W latach 50 ubiegłego wieku psychoanalitycy wprowadzili określenie “chicagowska siódemka”, które obejmowało 7 chorób psychosomatycznych.

 

Smutek, który nigdy nie ujrzał ujścia we łzach sprawia, że płaczą inne narządy.

/Henry Maudsley/

Psychosomatycznych, czyli jakich?

A mianowicie takich, które mają podłoże psychogenne, czyli ich źródło nie tkwi w schorzeniach konkretnych narządów czy układów, ale jest wynikiem zablokowania emocji.

Nie oznacza to, że są to choroby urojone, że pacjent jedynie zgłasza dolegliwości, których nie ma. Te choroby są jak najbardziej realne, podobnie jak cierpienie danej osoby, ale nie mają one podłoża stricte fizycznego. Mimo zgłaszania dolegliwości, wyniki i kolejne badania, w tym też specjalistyczne, są w porządku. Mimo to pacjent nadal cierpi.

Początkowo do chorób psychosomatycznych zaliczano astmę, nadciśnienie tętnicze samoistne, wrzód trawienny, chorobę Leśniakowskiego-Crohna, wrzodziejące zapalenie okrężnicy, chorobę Gravesa-Basedowa oraz reumatoidalne zapalenie stawów. Z czasem do grona schorzeń dołączono migrenę, AZS, Hashimoto, a lista wciąż rośnie.

O co w takim razie tutaj chodzi? Jak spojrzeć na choroby psychosomatyczne?

Wysuwa się tutaj na przód podstawowa zasada:

jeśli nie przeżyjesz, nie dopuścisz do świadomości, czyli nie uznasz jakiejś emocji, przechorujesz ją. Jeśli nie zostanie ona uznana w psychice, wystąpi w “teatrze ciała”.

Ciało bywa tak odcięte od naszej psychiki, że pojawiające się emocje nie są w stanie dotrzeć do psychiki, ale lokują się od razu w ciele. Zamiast zostać przeżyte, odczute, somatyzują się jako konkretne dolegliwości.

Joyce McDougall w książce Teatry ciała pisze, że “wszyscy pacjenci (a także analitycy) somatyzują – szczególnie wtedy, gdy stresujące okoliczności przeciążają dotychczasowe metody radzenia sobie z bólem psychicznym i konfliktem”.

Kiedy tak się dzieje?

Psycholodzy szukają przyczyn w dzieciństwie, w procesie oddzielania się dziecka od matki, budowania swojej własnej tożsamości. Jeśli proces separacji dziecka jako indywidualności od matki został zakłócony, może skutkować to w dorosłym wieku właśnie skłonnością do somatyzacji.

Na przykład dorosły samodzielny mężczyzna, kiedy trzeba coś przeżyć, szczególnie bolesnego, od razu rzuca się w wir obowiązków, pracy, a kobieta przejawia tendencję do nadmiernej dbałości o innych. W ostatnim etapie procesu następuje “schowanie się” w chorobę.

Warto więc zadać sobie pytanie: co jest za trudne do przeżycia, przed czym tak uciekam – w pracę, sprzątanie, a w końcu w chorobę?

Na rozwinięcie się chorób psychosomatycznych wpływa nie tylko historia naszego dzieciństwa, ale także stres, którego aktualnie doświadczamy, zarówno ten nagły, gwałtowny, jak i umiarkowany, ale przewlekły.

Warsztat „Zaopiekuj się sobą – jak poznać i przyjąć siebie” -> sprawdź!

Dodatkowo psycholodzy wyróżnili trzy typ osobowości, które obserwuje się wśród pacjentów psychosomatycznych. Naukowcy w uproszczeniu podzieli nasze osobowości na typ A, B i C. Ich znajomość pozwala zrozumieć na co najczęściej i z jaką dynamiką chorujemy.

Osobowość typu A, którą najczęściej dotykają migreny, choroby sercowo-naczyniowe to osoby lubiące rywalizację, żyjące szybko, nastawione na maksymalną efektywność.

Osobowość B boryka się z depresją i niską samooceną, co na poziomie ciała odzwierciedla się w chorobie wrzodowej i chorobach skóry.

Osobowość C to osoby o wysokim poziomie samokontroli, wypierające wiele emocji, duszące w sobie stres, co skutkuje nowotworami i chorobami sercowo-naczyniowymi.

Co takie “zyskujemy” somatyzując? 

Tutaj opinie jest wiele. Na pewno dostajemy opiekę i wsparcie, czujemy, że w końcu możemy odpocząć, zająć się sobą, szczególnie jeśli jako dzieci podczas chorowania byliśmy otaczani opieką. Niestety bywa i tak, że zwalnia nas to z zajęcia się konfliktem emocjonalnym, który się w nas toczy.

Dodatkowo choroba często zwraca nas ku ciało, pozwala w końcu je poczuć, czyli daje potwierdzenie “jestem”. Somatyzacja pozwala poczuć siebie, czyli daje nam wyraźny sygnał, gdzie są granice naszego ciała. Jak się nietrudno domyślić, pełni to rolę ochronną.

Jak w takim razie sobie pomóc, poza leczeniem dolegliwości, które się pojawiają?

Przede wszystkim zadbajmy o regularny, odpowiedniej długości sen, o systematyczną porcję ruchu najlepiej na świeżym powietrzu, o relacje z przyjaciółmi, z rodziną, ale także o hobby i kontakt z naturą.

To pozwoli nam ustabilizować układ nerwowym, niwelować nadmierne pobudzenia. Kolejny krok to psychoterapia, która pomoże zrobić krok ku sobie, zrozumieć siebie, swoje reakcje, zranienia i przepracować je.

Wartościowa jest także praca osobista, rozwój osobisty: książki, warsztaty, medytacja, to wszystko co nas wzbogaca wewnętrznie, przybliża do własnego emocjonalnego pejzażu, co pozwala opiekować się sobą dzień po dniu i z czasem stwarza przestrzeń do tego, by to to trudne do przeżycia mogło wybrzmieć świadomie, a nie tylko w zakamarkach ciała.

 

________

Warsztat ZAOPIEKUJ SIĘ SOBĄ, czyli jak poznać i przyjąć siebie

  • rozwiniesz uważność i współczucia względem siebie
  • poznasz swoje emocjonalne potrzeby
  • zrobisz krok ku przyjęciu swoich emocjonalnych ran
  • doświadczysz współpołączenia z innymi
  • określisz swój tzw. życiowego kierunku na tym etapie życia

WARSZAWA -> szczegóły

KRAKÓW -> szczegóły

 

Warsztat HISTORIA ZAPISANA W CIELE, czyli jak słuchać o czym ciało do nas mówi

  • określisz swoją świadomość ciała i nauczysz się ją pogłębiać
  • oswoisz się z reakcjami ciała na emocje
  • poznasz mapę blokad w swoim ciele
  • odczytasz historie i tajemnice jakie skrywa twoje ciało
  • poznasz podstawy praktyki uważności

WARSZAWA -> szczegóły

POZNAŃ -> szczegóły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *