Według Willigisa Jägera „Również Eucharystia mówi o tych dwóch aspektach jednej rzeczywistości. Chleb jest czymś więcej niż tylko chlebem, a wino jest czymś więcej niż winem. Są one znakiem jednej rzeczywistości, znakiem jedności tej boskiej praprzyczyny i świata.” Przed wami kolejny rozdział książki „Stulecie Willigisa” Alexandra Poraj-Żakieja, która jeszcze przed świętami trafi do rąk czytelników.

 

… ponieważ dziś już prawie nie jest możliwe głoszenie światłym ludziom,

że przed 2000 laty pewien człowiek umarł na krzyżu, żeby zgładzić nasze grzechy.”

/Willigis Jäger/

Gdy Kościół celebruje Eucharystię, wspomina Paschę Chrystusa,
a ona zostaje uobecniona. Ofiara, którą Chrystus złożył raz na
zawsze na krzyżu, pozostaje zawsze aktualna: 'Ilekroć na ołtarzu
sprawowana jest ofiara krzyżowa, w której »na Paschę naszą
ofiarowany został Chrystus«, dokonuje się dzieło naszego odkupienia>’.”

/Katechizm Kościoła Katolickiego/

Dzięki pogłębionej lekturze pism Eckharta i Taulera, Willigis rozpoczął „odwrotną” pracę misyjną, która skierowana była teraz przede wszystkim na własny kościół, jak i na wszystkie kościoły i wyznania chrześcijańskie. Jednak z czasem to także mu nie wystarczyło. Dostrzegając równość między zen a pewnymi chrześcijańskimi mistykami, był teraz równie głęboko przekonany, że we wszystkich tradycjach i religiach świata muszą znaleźć się identycznie takie same drogi i doświadczenia. Od tego momentu nazywał on religie drogami egzoterycznymi, natomiast zen, kontemplację, sufizm i kabałę określał jako drogi ezoteryczne. Z czasem do dróg ezoterycznych dodał jeszcze vipassanę, dżogdżen i niektóre hinduskie tradycje.

O ile zainteresowanie Willigisa Japonią i szkołą Sanbô Kyôdan osłabło, o tyle wzrosło jego zaangażowanie dla kontemplacji chrześcijańskiej. Dlatego też w roku 1990 Willigis założył Ekumeniczną Grupę Roboczą Modlitwy Nieprzedmiotowej (Ökumenischer Arbeitskreis für Gegenstandsfreies Gebet), z której w roku 1997 powstała Würzburska Szkoła Kontemplacji (Würzburger Schule der Kontemplation). Byli w niej skupieni mianowani
przez niego nauczyciele oraz nauczycielki kontemplacji, którzy na życzenie i według wskazówek Willigisa, mieli praktykować ten rodzaj kontemplacji w swoich kościołach lokalnych.

Książka jest dostępna w księgarni Fundacji
Mądrość Wschodu i Zachodu -> www.madrosc.pl

 

Jednak od powrotu Willigisa z Japonii kościelny świat znów się zmienił. Po tym jak Karol Wojtyła został papieżem, a Josef Ratzinger prefektem Kongregacji Nauki Wiary, Kościół katolicki coraz mocniej powracał do swoich przedsoborowych interpretacji. O ile Willigis dotychczas uważał siebie samego za rodzaj kościelnej awangardy, która była co prawda krytykowana, ale jednak tolerowana, to teraz zaczął być coraz bardziej postrzegany w kręgach kościelnych jako problematyczny outsider i wichrzyciel. Z czasem jego pisma i działalność były dokładniej kontrolowane, a przepaść między Willigisem a kościelnym sposobem widzenia zdarzenia zbawczego, względnie jego interpretacji ze strony kleru, który znów zaczął dominować, była zbyt jaskrawa.

Jak już wiemy, centralnym wydarzeniem w Kościele katolickim było i jest celebrowanie Eucharystii. W niej codziennie i praktycznie prawie na całym świecie, celebrowana jest realna ofiara Chrystusa za nas ludzi przed Bogiem. Willigis jako katolicki kapłan został po to właśnie wyświęcony, aby móc dokonywać tej specjalnej i świętej ofiary. I dokładnie te święcenia podniosły go – jak i jego kolegów na urzędzie – do szczególnego duchownego statusu w obrębie chrześcijańskiej wspólnoty wiernych.

Na podstawie swojego rozumienia kontemplacji i wynikającej z tego radykalnej nowej interpretacji chrześcijańskich treści wiary, Willigis zmienił celebrowanie Eucharystii, i to w samym jej sednie: przekształcił ją w celebrowanie życia.

Centralny punkt celebrowania Eucharystii wiąże się ze słowami kapłana, który mocą swoich święceń przemienia chleb i wino w ciało i krew Chrystusa. Następujące potem spożycie ciała i picie krwi Chrystusa uzasadnia udział obecnych przy Eucharystii w mającym teraz miejsce zbawczym czynie Chrystusa i gwarantuje im tym samym dostęp do Boga. Dokładnie o ten dostęp do Boga chodzi przy tym świętym rycie, gdyż bez śmierci ofiarnej Chrystusa, jak też bez udziału wiernych w celebrowaniu Eucharystii, a więc w dokonanej bezpośrednio teraz śmierci ofiarnej, dostęp do Boga pozostaje nadal zamknięty.

Poza tym wierzący, aby móc brać udział w celebrowaniu mszy, musi być wolny od tak zwanych ciężkich grzechów. Oznacza to w praktyce, że na przykład osoby rozwiedzione czy osoby które ponownie wstąpiły w związki, nie mogą brać udziału w Eucharystii, gdyż kościół nie tylko nie uznaje ich nowych związków, ale wręcz traktuje jako grzech ciężki. Lista kryteriów wykluczenia od udziału w celebrowaniu Eucharystii zawiera jeszcze inne sytuacje, co było – i nadal bywa – przyczyną cierpienia wielu ludzi, gdyż dotyka ich bardzo osobistych problemów i sytuacji. W wielu przypadkach takie wykluczenie pociągało za sobą również społeczne lekceważenie.

Fakt, że Bóg, mimo wszystkich naszych grzechów, umożliwił ludziom na nowo dostęp do siebie samego, określa się w kościele jako najwyższy akt miłości. Idzie za tym przekonanie, że można naśladować Boga – co prawda niedoskonale, ale jednak – ofiarowując się dla innych tak, jak Jezus uczynił to dla nas.

Dla wiernych celebrowanie Eucharystii przez obecność Chrystusa w ciele i krwi nie jest ani symbolem, ani rytuałem, lecz realnie mającą miejsce jednorazową i centralną ofiarą zbawczego zdarzenia. Co więcej, taką, która odbywa się tu i teraz. Tym samym ofiara Eucharystii celebrowana codziennie w kościołach na całym świecie jest tym samym kluczowym, centrującym wiernych, wydarzeniem, wokół którego Kościół katolicki dopiero się konstytuuje i wydarza.

Opisuję to nieco dokładniej, ponieważ dla Willigisa bycie kapłanem miało zawsze niesamowite znaczenie. Większość uczestników sesshin czy kursów zen nigdy nie dostrzegało, że Willigis, pomijając jego krótką drewnianą laskę (kotsu), którą nosił jako mistrz zen przy niektórych rytuałach, nigdy nie miał przy sobie innego znaku przynależności do buddyzmu jak na przykład rakusu (czworokąt z materiału noszony na klatce piersiowej zamocowany na wstędze wokół szyi), które – specjalnie wykonane – otrzymał z okazji mianowania mistrzem szkoły Sanbô Kyôdan. To samo odnosi się do wielkiej uroczystości przekazania dharmy w Chinach, gdzie wyraźnie odmówił przywdziania chińskich szat mnisich na mającą nastąpić ceremonię. Posiadał natomiast pokaźną kolekcję stuł, czyli symboli otrzymanych święceń kapłańskich, i często je wkładał na „celebrowanie życia”, jak i inne okazje, chrzty czy śluby.

Wróćmy teraz jednak do zmian, które Willigis wprowadził w celebrowaniu Eucharystii. Ze słów przemienienia tradycyjnej Eucharystii uczynił wspólne błogosławieństwo, w którym chleb i wino były widziane jako jedność ziaren, tudzież winogron, która z kolei miała przypominać o naszej jedności z Bogiem. Ponieważ spełnianie jedności jest żywą i mogąca zostać doświadczoną nie rozdzielnością wszystkich bytów, a przez to miłością, uczestnicy tego rytuału spożywają chleb życia i piją wino miłości. Biesiada, a nie ofiarnicza śmierć Jezusa, była tym samym dla Willigisa najstarszą ludzką formą przeżywania wspólnoty jako jedności.

Jego „celebrowanie życia” zawiera dokładnie oba elementy celebrowania Eucharystii: charakter powtórzenia i realną obecność samego zdarzenia. To oznacza, że uczestnicy dzięki odbywającemu się w czasie i przestrzeni „celebrowaniu życia” partycypują w bezczasowej jedności życia. Mogą to zrobić tylko dlatego, że „celebrowanie życia” stanowi realną obecność jedności, a podczas jej sprawowania uczestnicy celebrując jedność pomiędzy sobą „doświadczają i celebrują” jako miłosne spełnienie życia jako takiego. W tej perspektywie bezczasowe życie celebruje się w obrębie samego „celebrowania życia” i tym samym nie jest zastępczym rytuałem, symbolicznym zdarzeniem, lecz bezpośrednią manifestacją i doświadczeniem jedności.

Książka jest dostępna w księgarni Fundacji
Mądrość Wschodu i Zachodu -> www.madrosc.pl

 

Dlatego też dla Willigisa było bardzo ważne, aby tak rozumiana celebracja Eucharystii nie wykluczała żadnego człowieka. Wszyscy, absolutnie wszyscy, są do niej zaproszeni, także „grzesznicy, niewierzący, nieochrzczeni lub rozwiedzeni”, a więc wszyscy ci, którzy dotąd nie mogli brać udziału w tradycyjnej katolickiej celebracji. Dzięki temu Willigis wielu wierzącym, ale odrzuconym przez kościół osobom, przywrócił przynależność i duchową ojczyznę.

W ten sposób realizował swoje nowe rozumienie kapłaństwa i duszpasterstwa. W nim i dzięki niemu dawał wyraz przede wszystkim nowemu kontemplacyjnemu rozumieniu chrześcijaństwa. Dlatego celebruje je zawsze pod koniec kursów kontemplacji, jak też odosobnień zen. Dla Willigisa Jezus nie był już zbawicielem i tym samym jedynym ratunkowym pomostem do Boga, lecz nauczycielem kontemplacji, który wszystkim ludziom pokazuje tę samą i przez niego przeżytą, bezpośrednią możliwość spotkania Boga tu i teraz.

Dokładnie tak samo Willigis widzi historycznego Buddę, który również dogłębnie zrealizował jedność wszystkich bytów. Dla Willigisa obaj – Jezus i Budda – musieli doświadczyć tego samego, jednak z powodu różnic kulturowych głosi się to w różny sposób, co wciąż jeszcze daje asumpt do nieporozumień. Jeśli chodzi o sedno ich przesłań, to są one w przeważającym stopniu identyczne zarówno w ich doświadczeniach, jak też wypowiedziach.

Nikogo na pewno nie zaskoczy fakt, że kościelne zarzuty przeciwko treściom nauki Willigisa rozgorzały na dobre z powodu nowego rozumienia Eucharystii. Właśnie „celebracja życia” sprawowana przez Willigisa w licznych kościołach oraz w innych uświęconych miejscach, jako wyraz nowej chrześcijańsko-kontemplacyjnej samoświadomości, odnosiła wielkie sukcesy, m.in. jeśli chodzi o liczbę uczestników. To, że tak celebrowane kontemplacyjno – chrześcijańskie podejście jest diametralnie różne od katolicko – kościelnego, powinno być dostatecznie jasne.

Wtedy też nastąpiła nieunikniona reakcja Rzymu. Domagano się od Willigisa stosownego powrotu do pierwotnego ustalonego przez kościół znaczenia Eucharystii. Jednak na to żądanie Willigis nie przystał, a po dłuższych negocjacjach znalazł się na ciekawej pozycji, która co prawda kosztowała go prawo wykonywanie urzędu, jednak nie pozbawiła kapłańskich uprawnień ani tym bardziej przynależności do kościoła.

Willigis opuścił opactwo na zasadzie eksklaustracji i został zawieszony w swoich kapłańskich uprawnieniach. Godny uwagi jest również fakt, że Willigis osobiście nie zrezygnował ani z bycia mnichem, ani kapłanem. Podobnie ze strony kościoła nie został zwolniony ani ze ślubów zakonnych, ani ze święceń kapłańskich. Nie został przeniesiony do laikatu, nie mówiąc już o usunięciu z kościoła, a więc ekskomunice. Innymi słowy, była to dla obu stron separacja za porozumieniem stron; w żadnym razie nie był to rozwód.

Willigis nadal celebrował życie, i tak jak wcześniej – chrzcił, błogosławił pary i prowadził pogrzeby. Czynił to w świadomości bycia kapłanem, nawet jeśli już nie w bezpośredniej służbie swojego kościoła, to jednak zgodnie ze swoim rozumieniem kontemplacyjnego chrześcijaństwa.

 

_________________

Pozostałe tytuły Alexandra Poraj-Żakieja wydane w Polsce znajdziecie TUTAJ.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *