierpiących na zaburzenia żołądkowo- jelitowe, depresję i stany lękowe), których dzieciństwo pozostawiało wiele do życzenia, zaobserwowano zmiany w strukturze mózgu oraz zmiany w aktywności neuronalnej, które pozwalają oceniać stopień zagrożenia lub znaczenie doznań somatycznych. Jest to tzw. system uwydatniania, który wpływa na subiektywne przewidywanie pozytywnego lub negatywnego rozwoju sytuacji oraz stanowi integralny element podejmowania decyzji na tzw. przeczuciach trzewnych.
Po raz pierwszy wykazano na ludziach, że negatywne zdarzenia w dzieciństwie zmieniają organizację mózgu i to trwale. Co ciekawe, pokazano, że zmiany te nie muszą oznaczać pojawienia się symptomów poważnych, bolesnych lub po prostu uciążliwych zaburzeń. Osoby te mogą być bardziej ostrożne w życiu codziennym, nieco bardziej zalęknione, zaniepokojone, ale nie będą cierpiały na zaburzenia żołądkowo- jelitowe.
Oczywiście tego typu badania, a szczególnie ich wyniki, mogą niepokoić nas zarówno w kontekście bycia dzieckiem, które miało za sobą trudne dzieciństwo, jak i bycia rodzicem, który ma świadomość, że w jakiś momencie życia mógł zaniedbać swoje dzieci. Naukowcy i psycholodzy podkreślają jednak, że ludzie mają do dyspozycji pewne narzędzia do buforowania takich sytuacji. Mogą one wspomóc odwrócenie skutków traumy i częściowo zmniejszyć ich negatywny wpływ zarówno na psychikę, jak i ciało. Zwierzęta nie mają oczywiście takich możliwości. Do narzędzi tych należy psychoterapia oraz szeroko rozumiana medytacja. Metody te nie ograniczają się tylko do oddziaływania na psychikę, ale poprawiają biologiczną kontrolę korową nad mózgowymi obwodami emocjonalnymi i tymi generującymi stres. Badania potwierdziły, że metody psychoterapeutyczne poprzez wzmocnienie kory przedczołowej mogą zmieniać strukturę i czynność w sieciach mózgowych zaangażowanych w procesy uwagi, pobudzenia emocjonalnego i ocenę wagi sygnałów z zewnątrz.
Psychoterapia, jak i techniki medytacyjne, pomagają zmienić „okablowanie” naszego mózgu. Rozumiejąc, jak działa mózg i wiedząc, gdzie znajdują się jego czułe punkty, a szczególnie wiążąc to z naszymi doświadczeniami, możemy unikać nadmiernych reakcji, które zdecydowanie nie służą nam i naszemu otoczeniu. I to jest zdecydowanie dobra wiadomość dla wszystkich, którzy w swoim dzieciństwie dopatrują się przyczyn problemów emocjonalnych i psychosomatycznych. Teraz, jako dorośli już ludzie, możemy wziąć odpowiedzialność i wykorzystując wiedzę z neurobiologii i możliwości psychoterapii wspomóc siebie w odwracaniu skutków traumy.
___________
Najbliższy termin warsztatu wspierającego odkrywanie i pogłębianie świadomości ciała prowadzonego przez Agnieszkę Bonar-Sadulską już w CZERWCU!
Szczegóły znajdziecie TUTAJ
Książki przybliżające temat pracy z ciałem, wspomaganie leczenia traumy dostępne TUTAJ