Umysł

Wewnętrzny azymut

Podejmując drogę rozwoju osobistego czy sięgając do praktyk medytacyjnych zwykle niewiele zastanawiamy się dlaczego to robimy.
Racjonalna, egocentryczna narracja, która często takim decyzjom towarzyszy może dawać złudzenie, że to właśnie my, osobiście i własną wolą sięgamy po „namierzone” korzyści; chcemy być „sprawniejsi, mądrzejsi, wolni od problemów, spokojniejsi, wyjątkowi itp.” Ulegamy złudzeniu, że decydujemy o tym, czy się rozwijamy, czy też nie i w jakim kierunku.

Czym jest rozwój osobisty, czym jawi się upragnione przez rzesze medytujących „oświecenie”? Co powoduje, że w ogóle o tym myślimy? Z jakiego powodu podejmujemy wysiłek, inwestujemy czas i środki, by doświadczyć innej jakości życia? Jakiej „innej jakości”? Jak tę jakość sobie wyobrażamy? Czy choć przez chwilę przyjdzie nam do głowy, że tak naprawdę nie my nadajemy temu kierunek? Nie my o tym decydujemy?

***

Niezależnie od tego, czy krok ten powstaje na bazie przekonań, mody czy chęci ominięcia trudów codzienności, czy jest ucieczką od cierpienia, nie zależy od nas samych. Podobnie jak ziarnko sosny nie może decydować o tym jakim drzewem się stanie … Skąd ono „wie” jak rosnąć i w co się rozwijać? Skąd „wie” ile gałęzi, z jakim kształtem igliwia wypuścić z konarów? Skąd „wie”, gdzie szukać i ziemi i światła niezbędnego do życia? Skąd wie, jak omijać przeszkody w dostępie do światła? Nie sposób nie zauważyć, patrząc z szerszej perspektywy, że cały świat „to wie”. Zna kierunek i sposoby, by rosnąć, rozwijać się i żyć zgodnie ze „swoją” naturą, w zmiennej, żywej interakcji ze wszystkimi elementami.

Podobnie jest z każdym z nas … Nasza natura jest żywa, dążąca do wzrostu, stale w ruchu, w spotkaniu, wznoszeniu się i przemijaniu. Każdy z nas rodzi się , dorasta, dojrzewa, starzeje się i umiera. To samo dzieje się z naszą świadomością, pojawia się w nas jej cichy głos prowadzący nas do wzrastania, rozwijania się, dostępu do szerokiej przestrzeni. Często zagłuszany przez egocentryczne pomysły, ochoty, potrzeby. Ulegamy złudzeniu, że możemy kierować naszym życiem pod dyktando własnych życzeń i trzymając się pomysłów, nadziei i wyprodukowanych naszymi projekcjami wyobrażeń błądzimy po bezdrożach w poszukiwaniu szczęścia.

***

Im bardziej jesteśmy skoncentrowani na tym jak chcemy, żeby było, albo jak powinno być, tym mniejszy mamy dostęp do wewnętrznego przewodnika, intuicji, tego wewnętrznego „czucia” istoty życia. Nazywać możemy ją intuicją, przeczuciem, błyskiem świadomości, różnie, nie to jest ważne. Ważne i smutne zarazem jest, że ignorujemy te ciche wskazówki, podpowiedzi, kierunek działania. Zastanawiając się, dlaczego tak jest można by szukać różnych argumentów, które mogą się nawet wydawać sensowne. Jeśli przyjrzymy się bardziej wnikliwie wszystkie one wprost prowadzą do pozbycia się odpowiedzialności za to jak żyjemy, to nie my decydujemy, to życie za nas decyduje, mąż, dzieci, firma, kredyty, wszystko, tylko nie ja sam/sama podejmuję decyzję, uff … wolna/wolny jestem od wyboru … skazany na zmagania i smutne okoliczności, nie ode mnie zależy moja jakość życia. Dlaczego tak jest?

Dlaczego nie chcemy być wolni, dlaczego nie chcemy ufać życiu? Dlaczego nie chcemy się zaangażować i zaryzykować otwarcia na inną niż znana przestrzeń? Szukamy wciąż na zewnątrz, szukamy ratunku, pomocy, oparcia, gwarancji, sprawdzonych dróg i sposobów, kogoś albo czegoś, kto to zrobi za nas. Czekamy na zmianę, zamiast ją podjąć. Zmianę, która wybierze nasz naturalny, zgodny z naturą rytm naszego życia, jego jakość i kierunek. Zaangażuje nas we wszystko, co musimy podjąć, z czym się skonfrontować i z czego zrezygnować, by się rozwijać i poszerzać przestrzeń postrzegania życia, stając się jednym z tym czym naprawdę jesteśmy. Przestrzenią akceptacji i poczuciem wewnętrznej wolności, dostatku i pokory. Rosnąć jak drzewa, każde w swojej urodzie.

***

Urodzeni w ludzkiej postaci mamy tę, wydaje się jedyną w dostępnym naszym zmysłom świecie możliwość wyboru: czy kreować egocentryczne wizje i realizować je, czy zaufać Życiu i słuchając wewnętrznego azymutu rozwijać się zgodnie z Jego naturą i porządkiem. Każda z tych dróg ma swoje konsekwencje, te miłe i te mniej przyjemne. A wybór mamy tak naprawdę tylko złudny, bowiem Życie, prędzej czy później i tak upomni się o swoją naturę zmuszając nas do obudzenia się ze snu egocentrycznej sprawczości i dotknięcia naszej głębokiej istoty.

 

Komentarze dla Wewnętrzny azymut

  1. Dariusz pisze:

    Ciekawy temat…
    Czy mamy wolną wolę? Dlaczego wybieramy to a nie tamto? Czy jest to związane z programami w naszych głowach, które wgrały się na przestrzeni lat, z zewnątrz (środowisko, kultura, rodzice…), z doświadczeń?
    Może rodzi się pytanie: skąd ta zmiana? Czy sam ją wywołuję podejmując różne działania czy przyszła ” znikąd”, coś się wydarzyło samo?
    Co to jest to „samo”? Czy to Życie czy coś czemu daliśmy wcześniej swą uwagę (energię)?
    Tak czy siak życie odpowiada na nas. My jesteśmy przyczyną. Możemy się wznieść ponad to, ponad przyczynę i skutek, ponad wybór świadomy bądź nie, wówczas Życie popłynie przez nas swobodnie… Hmmm czy ktoś osiągnął całkowicie taki stan? ;);)
    Może klucz to życie w zaufaniu i akceptacji do tu i teraz. Bez ocen, porównań, oczekiwań działając właśnie bez oceny, porównania, oczekiwania – spontanicznie.
    Jak mawiał mistrz Yoda „rób albo nie rób, nie ma próbowania” 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *