Czym jest somatyzacja? Czy to zjawisko, coś “pojedynczego” czy może raczej proces? Czy to coś, czego powinniśmy się wstydzić, oznaka naszej słabości czy po prosty jeden z mechanizm obronnych? Jak podejść do zaburzeń, które mają swoje źródło w psychice, w wypartych i trudnych dla nas do przeżycia emocjach?

 

Choroba na ogół wyrywa człowieka z pierwotnej sytuacji stresu,

więc stwarza mu warunki do odzyskania sił i odbudowania zasobów energii.

/Alexander Lowen/

 

Somatyzacja to mówiąc najprościej – i jednocześnie najbardziej bezpośrednio – ucieleśnianie emocji. Dosłownie. To proces, zwykle bardzo rozłożony w czasie, polegający na tym, że pierwotny problem emocjonalny znajduje swoje odzwierciedlenie w zaburzeniu funkcjonowania organizmu. Zwykle jest to jeden narząd, ale z czasem proces ten wędruje po całym ciele i obejmuje kolejne narządy, a nawet układy.

Objawy somatyzacji najczęściej dotyczą serca, jelit, skóry, żołądka, ale też pęcherza moczowego i narządów płciowych. To zjawisko obserwowane także u dzieci, jak i u osób, które wydają się być stabilne emocjonalnie. To jeden ze sposób, jakim nieświadomie chronimy się przed bólem emocjonalnym.

Stany przejściowe, których doświadcza większość z nas, takie jak biegunka, przyspieszone bicie serca, zaburzenia potencji czy awersja seksualna, zwykle mijają same. W tym przypadku potrafimy często namierzyć przyczynę: problemy rodzinne, w pracy, stres, ale nie tylko ten negatywny; również pozytywne, doniosłe dla nasz wydarzenia potrafią zaburzyć naszą równowagę emocjonalną. Jednak w przypadku chorób psychosomatycznych problem nie daje rozwiązać się tak łatwo, co jakiś czas nawraca, a objawy wędrują po całym organizmie i zwykle dezorganizują naszą codzienność.

Aby zrozumieć ”jak to działa”, przyjrzyjmy się niemowlętom i małym dzieciom, które  wszystkie emocje odczuwają całym ciałem i właśnie poprzez ciało komunikują się z otoczeniem. Poprzez śmiech, krzyk, łzy, machanie rączkami, nóżkami dają znać opiekunom jakie są ich aktualne potrzeby: głód, mokra pieluszka, chęć zabawy, czułości. Kiedy jest im dobrze, kiedy są tulone, nakarmione, ich “stan ducha” widać w całym ciele. Kiedy jest im źle, kiedy boją się, cierpią m.in. na bóle brzuszka. I tego także nie ukrywają.

Małe dzieci reagują więc od razu na to, co się dzieje. Działają z tego słynnego “tu i teraz”. Dopiero z czasem wykształca się u nich umiejętność przemyślenia emocji, pozostawienia ich na potem. I tutaj zaczyna się ta słynna socjalizacja, a jednocześnie źródło naszych problemów. Mimo, że sam proces jest naturalny, to podczas “ogarniania” emocji mogą zaistnieć się różne sytuacje, które popchną nasz system ciało-umysł w stronę somatyzacji.

Warto mieć świadomość, że u małych dzieci, jeszcze zanim zaczną komunikować się werbalnie z otoczeniem, rozwija się pamięć somatyczna. Oznacza to, że wczesne doświadczenia nie werbalizują się, dzieci nie mówią o nich, nie potrafią ich przemyśleć, ale mimo to wydarzenia te zapisują w reakcjach ich ciał. Zwykle, jeśli dzieciństwo nie jest obarczone traumami, dzieci uczą się przeżywania emocji i oddzielenia ich od reakcji ciała na zdrowych zasadach, czyli jeśli wystraszą się i ich serce zaczyna szybko bić, potrafią to zauważyć, powiązać z wydarzeniem i skonfrontować się z tym, co czują. Oczywiście jest to długi proces.

Niestety często reakcja ciała, która wyraża daną emocję, jest spychana do królestwa podświadomości. Bywa zbyt bolesna dla dzieci, nieakceptowana przez otoczenie, opiekunów. Zdarza się tak także u nas, dorosłych. Wtedy nie widzimy związku między reakcją ciała, a tym, co dzieje się w naszym życiu. Bóle żołądka, migreny, nadciśnienie nie są kojarzone z toksycznym szefem, trudnym związkiem czy obawami o zdrowie najbliższych.

Być może zauważamy to także u siebie: jeśli przeżywamy silną emocję, stan emocjonalny nas przytłacza, to możemy pójść w stronę somatyzacji, np. jeśli jakiś konflikt wywołuje w nas lęk, zaczyna bić nam szybciej serce, to wówczas tylko na tym skupiamy swoją uwagę. Dzięki temu odwracamy uwagę od czynnika, który wywołał lęk. Mówiąc inaczej, przenosimy ten czynnik do wewnątrz i na tym skupia się naszą świadomość. 

Od czasu do czasu zdarza się to u każdego z nas. Tak zaczynają się nerwice serca, żołądka, zaburzenia snu, potencji, migreny i cała gama dolegliwości określanych jako psychosomatyczne. Zamiast zająć się problemami w związku, cierpimy na migreny, zamiast przyjrzeć się życiu zawodowemu, szukamy przyczyn bólów brzucha. W ten sposób powracamy do dziecięcych sposobów odczuwania emocji, czyli do mniej dojrzałej postaci radzenia sobie z problemem. 

Kolejne pytanie, które nasuwa się to: dlaczego reaguje u nas taki a nie inny narząd? Zwykle przyczyna tkwi w dzieciństwie, zależy od tego, jaki narząd został w dzieciństwie “przypisany” do danej emocji poprzez pamięć somatyczną. Często znaczenie ma tutaj system rodzinny, skłonności danej społeczności do skupiania się na takim, a nie innym narządzie czy też “przypadek” – dziecięce skojarzenie choroby z takim, a nie innym zachowaniem opiekuna.

W ciekawy i przede wszystkim przystępny sposób proces somatyzacji i pracy z tymi dolegliwościami zostały opisane w książkach: 

Gdy ciało i dusza wysyłają SOS. Jak przyczyny chorób odnaleźć w psychice? Alexander Kugelstadt -> TUTAJ

Chorzy ze stresu. Problemy psychosomatyczne. Ewa Kempisty-Jeznach -> TUTAJ

Gorąco polecam!

Jak w takim razie z tego wyjść, na czym może polegać pierwszy krok:

  • badania lekarskie, wyłapanie innych chorób – to bardzo istotne, aby wyjaśnić co się dzieje z naszym ciałem na poziomie fizjologii, koniecznie należy określić stan organizmu poprzez badania krwi, badania kardiologiczne, neurologiczne, endokrynologiczne
  • uważność na ciało, słuchanie ciała – to proces, a nie działanie na zasadzie pierwszej pomocy, ale niezwykle ważny jest ten pierwszy krok, czyli decyzja, że jestem warta/warty tego, aby poświęcić sobie kilka razy w ciągu dnia choć po 5 minut na poczucie jak się mam, co czuję, co mnie cieszy, a co niepokoi – teraz, w tym momencie
  • dostrzeganie związku między tym, co dzieje się, a tym jak się czuję, czyli codzienna praktyka uważności
  • rozwijanie świadomości ciała poprzez udział w warsztatach, podjęcie terapii własnej, superwizji – to naprawdę wartościowy prezent dla siebie

 

_________

Ofertę warsztatów prowadzonych przez Agnieszkę Bonar znajdziecie TUTAJ.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *