Zapraszamy dziś do lektury rozmowy Dawida Sadulskiego z Patrycją Pruchnik, znaną większości z Was jako Nitya. Patrycja przebudziła się w 2011 roku, ale dopiero trzy lata później poczuła gotowość by towarzyszyć w budzeniu się innym. Otrzymała od swojego nauczyciela i mistrza Mooji imię Nitya, oznaczające Wieczną Esencję. Od tamtej pory prowadzi setki ludzi z różnych części świata w medytacji i towarzyszy im w powrocie do harmonii z samym sobą. 

Cała wolność, którą masz to nieidentyfikowanie się
z ciałem i umysłem. Reszta już się wydarzyła. Po prostu patrz.

/Nitya/

 

Nitya jest darem dla współczesnego zawirowanego świata. Jej bezpośrednie wskazywanie na esencję każdego człowieka odpowiada na wewnętrzną potrzebę dzisiejszych czasów. Dociera do serc tych, którzy pragną się przebudzić, zaznać spełnienia i spokoju umysłu. Na co dzień mieszka w Polsce, jest matką dwójki synów i prowadzi normalne życie. Jej satsang to odpowiedź na wewnętrzne wołanie serc ludzi poszukujących prawdy. W trakcie medytacji dzieli się największą tajemnicą ludzkiego istnienia i zaprasza do wspólnej celebracji wolności.

Natura satsangu

Satsang to określenie z sanskrytu oznaczające obcowanie z prawdą. W praktyce podczas spotkania, które nazywane jest satsangiem, wskazuję na to, co jest w nas wspólne, nieuwarunkowane i wolne. Poprzez ciszę albo dialog naprowadzam uczestników na esencję nich samych.

Nie mam zaplanowanego sposobu prowadzenia satsangu, uczestnicy zadają pytania na forum grupy. Nie robi się tego tak jak w innych tradycjach na osobności z nauczycielem. Wynika to z przekonania, że tak naprawdę wszyscy mamy podobne pytania, i w każdej odpowiedzi czy pytaniu możemy znaleźć coś dla siebie. Konfrontacja mechanizmów ego podczas satsangu to ważny element praktyki. Celem natomiast jest przekroczenie ego i obejrzenie go w odpowiednim świetle.

Aktywna część odosobnień też ma na celu wspieranie procesu satsangu. Są to np. taniec uwalniający, medytacja dynamiczna, joga, tai chi, teatr albo śpiew. Wtedy zazwyczaj zachodzi uwolnienie pewnych napięć cielesnych oraz emocji. Dla wielu ludzi fizyczność jest tak mocną przesłoną, że trudno jest im początkowo przedostać się głębiej. Poza wszystkimi zajęciami przebywamy w milczeniu.

Satsang – ścieżka serca czy umysłu?

Jedno i drugie. Podczas satsangu czasem posługujemy się słowem, w związku z tym może wydawać się, że bliżej tej praktyce do ścieżki umysłu. W efekcie końcowym jest to jednak ścieżka serca. Ostatecznie umysł kapituluje przed czymś, co jest od niego potężniejsze, z ulgą opada do serca, do swojego źródła. Dzięki temu zaczynamy doświadczać wolności i swobody.

Ramana Maharishi – punkt zwrotny

Spojrzenie na zdjęcia Ramana Maharishi – wiele lat temu, było dla mnie punktem zwrotnym. Nie znałam wtedy jego nauk. Jedynie je przeczuwałam. Parę lat później pojechałam do jego aśramy w Indiach i przeżyłam szok – nie wiedziałam, że istnieją współcześnie przebudzeni nauczyciele! Tak spotkałam Moojiego. Owszem, czytałam o oświeceniu, ale to było dla mnie coś na poziomie fantasy, w ogóle nie łączyłam tego z naszą rzeczywistością. Nie wyobrażałam sobie, że to o czym mówili mędrcy było dostępne i możliwe. To było dla mnie ogromne zaskoczenie i wielka ulga. Do tamtego momentu czułam się jakbym trafiła na nie swoją planetę.

David R. Hawkins – nowe spojrzenie

Jestem pod wielkim wrażeniem książki Hawkinsa “Technika uwalnia”. Książka ta bardzo precyzyjnie opisuje to, czym spontanicznie zajmowałam się podczas satsangów. Tak naprawdę, stosowałam technikę uwalniania, powrotu do stanu naturalnego nie wiedząc o tym. Według mnie, Hawkins bardzo dobrze odczarowuje w niej uduchowione koncepty, odsiewa wszystko co zbędne, dochodząc do prostoty. Pokazuje, że duchowość może być zwyczajna. Bo taka jest. Ta książka jest dla mnie świetnym narzędziem do pracy z emocjami. Polecam ją także uczestnikom satsangów.

Moi uczniowie

Na satsang trafiają ludzie z wszystkich grup społecznych. Zazwyczaj to osoby, które spróbowały już wszystkiego. Szukały szczęścia w materii albo na innych ścieżkach duchowych. Poczuły frustrację związaną z powierzchownym życiem. Zapragnęły prawdy. To często też ludzie, których dotknęło cierpienie, i teraz są gotowi szukać sedna bez względu na konsekwencje. Trafiają się także poszukiwacze duchowi, którzy wytrwale szukają oświecenia, o którym już czytali. Najwięcej jest jednak tych, którzy spróbowali wszystkiego w sferze duchowej. To osoby w różnym wieku, o różnym statusie społecznym.

Pandemia – czas zatrzymania?

Początek pandemii był dla mnie i mojej rodziny dobrym czasem. Zwolnione tempo, lockdown, edukacja zdalna, to wszystko zatrzymało nas. Dzięki temu miałam głębszy kontakt z dziećmi, spędzaliśmy naprawdę dużo czasu wspólnie. Z czasem, bliżej jesieni, zaczął się trudniejszy okres, jak chyba dla większości z nas.

Musiałam przestawić się na satsangi online, co było zupełnie nowym doświadczeniem. Te pierwsze odosobnienia online były – wbrew pozorom – naprawdę bardzo mocne. To mnie zaskoczyło. Każdy z nas był w domu, w swoim codziennym otoczeniu i dzięki temu mógł rozpoznawać stan naturalny również tam. Nie kojarzyć tego wyłącznie z odosobnieniem, nauczycielem czy specjalnym miejscem. Byłam tym mile zaskoczona. Dzięki temu praktyka nie była oderwana od codzienności.

Książka „Oświecenie 24h na dobę” dostępna jest w fundacyjnej księgarni www.madrosc.pl

Satsangi postlockdownowe

Byłam ciekawa jak pandemia wpłynie na ludzi. Pierwszy satsang po lockdownie zaczęliśmy w ciszy, ale potem poluzowaliśmy pewne typowe dla odosobnienia zasady, ponieważ wszyscy czuli, że kontakt społeczny jest teraz bardzo ważny.

Nie widzę jednak wielkiej różnicy w gotowości ludzi do wejścia w duchową praktykę, w porównaniu z tym, co było rok czy dwa lata temu. Wyraźnie za to dostrzegam, że ludzie zmienili styl podejmowania decyzji, gotowość do realizacji marzeń, które były w nich od dawna. Już nie odkładają życia “na kiedyś”. To cieszy.

Natura przebudzenia

W moim przypadku było tak, że inne tradycje mi po prostu „nie smakowały”, nie mogłam się w nich do końca odnaleźć. Tymczasem, gdy zetknęłam się z satsangiem to była miłość od pierwszego wejrzenia. Prosty i bezpośredni przekaz. Od razu rozpoznałam, że to jest “moje”. Poczułam, że wreszcie jestem w domu, na miejscu.

Odklejanie się” od umysłowej tożsamości nastąpiło jednak dużo wcześniej podczas choroby, kiedy leżałam kilka miesięcy w łóżku chora na gruźlicę. Poczułam, że nie mogę być myślami, ani emocjami – one są po prostu chwilowym produktem otoczenia. Nie miałam wtedy na określenie tego zrozumienia żadnego języka, wewnętrznie jednak był to dla mnie oczywisty fakt. Sądzę, że ten wgląd zainspirował mnie do dalszych eksploracji, skoro bez większego planu niecały rok później znalazłam się w Indiach gdzie odkryłam non – duality.

Kiedy prowadziłam swoje pierwsze satsangi, to byłam szczerze przekonana, że ludziom wystarczy ten jeden raz i osiągną oświecenie. Gdy jednak widziałam tych samych ludzi ponownie za jakiś czas, to byłam zaskoczona. Tym bardziej, że padały te same pytania, które zadawali już kiedyś. Ja dosłownie uczyłam się od innych, jak to jest doznawać przebudzenia powoli, ponieważ u mnie nastąpiło to nagle, szybko i nieodwracalnie.

Szczerze przyznaję, że uczę się tego cały czas od uczestników moich odosobnień. Uczę się też od osób, które wstępując na ścieżkę duchową mają za sobą trudne czasem traumatyczne dzieciństwo. Ja osobiście takich doświadczeń za wiele nie miałam. Dostrzegam jak ważna jest tutaj uważność na potrzeby innych, na ich zranienia.

Bycie nauczycielem

Szczególnie na początku bardzo ważne jest zaufanie do nauczyciela. Nigdy nie przygotowywałam się do tej roli. Nie miałam ani takiego planu, ani zamiaru. Początkowo mój umysł opierał się temu. Natomiast, kiedy zaczęłam już prowadzić satsang, to poczułam, że nigdy nie byłam bardziej na miejscu.

Nie tworzę dystansu tradycyjnego dla relacji nauczyciel-uczeń, ponieważ sama w te role nie wierzę. Wszyscy jesteśmy tym samym w esencji i w formie. Gdy zaczęłam prowadzić satsangi nie zastanawiałam się zbyt wiele nad tym jak to będzie. To był bardzo silny impuls wewnętrzny, którego nie dało się zatrzymać. Owszem czasem ta pozorna rola bywa obciążająca. Pojawiają się takie mechanizmy jak projekcje, przeniesienie, przywiązania do mnie. Uczę się cały czas jak sobie z tym radzić.

Duchowość a codzienność

Często nosimy w sobie bardzo wyidealizowany obraz osoby uduchowionej. Kojarzy nam się z pustelnią, jaskinią, ascezą. Tymczasem ta symboliczna jaskinia czy pustelnia jest wewnętrzna. Nie wymaga wcale oddzielenia fizycznego od ludzi, rezygnacji z rodziny, relacji, pracy zawodowej.

Ważne, abyśmy żyli tym co odkrywamy, aby nasze wglądy były żywe, a praktyka osadzona w rzeczywistości. Nie ma potrzeby szukać schronienia, ucieczki od życia, od którego i tak uciec się nie da. Nie interesuje mnie taka sztuczna oddzielona od codzienności duchowość.

Przez trzy lata po mojej transformacji czułam się jakbym przebywała na odosobnieniu, naturalnie wycofałam się do wewnątrz choć życie toczyło się wokół dynamicznie. Uczestniczyłam w aktywnościach związanych z pracą, z wychowaniem dzieci.

Teraz, z perspektywy czasu, widzę, że te trzy lata to był czas integracji wypełniony wewnętrznym spokojem, a jednocześnie rodzajem błogości i ekstazy. Na koniec byłam już tą błogością zmęczona fizycznie. Ostatecznie proces ten domknął się na jednym z odosobnień i pozostał spokój. Dopiero wtedy poczułam się naprawdę dobrze. W neutralności bez fajerwerków.

Duchowość nie działa w oderwaniu od codzienności, rodziny, związków, relacji, przyjaźni. Prawda nie ma żadnych kompromisów i nie gwarantuje ani udanego małżeństwa, ani zdrowia, ani sukcesu. To, co odnajdujemy jest poza kontrolą i jest wolne jest od naszych oczekiwań.

Obecnie z pokorą i szacunkiem chylę się ku tej sile, która powoduje całym wszechświatem i może ma inny plan na moje życie niż ja sama. Mam do tego ogromne zaufanie.

 

To było bardzo spontaniczne spotkanie podczas powrotu Nityi z Satsangu w Białym Domu. Mieliśmy tylko 1 godzinę czasu, ale zostało powiedziane wszystko to co powinno. Patrycja Pruchnik (Nytia) & Dawid Sadulski | Hotel Huston Wrocław | czerwiec 2021

 

___________

Książki Patrycji Pruchnik Nityi dostępne są także w księgarni www.madrosc.pl -> TUTAJ

2 komentarzy dla Wywiad z Nityą – oświecenie 24h/dobę

  1. TE1 pisze:

    Nie ma duchowości bez codzienności. Nie ma oświecenia poza ciałem i umysłem a prawda bez miłości może wyrządzić wiele zła. Pozdrawiam Ciebie Nitya

  2. QAZ pisze:

    „Nitya nie jest typowym, tradycyjnym nauczycielem ani guru. Dociera do serc tych, którzy pragną zaznać spokoju oraz poznać istotę samego siebie” Wszystko to za jedyne… 500 pln 1 sesja indywidualna (https://nityameditation.org/sesje-indywidualne/). Eh, drogi ten „dar” dla współczesnego zawirowanego świata 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *