Patrząc na wiek nastoletni przez pryzmat tego czym jest tożsamość, jak się kształtuje, jaką posiada dynamikę i jakie mechanizmy nią sterują, trudno nie przyznać, że jest to wyjątkowo ciekawy okres w życiu. Niektórzy nazywają go nawet „trudnym” 😉 Jednak zakładając teraz, że zastanawiamy się nad nim nie jako sfrustrowani rodzice nastolatków, ale po prostu jako ludzie, którzy pamiętają jeszcze siebie sprzed kilkudziesięciu laty, a jednocześnie z wielkim zainteresowaniem doświadczają i badają czym jest tożsamość, to dostrzeżemy w tym wieku przede wszystkim wielki potencjał.
Traktuj ludzi tak, jakby byli tacy, jacy powinni być,
a pomożesz im stać się tym, kim chcą się stać.
/Johann Wolfgang von Goethe/
Patrząc z perspektywy czasu na wiek nastoletni, widać wyraźnie, że zaczyna wówczas do nas docierać, że życie „chce się wyrazić”, „chce się przeżyć”. Jednak nasze dzieci nie zawsze to wyczuwają. Czasami, będąc pod dużym wpływem rodziny, szkoły czy rówieśników, nie potrafią dostroić się do tego nurtu, jego kierunku oraz siły. Często wydaje im się, że to „coś”, co czują, jest ich własnym pomysłem, własną pasją, własną wizja na życie i pochodzi rzeczywiście od nich. Tymczasem z biegiem czasu, przyglądając się i doświadczając czym tak naprawdę jest tożsamość, nie jestem wcale taki pewny czy rzeczywiście to wszystko jest „nasze” i „własne” 😉
Konflikt pokoleń, który nie jest wcale wymysłem współczesnych czasów, istniał od zawsze. Być może wynika to z tego, że w pewny wieku ludzie, bez odpowiedniego treningu rozluźniania tożsamości, łapania do niej dystansu, nie potrafią z zaufaniem spojrzeć na zmiany – także te, które dotyczą ich dzieci- a przecież życie jest tylko i wyłącznie zmianą, jest zawsze świeże, nowe. Jednak z perspektywy bycia rodzicem trudno nam przyjąć pewne zmiany z otwartością.
Jeśli w rodzicu, nauczycielu lub innej osobie, która wspiera młodych ludzi, nie ma otwartości na zmiany, odwagi by w tym „nowym” nie widzieć zagrożenia, ale z ciekawością przyjrzeć się w jakim kierunku ono zmierza, to konflikty pokoleń będą normą. Co ciekawe, czasami decyzje czy inny styl życia, który obierają dzieci zagraża poczuciu tożsamości, a więc i bezpieczeństwa, rodzica. Niewielu z nas ma wtedy odwagę przyznać się, że inna droga życiowa dziecka (styl życia, wykształcenie, zawód) nie sprawia nam przykrości, nie wywołuje poczucia, że dziecko staje w ten sposób w opozycji do nas. Nie każdy rodzic potrafi obchodzić się z myślą, że nawet jeśli tak jest, to jest to w porządku i jest po prostu częścią życia.
Co w tym wieku „dostrajania się do życia” może zrobić nastolatek? Polecam trening, który w naszym społeczeństwie nie jest normą i tak naprawdę wcale nie jest prostym ćwiczeniem, a mianowicie próbowanie wczucia się co „chce być przeze mnie przeżyte”. Jest to o tyle trudne, że wymaga założenia, że to nie JA żyję jak chcę, ale przez to JA manifestuje się życie. Dostrojenie się do tego daje poczucie harmonii i ułatwia przeżywanie kryzysów, które są nieodłączną częścią życia. Wymaga to odwagi w silniejszym poczuciu siebie, wyczucia o co chodzi, w którym kierunku chce iść życie. Takiego treningu brakuje także nam, dorosłym, którzy na co dzień powinniśmy wspierać młodzież. W szkole dzieci uczą się w oparciu o czysto racjonalną wiedzę, nie uczą się natomiast doświadczać, a jedynie przyswajać gotową wiedzę.
Korzyścią z „wczucia się w siebie” jest autentyczność, przeżywania życia według tego jak się ono przeżywa przez nas, a nie nie według tego, co uważają rodzice, szkoła czy rówieśnicy. Pozwala to znaleźć swój wewnętrzny kompas i według tego organizować się. Ważne też, aby nastolatek miał świadomość i doświadczył, że wszelkie uczucia szybko mijają, że tak naprawdę – wszystko mija. Warto ćwiczyć bycie w tej zmianie.
W oparciu o swoje doświadczenia wiem, że warto być sobie wiernym, co oczywiście bywa trudne, bo jesteśmy częścią i rodziny, i szkoły, i kręgu znajomych. Wierność życiu, czyli bycie jednym z nim, jest długą drogą, którą warto rozpocząć już w młodości. Tylko wtedy nasze życie będzie jak najczęściej pełne satysfakcji, ale nie wynikającej z tego, że jest tak, jak my chcemy, ale tego, że jest w zgodzie z nurtem życia.
Pamiętajmy także, że ważnymi osobami dla młodych ludzi niekoniecznie muszą być rodzice. To może być ktoś z dalszej rodziny czy starsi przyjaciele. Cenne dla nastolatka będzie to, jeśli będą oni podzielali jego zainteresowania, będą potrafili dać mu przestrzeń do myślenia i nie naciskali na wybory. Ten brak presji, przyzwolenie na wypowiadanie się, wolność w przekonaniach i byciu autentycznym jest bardzo ważny. Jak rodzice musimy mieć świadomość, że dzieci nie o wszystkim będą z nami rozmawiały, gdyż nasz silny związek emocjonalny przekłada się często na relacje z dzieckiem. Warto doceniać więc starszym przyjaciół dzieci.
Przyglądając się teraz młodym ludziom, w tym swoim nastoletnim córkom, obawiam się przede wszystkim ich intelektualnego przemęczenia. Współczesna szkoła kładzie duży nacisk na wiedzę, jej zdobywanie, ale nie ma w niej przestrzeni do doświadczania, szukania swojej drogi, rozwijania pasji. Z niepokojem patrzę także na konkurencję między młodymi ludźmi podsycaną także przez szkolnictwo, i to na bardzo wczesnym etapie. Nauka bardzo szybko zaczyna być wyścigiem, a nie przygodą w poszerzaniu wiedzy.
Zwykle jako dorośli ludzie niechętnie patrzymy na egocentryzm u innych. Zastanawiamy się więc czy u nastolatków jest on normą. Musimy mieć świadomość, że w tym wieku egocentryzm pozwala im zbudować tożsamość. Dopiero potem przyjdzie czas na rozluźnianie i naukę powrotu do niej. Jeśli więc jesteśmy w praktyce zen, to wszelkie zapędy edukacji dzieci w tej materii, na razie porzućmy 😉
Jeśli miałbym podać jakąś wskazówkę typu „jak przetrwać wiek dorastania dziecka”, to poradziłbym rodzicom, aby zajęli się sobą, aby po prostu byli szczęśliwi w swoim życiu: pracy, związkach, przyjaźniach. Jeśli tak się nie stanie, jeśli nie zatroszczą się o siebie i swoje życie, to zaczną prędzej czy później uszczęśliwiać się poprzez dzieci. Tymczasem człowiek szczęśliwy to człowiek, który nie używa innych do zaspokojenia swoich potrzeb, człowiek który potrafi po prostu BYĆ. Tak więc tylko rodzic spełniony w pracy, w związku, w relacjach z innymi, może być wsparciem dla nastolatka. W innej sytuacji będzie nawet nieświadomie wywierał na dziecko presję poprawienia swojego życia.
Ważne, aby dzieci miały poczucie, że rodzice żyją autentycznie pewnymi wartościami, które im przekazują – nawet nie werbalnie. To, jak się w domu żyje, jest ważniejsze niż nakazy i zakazy. Istotne, aby dzieci były świadome, że mogą z rodzicami o różnych rzeczach dyskutować, że rodzic jest stabilny, nie używa dziecka do poprawiania swojego nastroju, że jest odpowiedzialny za swoje emocje. Ważna jest kultura dyskusji, pokazanie dziecku, że kłótnia zdarza się, ale że kończy się zgodą, wyjaśnieniem, a przyznanie się do błędu nie jest ujmą. Ważne, aby w tych zagonionych czasach, znaleźć moment na spokojną rozmowę, ale nie w sposób wymuszony tylko wykorzystując naturalne okoliczności i otwartość dziecka. Dlatego też warto, abyśmy towarzyszyli nastoletnim dzieciom z dużą uważnością, patrząc „jak jest”, a nie „jak ja bym chciał”.
_____________________
Najnowsza książka Alexandra „Wprowadzenie do ZEN. Historia-Praktyka-Współczesność” dostępna TUTAJ.