Wielu z nas żyje w przekonaniu, że na pewno istnieje magiczny sposób, najlepiej taki który moglibyśmy przekazywać z pokolenia na pokolenie, który uchroni nas i naszych bliskich przed cierpieniem, stresem i traumatycznymi doświadczeniami. Brzmi znajomo?
Używamy umysłu nie po to, by odkryć fakty, lecz po to, by je ukrywać.
Najskuteczniej ukrywamy różne fakty w ciele, w jego wnętrzu.
Antonio Damasio
Tymczasem trauma i tzw. trudne doświadczenia oraz codzienny stres są wpisane w nasze życie. Przydarzają się nam niejako „z urzędu”. Tak długo jak żyjemy, jesteśmy nieodłączną częścią procesu zwanego życiem, a więc musimy być przygotowani na wszystko. „Wszystko”, czyli także na te doświadczenia, które najchętniej odrzucilibyśmy. To „przygotowanie” nie oznacza jednak, że możemy posiąść dar unikania czy umiejętność walczenia z trudnościami, ale że możemy nauczyć się radzić sobie wystarczająco dobrze ze skutkami traumy i stresu.
Warto zaznaczyć, że traumę wywołuje nie samo bolesne, trudne zdarzenie, ale powstała wówczas energia, która nie została całkowicie rozładowana. Ta duża porcja energii zostaje niejako uwięziona w naszym układzie nerwowym. Jak już wspominałam kiedyś dzikie zwierzęta w instynktowny sposób rozładowują energię pobudzenia i bardzo rzadko mają objawy traumy. Z kolei my ludzie, wraz z wykształceniem kory nowej, zatraciliśmy zdolność instynktownego radzenia sobie z tą nadmiarową energią. Żyjąc w konceptach, zamknięci w zasadach i powinnościach, nie radzimy sobie z sytuacjami, które wymykają się umysłowi, a domagają się zadziałania przede wszystkim z poziomu ciała.
Niestety na zablokowaniu rozładowania energii towarzyszącej traumie nie kończy się. Nie tylko sieje ona spustoszenie w naszym ciele i umyśle, ale wpływa także destrukcyjnie na związki, relacje, pracę, po prostu na nasze życie. Celnie oddaje to definicja traumy, jaką na jednym z warsztatów wprowadzających do Somatic Experiencing podała Anna Janzen. Ujęła to w ten sposób: trauma to zerwanie kontaktu z tu i teraz, niemożność powrotu do obecności i doświadczania rzeczywistości takiej, jaka jest. Bardzo blisko tutaj do zen …
Jednym ze sposobów radzenia sobie ze skutkami trudnych doświadczeń jest trening samoregulacji o którym pisze w swoich książkach m.in. Peter A.Levine, twórca doświadczenia somatycznego SE (Somatic Experiencing). Amerykański psycholog, od 50 lat zajmujący się badaniem stresu i traumy, bardzo często podkreśla, że każdy z nas mógłby wyjść z traumatycznego zdarzenia bez większych problemów, jeśli tylko zaufałby, albo raczej – jeśli potrafiłby dostroić się do sygnałów wysyłanych przez ciało. Świadomość ciała jest tutaj niezbędna, aby pobudzić mechanizmy samoregulacji.
Wspomniana samoregulacja jest – najprościej mówiąc – sposobem na odzyskiwanie energii i dążeniem do równowagi, albo raczej – dążeniem do powrotu do stanu równowagi sprzed trudnego doświadczenia. Droga do uleczenia z bolesnych doświadczeń zapisanych w ciele wiedzie właśnie poprzez ciało, które posiada wrodzoną zdolność do samoregulacji w stanach nadmiernego pobudzenia i nadmiaru silnych emocji.
Według Levine’a, trauma rozregulowuje nasze wewnętrzne mechanizmy, przez co wpływa na fizjologię, a dokładniej – destabilizuje nasze działanie także na poziomie ciała. Jest to pewna nowość w podejściu do traumy i stresu, ponieważ wielu psychologów nadal uważa, że trauma zostawia swój ślad przede wszystkim w umyśle, tymczasem to właśnie ciało gromadzi jej najwięcej. Dlatego też ciało jest kluczem do wyjścia z traumy, a wiedza o tym jak działa nasz organizm, czym jest homeostaza, co ją zaburza, a co przywraca, jaka jest fizjologia stresu, jest podstawą świadomego przeżywania codzienności. Skąd czerpać tę wiedzę?
Ideałem byłoby wejście wraz z nią w dojrzałość. Rzeczywistość jest jednak taka, że ani szkoła, ani dom nie wypuszczają nas w życie z tą porcją cennej wiedzy. Często nawet psycholodzy nie mają świadomości jak ważna jest świadomość wspomnianych mechanizmów, ich działania, tego co je destabilizuje i tego, co pomaga w ich regulacji nadmiernego pobudzenia.
Sonia Gomes, trenerka i terapeutka SE z ponad 30-letnim doświadczeniem, w jednym ze swoich wykładów podkreślała, że już małe dzieci powinny być uczone jak radzić sobie z reakcją organizmu w trudnym, stresującym czy nawet traumatycznym momencie życia. Zwraca także uwagę, że sposób w jaki rodzice reagują na stres jest dla dzieci niezwykle ważny, gdyż najlepiej uczą się one samoregulacji właśnie na przykładzie dorosłych z najbliższego otoczenia.
Tutaj zatrzymajmy się chwilę i przypomnijmy sobie w jaki sposób reagowały na stres towarzyszące nam w dzieciństwie osoby. Co robiły? Jak to na nas wpłynęło? To przecież ich zdolność – lub częściej jej brak – jest teraz naszym mechanizmem organizowania się. Niektórzy rodzice w trudnych momentach reagują lękiem, przemocą, uciekają się do kłamstw, wypierania, ukrywają emocje, zatajają fakty albo też stają się agresywni i fizycznie, i psychicznie. Niektórzy też w kryzysowym momencie „idą” w chorobę. Dopiero teraz, jako dorośli i nieco bardziej świadomi ludzie, możemy dostrzec, że osoby, które się nami opiekowały, nie były oswojone z tak dużym pobudzeniem jaki generowała w nich trudna sytuacja. I teraz taki model reagowania widzimy u siebie, co oczywiście rzadko napawa nas entuzjazmem. Czasami przez lata nie chcemy go u siebie dostrzec i przyjąć, a jest to niezbędne, aby dokonać przemodelowania reakcji.
Pamiętajmy, że nasz układ nerwowy reaguje bardzo szybko na zmieniające się warunki środowiska, zwykle jest to reakcja na poziomie nieświadomym i tutaj przegrywa nasz intelekt, ponieważ trauma uderza najsilniej w ciało i wywołuje automatyczne reakcje. To właśnie odczucia z ciała, a nie intensywne, zalewające nas czasami emocje, są drogą do uzdrowienia traumy.
Obecnie widzimy wyraźnie, jak tworzy się nowy paradygmat pracy ze stresem i traumą poprzez wspomnianą samoregulację. Co więcej, każdy z nas może się tego nauczyć, każdy ma możliwość trenowania swojej umiejętności kontenerowania wysokiej energii aktywacji (jak określa to Peter Levine), która wiąże się z pobudzeniem będącym efektem traumy.
Sonia Gomes bardzo trafnie powiedziała, że dzięki samoregulacji uczymy się jak pomieścić wysoki poziom energii poprzez wykorzystanie języka ciała, które jest w uroszczeniu mówiąc- odczuwaniem i opiera się na świadomości ciała. Zachęca do „zaproszenia” go, czyli stworzenia takich warunków, aby nie bało się i nie dysocjowało od tego, czego doświadcza. Wtedy wzrosną szanse na przeżycie w bezpieczny sposób tego, co trudne, a ciało nie będzie musiało latami ukrywać doznanych traum.
Oczywiście nasuwa się pytanie co z tymi trudnymi i bolesnymi doświadczeniami, które już zostały „upchnięte” w naszym ciele? Jak z nimi pracować, aby nie cierpieć ponownie, aby nie narazić się na retraumatyzację? Peter Levine proponuje tutaj metodę „miareczkowania”, która pozwala uwalniać małe porcje energii. Miareczkowanie pomaga powrócić do odczuwaniu tu i teraz w najbardziej odpowiednim dla nas tempie. Nie jest to oczywiście proste, ponieważ jak już wspomniałam, zapraszając do doświadczania tu i teraz tego, co zapisało się w ciele, może pojawić się duża aktywacja. Jeśli więc czujemy, że samodzielna nauka samoregulacji wg wskazówek Petera Levina nie służy nam, pojawiają się zbyt silne emocje, których nie potrafimy przyjąć, zdecydowanie jest to znak, że należy skorzystać ze wsparcia terapeuty.
Mierząc się z traumą ważne, abyśmy uznali, że jest ona faktem w naszym życiu. Była i jest nadal bardzo bolesna, ale też pozwoliła nam poznać siebie, wiele nauczyła, mimo że jednocześnie sporo zabrała. Jak powiedziała Eleonor Roosvelt:
Nabierasz odwagi, siły i pewności siebie dzięki tym doświadczeniom, kiedy zatrzymałeś się , by spojrzeć strachowi w oczy. Możesz sobie powiedzieć: Przeżyłem horror. Poradzę sobie z tym, co przyniesie życie.
I tej odwagi, siły i pewności siebie życzę nam wszystkim 🙂
_______________________________
Najbliższy termin warsztatu wspierającego odkrywanie i pogłębianie świadomości ciała prowadzonego przez Agnieszkę Bonar-Sadulską już w CZERWCU!
Szczegóły znajdziecie TUTAJ
Książki przybliżające temat świadomości ciała dostępne są TUTAJ