Długo oczekiwana odwilż “w dobie koronawirusa” jest odczuwalna właściwie wszędzie. Każdy z nas z westchnieniem ulgi wita kolejne zniesienia ograniczeń i poszerzenie wstrzymanych na kilka miesięcy aktywności. Przed nami tzw. powrót do “normalności”, czymkolwiek by ona nie była dla nas jako jednostek i społeczeństw.

 

Cień jest dowodem na to, że istnieje światło. 

Nie zawsze trzeba się bać cienia.

/Dorota Terakowska, “Ono”/

 

Czas, który już za nami, ale i jeszcze przed nami, to doskonała okazja do przyjrzenia się jak reagujemy na zagrożenia, co się wtedy z nami dzieje, z nami jako z indywidualnymi tożsamościami, ale – znowu o tym wspomnę – także z nami jako społeczeństwami. Nietrudno zauważyć, że to, co decydowało w marcu i kwietniu o wprowadzaniu kolejnych ograniczeń w skali globalnej, jak i w naszym życiu osobistym, podszyte było głównie strachem. 

Jeśli sięgniemy do etymologii słowa „strach”, to zobaczymy, że jest to po prostu skurcz. Słowo to pochodzi bowiem z łaciny i oznacza „szczelność”. Tak więc w obawie przed zakażeniem koronawirusem zawierane były różnego rodzaju umowy indywidualne i zbiorowe w oparciu o które “zamrażaliśmy” nasze działania zawodowe, kulturalne i edukacyjne.

Robiliśmy to tak intensywnie jak nigdy dotąd. Wchodziliśmy w ten proces tak bardzo głęboko, jak to było dla każdego z nas osobno oraz z punktu widzenia danego społeczeństwa możliwe – aż do postawy sztywności, zamknięcia, odgrodzenia. To właśnie wydarzyło się w większości krajów na całym świecie: granice zostały zamknięte, ruch w miastach ograniczony, a co więcej – obowiązywały przepisy, które trzymały nas zamkniętych we własnych czterech ścianach.

I tym jesteśmy teraz, na progu odmrażania, po prostu zmęczeni. Tym uszczelnianiem granic wszelkiego rodzaju, tym odgradzaniem się od tego, co “z zewnątrz”, co nie jest “nasze”.

To wszystko działo się bowiem w atmosferze strachu, zarówno na poziomie naszego domu, rodziny, jak i na poziomie społeczności, w której na co dzień funkcjonujemy. Strachu, czyli skurczu i większość z nas czuje to teraz wyraźnie zarówno w ciele, jak i w psychice.

Jednocześnie istniała możliwość utrzymania pewnego rodzaju stanu, sposobu bycia czy po prostu trenowania wewnętrznej postawy otwartości, a przez to nie tracenia bezpośredniego kontaktu z rzeczywistością. To była, i będzie nadal w wielu trudnych dla nas życiowo momentach, doskonała okazja do uchronienia siebie przed wpadnięciem w pułapkę usztywnienia, zamrożenia i utracenia kontaktu z życiem.

W pierwszej chwili  może być to zaskakujące, że aby zapewnić sobie bezpieczeństwo w podbramkowej sytuacji  wewnętrznie otwieramy się, a zewnętrznie zamykamy. Mimo absurdalności takiej postawy było to w minionych miesiącach kluczowe, ponieważ chroniliśmy się przed możliwą infekcji koronawirusem, czyli tym co przychodziło “z zewnątrz”, a jednocześnie nie było konieczności chronienia się przed życiem jako takim, które przez nas po prostu płynie. To niewielka, ale bardzo ważna różnica. I właśnie to chcę dzisiaj podkreślić. 

Zwróćmy uwagę, że nasz instynkt oraz  wyobraźnia mogą prowadzić nas jako tożsamości zarówno do sztywności, zamknięcia, jak i do postawy nadmiernej otwartości rozumianej jako przeszacowanie własnych możliwości i szans.

Często możemy obserwować oba te procesy jednocześnie i widać wtedy jaka jest tego dynamika.

Oczywiście utrzymywanie kontaktu z rzeczywistością nie jest wcale takie łatwe i oczywiste, ponieważ postawa ta nie ma nic wspólnego z szybkimi i nieświadomymi mechanizmami opartymi na instynkcie i jest poza kontrolą intelektu. Mówiąc wprost: pozostanie otwartym wewnętrznie, wtedy gdy okoliczności zewnętrzne wymagają narzucenia sobie ograniczeń nie jest proste, bowiem z automatu chcemy wtedy odciąć się od wszystkiego, także od życia. A szkoda by tak się działo.

Dotyk rzeczywistości i kontakt z tym-co-jest wymaga dokładnie tego, co nazywamy „ćwiczeniem”. Pokazuje, że zarówno poprzez nasze myśli, czyli świadomość, jak i impulsy, czyli nieświadomość, kontaktujemy z tym, co się dzieje.

Nazywamy to roztropnością, trzeźwością postrzegania, a nawet spokojem wewnętrznym. Ważne więc – i do tego należy dążyć – aby chroniąc się nie tracić trzeźwości i spokoju, a tracimy je wówczas, gdy znika nasza zdolność postrzegania tego, co naprawdę się dzieje. Wówczas kontakt z rzeczywistością musimy czymś zastąpić. 

I to jest właśnie wylęgarnia wszelkiego rodzaju teorii spiskowych i scenariuszy zagłady, które obecnie znów się rozwijają w każdym niemal środowisku. Bez bezpośredniego kontaktu z rzeczywistością musimy ją “wynaleźć”. Nasz umysł tak po prostu funkcjonuje, a nasze głowy uwielbiają zabawę w fantazje. I nie dotyczy to tylko teorii pandemicznych. Robimy to we wszystkich innych obszarach codzienności, a przede wszystkim w relacjach z ludźmi, z którymi unikamy bezpośredniego kontaktu i zastępujemy go naszymi pomysłami i interpretacjami. 

Warto więc nasze postawy życiowe, nasze podejście do codzienności kształtować w oparciu o to-co-jest i jak-to-jest. Tylko wtedy nie odejdziemy od życia, będziemy nim żyć, przeżywać je.

Jednocześnie pamiętajmy, że zarówno w strachu, jak i odwadze zawsze – zawsze! – jest tylko jedno życie. Bądźmy więc w obu tych postawach, nie unikajmy ich, ponieważ dokładnie TO pojawia się w naszej poszerzonej świadomości każdego dnia.

 

________

Najnowsza książka Alexandra Poraj-Żakieja JEST*365. Inspirujące cytaty na każdy dzień dostępna jest już w SPRZEDAŻY w fundacyjnej

księgarni -> TUTAJ

 

 

5 komentarzy dla Jak obchodzisz się ze swoim strachem?

  1. Libisz pisze:

    A. de Mello pisał (odkrywczo dla mnie) ze upraszczajac w człowieku sa dwie emocje, które nim kierują : miłość i strach(lęk) i ten strach jest źródłem wszelkiego zła. Kluczowa jest świadomość leków i dzialan podjętych na ich skutek. Ta „uwazność” leków pozwola wytoczyć granicę pomiędzy strachem, który pomaga, bo chroni przed faktycznym niebezpieczeństwem a strachem który niszczy.🙏

  2. Klara pisze:

    Ktoś, kto stanął wobec strachu i leku wie. Tu nie ma tłumaczenia. Strach wypływa z głębi, z gadziego mózgu, że ślepego miejsca w intelekcie. Tłumaczenie i racjonalizowanie…. To inna cześć mózgu. Nie działają że sobą, mają inne zadania.

    • TE1 pisze:

      Każdy stanął wobec strachu i lęku ale nie każdy Wie. Ręka i noga to inna część ciała i choć moją inne zadania to ze sobą współdziałają.

  3. TE1 pisze:

    Ten Świat, który wydaje mi się zewnętrzny jest tylko Odbiciem mojego wnętrza.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *