Już kilkakrotnie przyglądaliśmy się czym jest świadomość ciała, zastanawialiśmy jak ją odkrywać w sobie na nowo, jak pogłębiać. Teraz chciałabym, abyśmy zatrzymali się przy pytaniu – kto wie czy nie jednym z ważniejszych na naszej ścieżce „oswajania ciała”? – w jaki sposób świadomość ciała wzbogaca naszą codzienność.

 

W miarę jak na nowo doświadczamy połączenia ze swoim wnętrzem,

pojawia się zupełnie nowa umiejętność – ciepłego uczucia do swojego „ja”.
/Stephen Cope/

 

Wiele osób, słysząc po raz pierwszy pojęcie „świadomość ciała”, bywa zaskoczonych, bo przecież „wiem, że mam ciało, wiem, że ono czuje”. Jednak okazuje się, że tak naprawdę ma to niewiele wspólnego z tym o co pytamy – ze świadomością ciała rozumianą jako autentyczne czucie siebie jako bytu wciąż tworzącego się, chwila po chwili, jako czucie interakcji między wszystkim i wszystkimi wokół nas. A przecież na co dzień nie raz odwołujemy się do świadomości cielesnej, sygnalizujemy w potocznym języku, że mamy dostęp do „czucia siebie”, ale – właśnie! – nie jesteśmy tego świadomi. Mówimy np.: czuję motyle w brzuchu, coś mnie ściska w gardle, zaciska mi się żołądek, muszę się w to wgryźć, przeżuwam tę porażkę, to jest nie do strawienia, mdli mnie na samą myśl, czuję się tym skrępowany, czuję przestrzeń w klatce piersiowej, nie jestem w stanie trzymać języka za zębami. Sporo tego! Mimo to świadomość ciała na tym poziomie nie wzbogaca naszego życia.

Nie da się ukryć, że całe nasze życiowe doświadczenie jest głęboko zakorzenione w ciele, pochodzi z niego. Nasze myśli, czyli to z czego jesteśmy tacy dumni, to rzecz wtórna. To dopiero reakcja na odczucia cielesne, które poprzez różne kombinacje tworzą emocje. Najpierw jest „czucie”! Zobaczcie jaka to różnica powiedzieć: jestem wściekła, ponieważ ona znowu to powiedziała, zamiast tego można zasygnalizować: czuję napięcie w barkach, w szczęce, zaciskam mocno pięści. Co ciekawe, taki opis nie tylko oddaje to, co dzieje się z nami, ale przy nieco większej świadomości ciała tak naprawdę podpowiada nam rozwiązanie danej sytuacji.

Terapeuci pracujący z ciałem zgodnie twierdzą, że każde nasze doświadczenie, i to nie tylko z wczesnego dzieciństwa, ale także z życia płodowego, zapisało się w ciele: w układzie ramion, pleców, tym jak trzymamy głowę, jak się poruszamy. Jesteśmy sumą życiowych doświadczeń, istotami cielesnymi, a to czego doświadczyliśmy, żyje w nas właśnie poprzez zapis w ciele. I tutaj też leży klucz do przepracowania zranień i traum. Eugene Gendlin pisze o tym wprost:

To, co odszczepione, nieodczuwane, pozostaje niezmienne. Kiedy zostaje odczute, zmienia się. Większość ludzi o tym nie wie. Myślą, że jeśli nie dopuszczą do odczucia własnych negatywnych sposobów bycia, poprawią samych siebie. Jest odwrotnie. W ten sposób sprawiają, że te negatywne sposoby bycia utrzymują się i pozostają niezmienne z roku na rok. Kilka chwil poświęconych na odczucie ich w ciele umożliwi zmianę. Jeśli jest w was coś złego, chorego, lub coś, co wam nie służy, pozwólcie sami sobie na to wewnętrznie. To jest jedyny sposób, żeby zmienić je w coś, czym być powinny.

Sygnały, które odbieramy i które składają się na naszą świadomość ciała, pochodzą zarówno z zewnętrznego środowiska (słuch, wzrok, dotyk, smak, węch), jak i z wewnątrz ciała (mięśnie, stawy, organy wewnętrzne, receptory grawitacji). Szczególnie niedoceniane są receptory interoceptywne. Tymczasem naukowcy podkreślają, że jeśli zostalibyśmy ich pozbawieni, wtedy nasze poczucie zagubienia w świecie, swoistej dezorientacji byłoby ogromne. Nie tylko mielibyśmy kłopot z poruszaniem się, ale także odczuwaniem emocji i komunikacją z innymi. Bessel Van der Kolk w „Strachu ucieleśnionym” pisze o o tym następująco:

Interocepcja, czyli świadomość subtelnych wrażeń czuciowych ciała- to od niej zaczyna się poczucie sprawczości. Wiedzieć co czuję to pierwszy krok do uświadomienia sobie dlaczego to czuję, oraz jak mogę kontrolować to uczucie. Nauczenie się obserwowania emocji jest kamieniem węgielnym w leczeniu traumy.

Dopiero, kiedy zaistnieje harmonia w tym jak odbieramy komunikaty z zewnątrz i wewnątrz, dopiero wtedy zaczniemy żyć w pełni. Tak naprawdę to jesteśmy jednością z wszystkim i wszystkimi, bo między wszystkim zachodzi wymiana informacji. Wszelkie napięcia w ciele blokują przepływ informacji, ale te informacje są nadal. Nadal domagają się usłyszenia, odczytania, reakcji, przyjęcia.

Świadomość ciała pozwala nam nawiązać łączność z tym, co realne, co tu i teraz, czyli wyjść z symbolicznej klatki umysłu. Niestety, zbyt często żyjemy tak, jak byśmy byli swoimi myślami. Tymczasem świadomość ciała pozwala stworzyć dystans w stosunku do myśli i systemu przekonań. Pozwala nam odpowiednio „ustawić się” względem tego co się dzieje, nie według naszego „widzimisię”, ale według tego jak życie płynie. I ogromnie wzbogaca to nasze życie!

Interesująco opisuje początki formowania się świadomości ciała Peter A.Levine w książce „Głos wnętrza”. Jak sam podkreśla, są to spekulacje, ale warte zatrzymania się przy nich dłużej. Dzięki temu poczujemy i być może zrozumiemy jak gatunek ludzki rozwinął swoje poczucie cielesności, jaki był tego sens oraz w jakim obecnie kierunku ona zmierza.

Nikt nie ma wątpliwości, że jako istotny fizyczne potrzebowaliśmy ciała. Najlepiej takiego, które działałoby szybko i sprawnie. Było nam bowiem potrzebne po to, aby przeżyć, zdobyć pożywienie, obronić się. Aby zadziałać w sytuacji zagrożenia potrzebowaliśmy przede wszystkim szybkich, a więc instynktownych reakcji ciała. Musieliśmy „reagować z poziomu trzewi.” Teraz także te instynktowne reakcje ciała stanowią cenne źródło informacji o naszym pierwotny „ja”. Tej części siebie nadal nie może się wyprzeć.

Kiedy ludzkość nauczyła się wytwarzać narzędzia, posługiwać językiem, symbolami, mogła zacząć porozumiewać się między sobą. To wiele zmieniło w organizowaniu się w trudnych sytuacjach, mogliśmy bowiem ostrzegać się i wymieniać cennymi informacjami. Potem zachowania zbiorowe, jak choćby taniec, sztuka, rytuały, dały impuls do łączenia się w społeczności, które mogły się wzajemnie chronić i opiekować sobą.

Teraz świadomość ciała, która do tej pory chroniła nas jako jednostki, zaczęła mieć inne znaczenie. Stała się elementem życia społecznego. Dzięki niej wiedzieliśmy jak przetrwać, bo czuliśmy co zrobić, a czego nie, aby nie zostać wykluczonym z danej zbiorowości. Impulsywne zachowania mogły nam, jako części społeczności, szkodzić, uczyliśmy się więc jak je kontrolować.

Kiedy nastała epoka rozumu, czyli kiedy Kartezjusz ogłosił wszem i wobec Myślę, więc jestem, świadomość ciała straciła na znaczeniu. Zaczął się pęd ku rozwojowi intelektu, a to co pochodziło z ciała wrzucono do jednego worka „popędy” i skazano na wygnanie. Jednak ten obszar nie zniknął z naszego życia, został jedynie ukryty. Nadal w nas był.
I dobrze, bo tylko dzięki ciału możemy być w tu i teraz, co jest bezcenne w sytuacjach, kiedy zagraża nam niebezpieczeństwo. Tylko poprzez impulsy z ciała możemy zareagować szybko, co chroni przed zagrożeniem. I oczywiście poprzez odczucia z ciała możemy celebrować przyjemności i ważne dla nas chwile.

Jak podkreśla Alexander Lowen w jednej ze swoich książek pozostajemy ślepi na rzeczywistość ciała i uczuć. A to przecież ciało rozpływa się z miłości, sztywnieje ze strachu, trzęsie się ze złości, dąży do ciepła i kontaktu. Umiejętność, a przede wszystkim  praktyka, bycia przy odczuciach z ciała daje nam dostęp do pełni doświadczania życia!

A jak jest obecnie? Czy to dobry czas, aby powrócić do instynktów czy raczej lepiej zostać przy rozumie? Przecież nadal jesteśmy częścią społeczności, nasz komfort fizyczny i psychiczny zależy od tego jak reagujemy i jak organizujemy się w relacjach z ludźmi. Więc czyżby jednak rozum? Ale przecież mamy w sobie i tę część, która aby zapewnić nam dostęp do pełni życia, potrzebuje być zauważona i odczuta. Jak zachować w tym wszystkim równowagę, jak nie marnować energii na blokowanie tego, co chce być naturalnie doświadczone, co jest instynktowne, ale niekoniecznie może być zrealizowane?

Może to dobry dla nas czas, aby uświadomić to, o czym pisze Peter A.Levine:
Kiedy jesteśmy połączeni z ciałem oznacza to, że prowadzą nas instynkty, ale my mamy tego świadomość. Dostrzegamy je i nie oddzielamy się od nich ani nie podążamy kompulsywnie za nimi.

Co zyskamy dzięki „połączeniu” o którym wspomina Levine? Nie będziemy zamartwiali sie, żyli iluzjami i fantazjami, tylko popatrzymy jak jest. Będziemy żyli w teraźniejszości oraz reagowali adekwatnie do tego, co się dzieje. Przeżyjemy ją po prostu całą. Bez odrzucania którejkolwiek części, także w nas samych.

Warto podkreślić, że integracja z odczuciami z ciała jest jak pomost między rozumem a instynktami. I właśnie wtedy życie może przez nas płynąć, ponieważ paradoks polega na tym, że im bardziej będziesz świadomy CAŁOŚCI PRZEŻYĆ, tym mniej zaznasz lęku i bólu. Czasami wystarczy nazwanie różnych elementów doświadczenia, by stworzyć bezpieczny kontener, który może pomieścić to co czujesz. (Peter Levine, Maggie Phillips)

 

____________

  • Chcesz odkryć i pogłębić swoją świadomość ciała?
  • Jesteś gotowa, aby usłyszeć o czym mówi Twoje ciało?
  • Chciałabyś poprzez uważność nauczyć się odczytywać historie zapisane w ciele?

Terminy najbliższych warsztatów Agnieszki Bonar „HISTORIA ZAPISANA W CIELE – jak słuchać o czym ciało do nas mówi?”

WROCŁAW -> 22-23 czerwca 2019

JELENIA GÓRA -> 6-7 lipca 2019

WARSZAWA -> 21-22 września 2019

 

Książki przybliżające temat pracy z ciałem dostępne są TUTAJ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *