Piękny, zachwycający, pełen światła, błękitu nieba i świeżej zieleni wiosenny czas. Po szarej i długiej zimie witany z wielką radością, zachwytem nad odradzającą się przyrodą, nieustannym cyklem życia, zmieniających się i przemijających pór roku. W naszej szerokości geograficznej jesteśmy przyzwyczajeni do tej zmiany i zazwyczaj, poza oczekiwaniem na to, co lubimy „przyjmujemy”, że tak jest.

 

Podobnie rzecz ma się z naszym życiem i wszystkim, co się w nim pojawia. Dopóki nie skonstatujemy, że nie od nas zależy jego porządek , narodziny, radość, rozwijanie się, dojrzewanie, przemijanie i śmierć możemy żyć w złudzeniu, że to, co się w nim dzieje jest skutkiem naszej racjonalnej woli i wysiłku. Tymczasem to, na co mamy wpływ leży w zupełnie innej przestrzeni. Żyjąc w ciągłym zgiełku i nakręconym tempie życia nie dostrzegamy tych subtelności. Żyjemy w wyobrażeniach i wariacjach na temat automatycznie przyswojonych, swoich własnych oczywistości. Funkcjonujemy na „autopilocie”, bardziej wyobrażając sobie i przeżywając swoje fantazje i koncepcje, niż doświadczając tego , co się pojawia.

Potrafią to dzieci, cieszyć się i śmiać bez zahamowań, skacząc i bawiąc się beztrosko; płakać i krzyczeć, kiedy coś je boli, interesować się bez oceniania wszystkim dookoła i nie tworzyć ocen rzeczywistości, doświadczać całego spektrum reakcji bez oceny i wykluczania. Można powiedzieć, że „akceptują”- czyli nie tworząc koncepcji, co jest dobre, a co nie, reagują na świat bezpośrednio odczuciami i wyrażają je spontanicznie tak jak potrafią.

Czym dla nas jest „zgoda” na życie i wszystkie jego przejawy? Co myślimy i odczuwamy, kiedy mówimy, że akceptujemy? Używając tych samych pojęć, zazwyczaj nie jesteśmy świadomi faktu, że rozumiemy je i przeżywamy różnie.

W rozmytej przestrzeni świadomości będziemy doświadczać akceptacji jako stanu błogości i zadowolenia, dotyczyć to będzie najczęściej okoliczności, w których czujemy się wyjątkowi ( niezależnie od tematu tej wyjątkowości).Będzie to stan zbliżony do samouwielbienia i przekonania, że należy się to nam od życia. Zaakceptujemy wszystko, co będzie służyło temu stanowi, a pozostałe okoliczności, problemy lub brak zachwytu od świata przeżyjemy jako druzgoczącą klęskę i zdewaluujemy. Akceptacja będzie okrojona do osób i sytuacji, które wprawiają nas w stan poczucia wyjątkowości i uznania niezależnie od jego tematu.

W egocentrycznej przestrzeni , jako oczywistość ( bardzo często nieuświadamianą) uznamy własne kryteria i wartości. Podobnie do władcy, który ustanawia reguły, zasady i ocenia , co jest dobre a co złe. W tym polu percepcji nie jesteśmy w stanie zobaczyć kogoś różnego od nas jako równie ważnego. Akceptacja będzie okrojona do osób i sytuacji, które są podobne i tożsame z naszymi poglądami i regułami. Reguły i zasady w tym polu świadomości dotyczyć będą zewnętrznych, racjonalnie ustalonych ram i oczywistości, zazwyczaj nie poddawanych korekcie. Wszystko, co odmienne, różne, inne, będziemy przeżywać jako dziwne, obce, i izolować od siebie. Akceptacja będzie dotyczyć tego, co jest znane i podobne do nas, inność, odrębność będziemy „tolerować” i ten sposób przeżywania będziemy nazywać akceptacją.

W dojrzałej przestrzeni świadomości akceptacja będzie przeżyciem pokory wobec różnorodności świata, i ciekawością motywowaną potrzebą „rozumienia” reguł i porządku innego i szerszego niż nasz własny. Będzie uznaniem równoważności, pomimo doświadczania różnych emocjonalnych, czy intelektualnych reakcji .Uruchomi zainteresowanie i chęć zrozumienia. Będzie tutaj zdecydowanie mniej oceny i dużo szersze spektrum „zgody” na wszystkie aspekty życia, w tym i te trudne i bolesne. Nie tylko w deklaracjach ( jak w polu egocentryzmu) ale też i w doświadczaniu.

Życie, niosąc różne doświadczenia konfrontuje nas bez ustanku z naszymi rozmytymi, czy egocentrycznymi przekonaniami, „zmuszając” do poszerzenia przestrzeni, z której oglądamy naszą egzystencję. Czasem bezlitośnie rozbijając nasze stworzone na własny użytek iluzje bezpieczeństwa i nasze małe status quo. Traumatyczne, niewyobrażalnie bolesne przeżycia, jak śmierć i strata najbliższych nam osób obdziera z wszelkich nadziei na posiadanie tego , co tworzymy i konfrontuje z faktem, że nie jesteśmy właścicielami utkanego z czułością „naszego świata” W bezpośrednim spotkaniu z tą bezwzględnością życia mamy szansę uczyć się patrzenia na szerszy porządek świata, z przerwami na ukojenie niewyobrażalnego bólu i straty w węższych przestrzeniach świadomości. One to właśnie wtedy stają się dla nas jedynym schronieniem stanowiąc nierozłączną wartość niepojętych reguł i życia i nierozerwalnej z nimi, śmierci.

Akceptacja w obliczu przyjemnych, obojętnych , czy zróżnicowanych obszarów życia wydaje się być błahym zadaniem w obliczu nieprzewidywalnych okoliczności i zdarzeń burzących nasze” życie”, i jednocześnie emocjonalnie okrutną konfrontacją z osobistym wyobrażeniem o własnym wpływie na przebieg życia, dla nas wszystkich. Ucząc się pokory i odwagi w patrzeniu na dostępną nam rzeczywistość mamy szansę, (zwłaszcza w takich momentach) na dotykanie przestrzeni bezwarunkowej miłości ,poza egocentrycznych wymiarów naszego życia, w którym śmierć jest jedną z jego nierozerwalnych składowych, razem w zawierającym się w niej bólem i pragnieniami.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *