Badając tożsamość i doświadczając czym jest – albo raczej czym bywa oraz jak się tworzy – nie sposób pominąć pytań „jak nasza tożsamość organizuje się w partnerstwie, a jak w przyjaźni?”, „czym jest tak naprawdę intymność?” oraz „jak spojrzeć na zazdrość przez pryzmat tożsamości?”.

 

Jest w moim krajobrazie błąd barw i zapachu
lecz ciągle ciągle kocham to co wciąż się zmienia
/Tymoteusz Karpowicz/

Zastanówmy się najpierw na czym polega różnica między przyjaźnią a partnerstwem. Zwykle w partnerstwie – przynajmniej w idealnym przypadku – dwie osoby są ze sobą w bardziej intymnej relacji niż z innymi ludźmi. Jednak ta intymność wcale nie musi, wbrew temu co się powszechnie uważa, dotyczyć sfery seksualnej. Chodzi raczej o pewien rodzaj specyficznej bliskości i otwartości dwóch osób. Jest to więź, której nie da się zamknąć w konkretnych ramach i definicjach. Tak więc podstawowa różnica między przyjaźnią a partnerstwem „powinna” polegać na stopniu czy głębi intymności. Czy jest to konieczność czy to tylko pobożne życzenie, przyjrzymy się za chwilę 😉

Z kolei przyjaźń to bycie przy kimś, przy jego jaźni. Próbując analizować w taki sam sposób słowo „intymność” zauważymy, że intymność kojarzy się byciem w i znowu ważna uwaga – zwykle łączymy to z seksem, ponieważ w naszej kulturze jest to mocne, szybkie skojarzenie. Byłoby to jednak zbytnim uproszczeniem. Rzeczywiście bywa i tak, że naturalnym krokiem jest wejście z intymności w obszar seksu, ale wcale nie musi tak się zdarzyć. Warto o tym pamiętać, szczególnie wtedy, kiedy intymna relacja między dwojgiem ludzi nie ma możliwości przejścia w związek partnerski i może pojawić się niepokój, jak w takim razie organizować się w tym układzie. Czy uciekać czy właśnie na odwrót – zostać przy tym co jest i tego doświadczać bez oczekiwania czegoś więcej? 😉 Doświadczenie pokazuje, że można być z kimś w intymnej relacji i ze względu na różne warunki zewnętrzne nie dzielić z nim życia czy seksualności. Oczywiście wiele zależy tutaj od świadomości i uważności osób, które łączy specyficzna głęboka relacja.

Intymność w partnerstwie, ale również w każdej innej relacji, ma wielką moc, bowiem w obecności tej konkretnej osoby zyskujemy dostęp do przeżycia jedności bytu. Mamy wówczas wrażenie, że ta osoba rozumie nas lepiej niż inni, że komunikujemy się z nią niemal „bez słów”. Oczywiście możemy mieć dostęp do tego doświadczenia także w inny sposób – w konkretnych miejscach czy sytuacjach. Jeśli jednak doświadczamy wejścia w taki stan przy kimś, kto nie jest naszym partnerem życiowym, to zwykle z czasem pojawi się uczucie niedosytu w związku, w którym jesteśmy. Czujemy wówczas, że ta jakość bycia razem nie daje nam tak naprawdę satysfakcji. Bywa to początkiem kryzysu.

Nietrudno zauważyć, że w pewnych okolicznościach granica między przyjaźnią a partnerstwem jest płynna. Jeśli między ludźmi pojawia się głęboka intymność, to oczywiście relacja ma szansę na zmianę, czyli np. wzbogacenie przyjaźni o partnerstwo. Jednak nie zawsze okoliczności zewnętrzne temu sprzyjają. Oczywiście widzimy także wokół siebie związki, które opierają się tylko na seksie albo na zewnętrznych powinnościach (dzieci, firma, kredyt). Jednak przy większej świadomości, to zawsze budzi mniejszy lub większy dyskomfort, czasami nawet cierpienie.

Wracając jeszcze do przyjaźni, warto zaznaczyć, że pojawia się ona wtedy, kiedy łączą nas różnego rodzaju wspólne tematy, wspólne obszary życia do zagospodarowania, kiedy pojawia się zaufanie. Jednak nie musi to być automatycznie intymna relacja – i znowu mam tu na myśli tylko intymność emocjonalną. W przyjaźni możemy być bardzo zadaniowi i jest to w porządku, czyli robimy coś wspólnie, wspieramy siebie na tyle ile potrafimy i chcemy, ale druga osoba nie ma dostępu do naszego wnętrza, nie wie co się w nas dzieje, jeśli tego nie komunikujemy. Nawet jeśli mówimy jej o tym, to ona odbiera te informacje, ale nie ma w tej relacji takiej więzi jak w intymności, kiedy czujemy co się dzieje z tą osobą, „czujemy ją” mimo braku fizycznego kontaktu. W intymności mamy poczucie bycia nieoddzielonym, bycia w jedności, a w przyjaźni doświadczamy bycia przy. Wcale nie umniejsza to wartości przyjaźni, która zdarza się zdecydowanie częściej niż intymność, ma swoją wielką wartość i jest bardzo cennym cennym doświadczeniem.

W takich relacjach jak przyjaźń, partnerstwo czy intymność nie można pominąć aspektu zazdrości. Teoretycznie wiele o niej wiemy i zwykle trudno nam się do niej przyznać 😉 Widzimy ją u innych, rzadziej dostrzegamy u siebie. Moim zdaniem, jeśli łączy nas z kimś silna więź w sensie bliskości emocjonalnej, to po prostu lubimy przebywać z tą osobą. Co więcej, dążymy do tego i w zależności od tego, jak silna jest nasza świadomość i jak stabilni jesteśmy, możemy być nawet w relacji, która wcale nie zakłada – nawet kulturowo – wyłączności, zazdrośni lub w „lżejszym” przypadku, możemy odczuwać tęsknotę za tym kimś. Tutaj wszystko zależy od poziomu naszej świadomości, od tego jaki mamy dostęp do doświadczania poczucia jedności: czy tylko w relacji z tą konkretną osobą, czy w ogóle tylko przy kimś, czy mamy także – jak poprzez trening zen – dostęp do tego doświadczenia nie uwarunkowany obecnością kogoś innego.

Jednak z uwagi na różnego rodzaju trudne doświadczenia i zranienia wczesnodziecięce, rozłąkę z rodzicami, szczególnie z matką, jakiś rodzaj tęsknoty za kimś nam bliskim zwykle pojawia się i nie jest to czymś zaskakującym czy niewłaściwym. Tak bywa i w przyjaźni, i w partnerstwie – szczególnie jeśli tym relacjom towarzyszy także intymność. Ważne, abyśmy mieli świadomość – szczególnie na ścieżce praktyki zen – że jeśli w ciągu życia nie nabędziemy umiejętności „dochodzenia” do silnej obecności i doświadczania poczucia jedności w inny sposób jak tylko poprzez jakąś osobę czy sytuację, to będziemy zawsze w życiu dążyli do tego, aby się pod kogoś „podczepić” i mieć wyłączny dostęp do takiego stanu poprzez tę konkretną osobę. Staje się ona w naszej świadomości naszą „własnością” oraz pojawia się uczucie zazdrości, czasami wręcz chorobliwej i nieadekwatnie do sytuacji. Tymczasem, jeśli jesteśmy bardziej świadomi swoich zranień, wówczas w oddzieleniu od kogoś bliskiego, bywamy smutni, ale nie determinuje to naszej ogólnej kondycji emocjonalnej. Taki stan smutku pojawia się i znika, my go zauważamy, ale nie idziemy krok dalej i nie pogrążamy się w nim.

Omawiając partnerstwo zwykle rozróżniam intymne partnerstwo od partnerstwa związanego z zakładaniem rodziny i prokreacją. Jest to model, który kiedyś wydawał się jedynym możliwym i wymuszony był sytuacją społeczną czy gospodarczą. Obecnie staje się mniej „obowiązujący”, co wynika także z innej pozycji i możliwości kobiet w zachodnich społeczeństwach. Oczywiście ideałem byłoby połączenie tych dwóch modeli: intymnego partnerstwa z rodziną. Pamiętajmy jednak, że naturalne jest, że z czasem pewna formuła związku wyczerpuje się, inne rzeczy zyskują na znaczeniu, inne też stopniowo tracą, jak na przykład seksualność. Ważne, abyśmy potrafi tutaj z uważnością przyjrzeć się związkowi, zobaczyć jak jest teraz, a nie tylko żyć tym jak było 15-20 lat temu. Pozwoli to podjąć decyzję, jaki jest kolejny krok w związku.

Nawiązując jeszcze do wcześniejszego wpisu o nastolatkach chciałbym zwrócić uwagę, że dzieci uczą się „całej prawdy” o związkach partnerskich, przyjaźniach i innych relacjach patrząc na nas – rodziców, na to jak organizujemy się w tych obszarach, jak dbamy o relacje, jak się kłócimy i przede wszystkim jak godzimy 😉 Nawet jeśli staramy się przekazać dzieciom jakieś ideały, prawdy, swoje doświadczenia, to i tak większą wagę ma dla nich nasza autentyczność i to, jak my żyjemy w codzienności.

 

________________________

Najnowsza książka Alexandra „Wprowadzenie do ZEN. Historia-Praktyka-Współczesność” dostępna TUTAJ.

Komentarze dla Przyjaźń, partnerstwo, intymność – jak się w tych relacjach organizujemy?

  1. TE1 pisze:

    Moje przyjaźnie, związki, partnerstwa będą takie, jaki jest aktualnie mój poziom rozwoju „ego”. On będzie warunkował poziom mojej intymności. Wtedy to nie intymność ma moc, tylko jej brak a obecność drugiej osoby może tworzyć iluzję spełnienia. Dostęp do przeżycia jedności bytu jest kolejną iluzją bo kto miałby tej jedności dostąpić. Problem tkwi w uczuciu oddzielenia, które również wynika z aktualnego poziomu rozwoju mojego „ego” a właściwie w jego aktualnej obecności.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *