Biologia i neurobiologia przekonują, że najważniejszą potrzebą naszego ciała jest przetrwanie, czasami nawet za wszelką cenę. Aby potrzeba ta została zrealizowana, potrzebujemy poczucia integralności, zarówno na poziomie psychicznym, jak i fizycznym.

 

Świadomość własnego ciała daje nam kontakt

ze światem wewnętrznym, z mapą organizmu.

/Bessel van der Kolk/

 

Kartezjusz przekonywał, że “myślę, więc jestem”, ale współcześnie dzięki naurobadaniom, wiemy, że maksyma ta powinna brzmieć “czuję, więc jestem”. Obraz ciała, jego odzwierciedlenie w rzeczywistości, oparte tylko na myślach, a więc wyobrażeniach, wspomnieniach, jak i oczekiwaniach na przyszłość, to grząski grunt. Zamyka nas w pewnego rodzaju klatce. Z kolei doświadczanie życia poprzez kontakt z odczuciami płynącymi z ciała, czyli ucieleśnienie tego co tu i teraz, to cel do którego warto dążyć.

Aby to wyjaśnić, warto sięgnąć po takie określenia jak percepcja, interocepcja i neurocepcja. Są one kluczowe dla przyglądniecia się dlaczego poczucie siebie, umiejętność bycia dłużej przy odczuciach cielesnych, świadomość tego, co nam komunikują, tak bardzo jest powiązana z naszym poczuciem dobrostanu.

Przy czym jako dobrostan rozumiem wewnętrzne poczucie bezpieczeństwa, nawet jeśli “na zewnątrz” jest inaczej.

Percepcja to – krótko mówiąc – rejestrowanie sygnałów, bodźców z zewnątrz, czyli tego, co widzimy, słyszymy, czujemy w kontakcie ze środowiskiem zewnętrznym. To dosłownie poczucie otoczenia. Interocepcja to z kolei jej przeciwieństwo, ponieważ określa poczucie wewnętrznego stanu organizmu. To umiejętność słyszenia “szeptu ciała”. Neurocepcja natomiast to sposób, w jaki nasz układ nerwowy odróżnia sytuację bezpieczną od niebezpiecznej, oczywiście poza naszą świadomością.

Który z tych procesów, umiejętności jest ważniejszy? Mogłoby się wydawać, że percepcja, gdyż można odnieść wrażenie, że to właśnie ona chroni nas przed zagrożeniem. Tymczasem naukowcy są zgodni, że współcześnie zdecydowanie nie doceniamy interocepcji. Tymczasem to właśnie ona bywa kluczowa dla naszego bezpieczeństwa, a szczególnie tego, co określamy jako dobrostan.

Co więcej, mówi się, że im więcej uwagi poświęcamy percepcji oraz próbie komunikacji tego, czego doświadczamy w kontakcie ze światem zewnętrznym, tym bardziej tracimy kontakt z wewnętrznym poczuciem ciała.

Narracja języka wpływa na nasze zachowanie, a narracja ciała na to, jak się czujemy.

Od “czucia” wszystko się zaczyna, więc to tutaj powinien być kładziony akcent. Oczywiście wszystkiego dopełnia neurocepcja, o której ostatnio sporo się mówi i pisze w kontekście teorii poliwagalnej Porgesa. Warto tu jednak wspomnieć, że neurocepcja jest czymś bardzo subiektywnym, to nasz osobisty “ochroniarz”, gdyż u każdego z nas jest inaczej ustawiona. Wielki wpływ na to, jak się ukształtowała mają nasze doświadczenia, szczególnie te z dzieciństwa. To nasz wewnętrzny system, który został kompletnie nieświadomie zaprogramowany, aby nas chronić.

Przed czym? Jeśli w dzieciństwie zagrażała nam depresja rodzica, kłótnie między dorosłymi, nierówne traktowanie przez nauczycieli, to teraz neurocepcja wyłapie z otoczenia sygnały, które mogą świadczyć o tym, że kłótnia wisi w powietrzu, ktoś jest smutny i przez to niedostępny dla nas lub nie czujemy się docenieni.

Wszystko, co było dla nas przeciążające, jest teraz dla układu nerwowego sygnałem ostrzegawczym, którego my często nie jesteśmy nawet świadomi.

I pewnie na szczęście, bo ciągłe świadome skanownie otoczenia w celu wyłapania potencjalnego zagrożenia byłoby sporym wysiłkiem.

Nietrudno powiązać w tym miejscu naszą tożsamość z cielesnością. Nasze poczucie “ja jestem” jest bowiem bardzo mocno zakorzenione w neurocepcji. Jako nasz mechanizm przetrwania neurocepcja pozwoliła nam wytworzyć “skorupę ochronną” przed światem zewnętrznym, czyli właśnie tożsamość. Dlatego też utrata kontaktu z ciałem to często pierwszy krok ku – albo jeden z objawów – depresji, zaburzeń lękowych, poczucia bezradności, postawy “nie wiem czego chcę”,  rozchwiania emocjonalnego.

Podsumowując: jeśli czuję siebie, to odważniej wchodzę w kontakt ze światem i z innymi, gdyż mam poczucie spójności oraz poczucie swoich granic fizycznych i emocjonalnych. Czuję się bezpieczny, bo mam zaufanie do własnego ciała, zaufanie kompletnie nieświadome, ale przeczuwam, że uchroni mnie ono przed zagrożeniem, że wyłapie potencjalne niebezpieczeństwo.

Czuję, kim jestem i dzięki temu mam poczucie sprawczości i dostęp do życia.

_________

Warsztaty prowadzone przez Agnieszkę Bonar:

Warsztat ZAOPIEKUJ SIĘ SOBĄ, czyli jak poznać i przyjąć siebie

  • rozwiniesz uważność i współczucia względem siebie
  • poznasz swoje emocjonalne potrzeby
  • zrobisz krok ku przyjęciu swoich emocjonalnych ran
  • doświadczysz współpołączenia z innymi
  • określisz swój tzw. życiowego kierunku na tym etapie życia

WARSZAWA -> szczegóły

KRAKÓW -> szczegóły

Warsztat HISTORIA ZAPISANA W CIELE, czyli jak słuchać o czym ciało do nas mówi

  • określisz swoją świadomość ciała i nauczysz się ją pogłębiać
  • oswoisz się z reakcjami ciała na emocje
  • poznasz mapę blokad w swoim ciele
  • odczytasz historie i tajemnice jakie skrywa twoje ciało
  • poznasz podstawy praktyki uważności

WARSZAWA -> szczegóły

WROCŁAW -> szczegóły

 

Warsztat TWOJE WEWNĘTRZNE DZIECKO, czyli jak je poznać i otoczyć opieką

  •  doświadczysz czym jest świadomość ciała
  • poznasz koncepcję Wewnętrznego Dziecka oraz Dorosłego
  • poznasz techniki kontaktowania się ze swoim Wewnętrznym Dzieckiem
  • określisz, które obszary twojego życia wymagają pierwszej pomocy
  • zlokalizujesz swoje strategie obronne i poznać schematy myślowe
  • doświadczysz jak przekształcać strategie obronne w zasoby obronne
  • zrozumiesz na czym polega odpowiedzialność za siebie

WARSZAWA-> szczegóły

WROCŁAW -> szczegóły

4 komentarzy dla Czuję, więc jestem

  1. TE1 pisze:

    Pani Agnieszko,
    wchodzę do windy – percepcja
    poza moją świadomością uruchamia się neurocepcja
    czuję, że robi mi się duszno – interocepcja.
    Co ma Pani na myśli pisząc w podsumowaniu?:
    „jeśli czuję siebie, to odważniej wchodzę w kontakt ze światem i z innymi, gdyż mam poczucie spójności oraz poczucie swoich granic fizycznych i emocjonalnych. Czuję się bezpieczny, bo mam zaufanie do własnego ciała, zaufanie kompletnie nieświadome, ale przeczuwam, że uchroni mnie ono przed zagrożeniem, że wyłapie potencjalne niebezpieczeństwo.”
    Tam nie ma zagrożenia, a sygnały płynące z mojego ciała są błędne.

    • Agnieszka Bonar- Sadulska pisze:

      Posługiwanie się słowami niesie ryzyko, że często w danym pojęciu zamykamy nasze osobiste doświadczenie, odczucie, które inna osoba opisałaby w inny sposób 🙂 Spróbuje więc ująć to jeszcze inaczej:
      Określenie „czuję siebie” to pewnego rodzaju uproszczenie, próba zamknięcia w jednym słowie pewnych umiejętności lub procesów, które są naszym udziałem.
      Im więcej wiem o sobie – ale nie z poziomu intelektu, ale z poziomu doświadczenia, praktyki pracy z ciałem – o swoich reakcjach, także tych nieświadomych, tym pewniej się czuję w świecie. Pewniej czyli stabilniej, mam poczucie większej spójności między umysłem, a ciałem.
      Oczywiście ten podział na ciało i umysł także jest pewnego rodzaju umową, ale żyjemy w dualnym świecie i komunikacja wygląda tak, jak wygląda 😉
      Mówiąc o pewności mam na myśli, że wchodzę w różnego rodzaju doświadczenia, także w relacje z innymi ludźmi, ze świadomością, że wszystko to, co już się w moim życiu wydarzyło, czego doświadczyłam, ma swój ślad pamięci w ciele, i wielu reakcji nie muszę przewidzieć, bo zadzieją się po prosty automatycznie, że mam dostęp do szerokiej wiedzy, która staje się dostępna wtedy, kiedy jest właściwy ku temu moment. Tutaj właśnie ma miejsce synergia percepcji, neurocepcji i interocepcji.
      Poza tym świadomość ciała, jego reakcji, odkrywanie traum jakie były naszym udziałem, daje nam poczucie bezpieczeństwa, niemal pewność, że ciało nigdy nie jest przeciwko nam, w sensie: każda reakcja, nawet zamarcia w sytuacji, kiedy intelekt podpowiadałby ucieczkę, miała na celu ochronę nas. Zaufanie do ciała pozwala nam odpuścić nadmierną kontrolę rzeczywistości, uspokaja reakcje nerwicowe. Jednak nie jest to zaufanie nabyte poprzez lekturę czy refleksje, ale dzięki praktyce w rozwoju osobistym, jak i poprzez pracę teraputyczną.

      pozdrawiam 🙂

      • TE1 pisze:

        Po Pani wyjaśnieniach rozumiem, że wskazuje Pani na zwiększający się poziom rozumienia samego sobie i świata, wynikający z doświadczania, z czucia, z odczuć płynących z ciała a nie z samego myślenia w rozumieniu wymyślania, czy też samych odczuć jako najlepszego źródła wiedzy o rzeczywistości. Rozumiem, że mówi Pani o spójności między wiedzą a tym co odczuwam dzięki doświadczaniu.
        Dziękuję za odpowiedź. Pozdrawiam

      • Agnieszka Bonar- Sadulska pisze:

        Tak, mniej więcej 😉
        Ważne też, aby mieć świadomość, że brak znajomość siebie rozumiany przeze mnie jako brak świadomości jakie traumy i w jaki sposób zapisały się w naszym ciele, może powodować, że ufając tylko czuciu, tzw. intuicji możemy zejść na przysłowiowe manowce. Poza naszą świadomością wiele reakcji jest uwarunkowanych mechanizmami obronnymi wynikającymi im.in. z trudnych doświadczeń. Ich znajomość pozwala wyczuć, uświadomić i zrozumieć co się z nami dzieje, co stoi za naszymi działaniami i reakcjami.
        Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *