Wcale nie tak rzadko pojawia się pytanie: skoro w zen tak dużo uwagi poświęca się uważności, mówi o obecności, byciu tu i teraz, to w sumie na czym polega różnica między praktyką zazen, a tak popularnym teraz mindfulness? Przecież obie praktyki nawiązują do buddyzmu. W czym więc tkwi różnica? A może jej nie ma?

 

Droga jest pierwotnie doskonała.
Nie potrzebuje doskonalenia.
Jest subtelna i trudno ją postrzec.
To jest tak, jak z piciem wody: ty wiesz,
jak bardzo ciepła lub zimna jest woda,
ale nie możesz opowiedzieć innym.
/Bodhidharma/

Mimo wielu zbieżności, podobnego słownictwa, wspólnych elementów z buddyzmem, zauważymy między zen i mindfulness także różnice. I są one istotne. Jednak nie są podstawą do wartościowania, oceniania „lepiej to niż tamto”. Po prostu są i warto je znać.

Popatrzmy najpierw na cele i korzyści, które pojawiają się, kiedy mówimy o praktyce uważności. W mindfulness wyraźnie podkreśla się cel. Zwykle jest on konkretnie zdefiniowany, np. poprawa samopoczucia, zdrowia, redukcja stresu, wspomaganie leczenia depresji, nerwic i stanów lękowych czy lepsze radzenie sobie z bólem fizycznym. Poszczególne praktyki oferują bardzo dobrze opisane korzyści, które są dodatkowo poparte badaniami naukowymi. Mindfulness jest także przedstawiane jako element higieny psychicznej i profilaktyki zdrowia.

Z kolei zen nie stawia praktykującym żadnego celu, nie mówi o korzyściach, nie podpiera się badaniami. Owszem, współcześnie prowadzone są badania pracy mózgów medytujących wiele lat mnichów, ale nie wynikają one z ich inicjatywy, czyli chęci przekonania kogokolwiek, że zazen ma sens i jest korzystny dla zdrowia czy to fizycznego czy emocjonalnego. Badania te są realizacją potrzeb współczesnych naukowców, którzy lubią porządkować, porównywać i „mieć dowody”. Brak celu w zen może budzić zaskoczenie, ale przecież doświadczenie przebudzenia nie jest – i nigdy nie było w tradycji zen – postrzegane jako cel.

 

Ci którzy są przywiązani tylko do rezultatu swojego wysiłku, nie będą mieli żadnej szansy na docenienie go, ponieważ rezultat nigdy nie nadejdzie. Ale jeśli wysiłek wyłania się w każdej chwili na nowo ze swojego czystego źródła, wszystko co robicie, będzie dobre i będziecie zadowoleni ze wszystkiego co robicie. /Shunryu Suzuki/

 

Zen bazuje przede wszystkim na bezpośrednim doświadczeniu, a nie na wierze w badania, opracowane techniki i metody. Jest ścieżką duchową, a nie tylko elementem zdrowego życia. Zazen to nie tylko konkretna praktyka siedzenia na poduszce, mimo, że początkowo można odnieść takie wrażenie. Jest to niekończące się postrzeganie rzeczywistości. Moment za momentem. Po prostu przeżywanie JEST.

***

Kolejna różnica między zen a mindfulness opiera się na innym podejściu czy odmiennym definiowaniu – albo właśnie braku definiowania – obserwatora czy uczestnika praktyki. Mindfulness wyraźnie akcentuje rolę obserwatora w praktyce: jest to podmiot, który uczy się postrzegać wyraźnie swoje myśli, uczucia i odczucia fizyczne. Obserwator jest więc istotny podczas całej praktyki. Owszem zaznacza się, że nie jest on swoimi myślami, ale zachęca się go do ich obserwowania, czyli mamy podczas praktyki i podmiot, i myśli.

Natomiast w zen mówi się bardzo wyraźnie o doświadczeniu bycia nieoddzielonym od tego-co-jest, ale nie oznacza to stopienia się z tym czymś. Tutaj jest stan Nie-Dwa , czyli nie ma niczego, co mogłoby się stopić. Chodzi po prostu o doświadczenie stanu przed myślą, przed nazwaniem, wyłowieniem z rzeczywistości czegokolwiek, a więc i tego „ja”, i tego „czegoś” od czego „ja” miałoby się nie odłączać. W zen powiemy po prostu „jest”, bo na przykład powiedzenie „jest siedzenie” stwarza automatycznie coś, co byłoby w opozycji do siedzenia, np. stanie. Zen proponuje doświadczenie czegoś bardzo istotnego, a mianowicie, że podmiot jest efektem myślenia, że go nie ma, ale że się tworzy, że jest procesem. I jako taki jest iluzją. Jest generowany przez ciągły proces myślenia, porównywania. Bez tego po prostu znika.

 

Musimy mieć umysł początkującego, wolny od posiadania czegokolwiek, umysł, który wie, że wszystko znajduje się w płynącej przemianie. Wszystko istnieje jedynie chwilowo w swoim obecnym kształcie i barwie. /Shunryu Suzuki/

 

Teraz pora na przyjrzenie się oddechowi. W mindfulness pełni on kluczową rolę w praktyce. Jest nazywany kotwicą do tu i teraz i w wielu ćwiczeniach jest obiektem obserwacji.

Z kolei w zen oddech bywa przez niektórych nauczycieli traktowany jako dobre wsparcie dla początkujących. Wynika to z tego, że jest zawsze przy nas, zawsze możemy go czuć. Jednak sama klasyczna postawa zazen nie bazuje na oddechu, podobnie jak nie bazuje na obserwacji czegokolwiek, tylko na doświadczaniu rzeczywistości chwila po chwili, tak długo aż umysł nie wytworzy myśli, obrazu, nie wejdzie w dyskursywne działanie.

 

Prawdziwym celem jest widzieć rzeczy takimi, jakie one są, obserwować rzeczy takimi, jakie są i pozwolić wszystkiemu przemijać tak, jak przemija. /Shunryu Suzuki/

 

Już te trzy aspekty pozwalają poczuć w czym tkwi różnica między zen i mindulness, co może przełożyć się na większą świadomość w podejmowaniu którejkolwiek z tych praktyk.

 

I na koniec zostawiamy Was ze słowami Sutry emitującej światło doskonałości mądrości:

Czy oświecenie osiąga się z istnienia? Nie.
Czy osiąga się je z nicości? Nie.
Czy osiąga się je z istnienia i z nicości? Nie.
Czy osiąga się je poza istnieniem i nicością? Nie.
Co to oznacza? Nic nie jest osiągane.
Osiąganie pozbawione osiągnięcia nazywa się osiąganiem oświecenia.

 

_____________

Autorzy: Alexander Poraj-Żakiej, Agnieszka Bonar-Sadulska

4 komentarzy dla Zen a praktyka mindfulness

  1. tybetanka pisze:

    moim zdaniem zen, mindfulness, medytacja są ze sobą powiązane ponieważ mają wspólne cele – poprawa naszego życia, redukcja stresu, ćwiczenie oddechu, pozbycie się negatywnych myśli, wyciszenie. są to po prostu różne drogi dochodzenia do tego samego, bo jeden woli podejście buddyjskie i trans z misami tybetańskimi, inni wolą medytację w ciszy, czy podejście bardziej psychologiczne

    • Agnieszka Bonar- Sadulska pisze:

      Wymienione przez Ciebie cele dotyczą na pewno praktyki mindfulness oraz niektórych rodzajów medytacji. Piszę „niektórych”, ponieważ samo pojęcie medytacji jest bardzo szerokie i warto zaznaczyć o jakiej praktyce mówimy w tym konkretnym kontekście.
      Jednak z pewnością podane cele nie mają nic wspólnego z zen. Owszem wiele osób szuka tego w praktyce, ale zdecydowanie nie jest to jej esensją, o czym zresztą wspominaliśmy we wpisie.
      pozdrawiam

  2. Artur pisze:

    Między Zen a mindfulness różnica powstaje tylko na płaszczyźnie założeń, w praktyce mnich i praktyk mf robi to samo , obserwuje bez oceniania.

    • Agnieszka Bonar pisze:

      Arturze, nie do końca 😉 mnich nie obserwuje, on po prostu jest czyli „robi nic”. Ta różnica staje się zrozumiała jedynie w praktyce, doświadczeniu.

Skomentuj tybetanka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *