Któż z nas, cierpiących na różnego rodzaju bóle, które według medycyny nie mają racji bytu, nie miałby ochotę zawołać ze złością, a może bezradnością: “ból to ból i zawsze jest prawdziwy”. To, że jest “tylko produktem” aktywności mózgu nie daje nikomu prawa do sugerowania, że wystarczy “wziąć się w garść”, że wszystko “tkwi w głowie, a więc trzeba ją zająć czymś konkretnym”. To tak nie działa.

 

Ból to ból i zawsze jest prawdziwy. A ponieważ jest przetwarzany

w neuronach, nasz mózg ma niezwykłą moc wpływania na to gdzie,

kiedy i jak mocno go odczuwamy.

/Alan Gordon, Alon Ziv/

 

Często medycyna taki specyficzny ból, a właściwie zestaw objawów bólowych, określa jako fibromialgię, zwyrodnienie krążków międzykręgowych czy ból wynikający z przeciążania. Wielu z nas, pacjentów, tego potrzebuje, bowiem ufamy autorytetem i często czujemy się bezpieczniej z diagnozą. 

Tymczasem, jak piszą autorzy książki „Jak uwolnić się od bólu przewlekłego”, Alan Gordon i Alon Ziv, większość przypadków bólu chronicznego (głowy, pleców, stawów, głowy, brzucha) nie ma nic wspólnego z urazem fizycznym. Tutaj badania laboratoryjne czy obrazowe nic nie wykażą. Jednocześnie nie oznacza to, że taki ból jest wymyślony, albo – jak czasami sugeruje się pacjentom – zmyślony. On jest jak najbardziej realny, a w oparciu o aktualne neurobadania nazywamy go neuroplastycznym.

A czym jest w ogóle ból? To kluczowe pytanie i najprościej – i jednocześnie najbardziej obrazowo – mówiąc, ból to sposób na rozmowę między ciałem a mózgiem. I może tutaj, jak w każdej rozmowie, dojść do nieporozumień, czyli właśnie powstania i utrwalenia się bólu neuroplastycznego.

Ból powinien sygnalizować niebezpieczeństwo, czyli alarmować, kiedy z naszym ciałem dzieje się coś, co nam zagraża. Jednak, jeśli stosunkowo często doświadczamy bólu fizycznego, nasz mózg z uwagi na neuroplastyczność , uczy się jak ma z nim żyć. Konkretne neurony zaczynają ze sobą współdziałać tak często, że mózg dosłownie “uczy się” generować ból.

Patrząc z tej perspektywy widzimy, że ból neuroplastyczny zostaje wygenerowany w mózgu i nie ma nic wspólnego z realnym urazem fizycznym. Aby go uleczyć, konieczne jest holistyczne zajęcie się pacjentem, zwykle cierpiącym już wystarczająco długo, aby zwątpić nie tylko w medycynę, ale także w siebie. Tego typu terapię określa się jako reinterpretację bólu i jest to swoiste „oduczanie” mózgu generowania uczucia bólu. Podczas tego treningu mózg na nowo uczy się, tym razem prawidłowo, interpretować sygnały z ciała. Nie zakłamywać ich, nie wyolbrzymiać, nadawać im rangę zgodną z rzeczywistością.

Zanim zaczniemy pracować z bólem, warto wspomnieć, że – jak pokazały badania – stan czujności, napięcia, niepokoju, który większości z nas nie jest obcy, zmienia sposób w jaki mózg odczytuje sygnały z ciała. Strach, niepokój mogą aktywować objawy bólowe, wzmacniać je, a długo utrzymujący się lęk czy depresja to świetne podłoże pod rozwój bólu neuroplastycznego. Te stany emocjonalne powodują, że błąd w procesie komunikacji ciało – mózg ma większe prawdopodobieństwu zaistnienia.

Kolejna ważna sprawa: w mózgu nie istnieje jeden pojedynczy obszar odpowiedzialny za ból. Badanie fMRI pokazały, że z bólem związane są 44 różne obszary mózgu – połowa uczestniczy w łagodzeniu bólu, a połowa w jego wzmacnianiu. Dlatego też reinterpretacja bólu nie jest prostym procesem, a sam mechanizm, który utrwalił ból chroniczny, rozwijał się w specyficznych warunkach – powtarzającego się bólu fizycznego lub cierpienia emocjonalnego. Czasami też obie te sytuacje nakładały się na siebie.

Ból neuroplastyczny może przyjmować formę pieczenia, ściskania, mrowienia, sztywności. Może dotyczyć nie tylko pleców, szyi, ale też oczu, zębów, przypominać nerwoból. Skąd w takim razie wiadomo, że dany ból ma właśnie podłoże neuroplastyczne? Przede wszystkim:

  • dotychczasowe leczenie nie przynosi rezultatu
  • wyniki badań nie wskazują na proces chorobowy
  • ból pojawił się stresującym momencie życia
  • objawy bólowe dotyczą wielu rejonów ciała, często są symetryczne
  • ból wywołuje w nas znaczny niepokój, angażuje nasze myślenie, odciąga od życia
  • pojawia się w zaskakujących miejscach, znika, wędruje.

Oczywiście ważne, abyśmy wcześniej poprzez badania i kontakt z lekarzem ustalili czy przyczyną nie jest nowotwór, choroby autoimmunologiczne, stany zapalne czy urazy fizyczne. 

Ciekawy jest także fakt, że zidentyfikowano kilka cech osobowości, które zwiększają prawdopodobieństwo rozwinięcia się bólu neuroplastycznego. Takie cechy to: perfekcjonizm, sumienność, dążenie do zadowalania innych oraz skłonność do stanów niepokoju. 

Wspomniana wyżej reinterpretacja bólu opiera się na tzw. monitorowaniu somatycznym, które polega na treningu uważności  i świadomej obecności. Zwiększa poczucie bezpieczeństwa i stopniowo wyłącza mózgowe obwody lękowe. Monitorowanie somatyczne polega na świadomym przyglądaniu się bólowi – uważnie i bez lęku, na wysyłaniu mózgowi sygnałów bezpieczeństwa, a także obserwowaniu doznań fizycznych, które odruchowo interpretujemy jako ból, na zaciekawieniu się nimi, traktowaniu jak coś nowego. Ma to na celu identyfikację zachowania, które uwarunkowało w naszej głowie tryb alarmowy i dzięki temu z czasem rzadziej będziemy “wchodzili w ból”. Patrząc na to z neuroperspektywy, chodzi tutaj o zmianę stosunku łączącego mózg z bólem, który odczuwamy.

Proces pracy z bólem neuroplastycznym został przystępnie opisany we wspomnianej już książce „Jak uwolnić się od przewlekłego bólu” (Wydawnictwo Feeria). Mi osobiście nasunął skojarzenia z praktyką obecności. W ścieżce tej, np. w mindfulness,  pozostajemy na tyle długo i aktywnie przy tym, co dzieje się w naszym ciele, aby zobaczyć jak działa „przełącznik bólu”. Oczywiście początkowo jest to trudne, wymaga czasu, życzliwego wsparcia innej osoby, zrozumienia na czym polega zmiana ścieżek neuronalnych, a także gotowości do stopniowego wydłużania czasu bycia „przy sobie”.

Nie chodzi tutaj absolutnie o cierpliwość czy o znoszenie niedogodności, ale o zaciekawienie się tym, jak powstają w nas pewne emocje, odczucia, wrażenia cielesne. O uświadomienie sobie, jak zmienia się jakość życia, doświadczanie różnych sytuacji, kiedy wyłączamy nawykowe myślenie „miłe-niemiłe”, „chcę-nie chcę”. Co ważne, wejście w proces reinterpretacji bólu nie stoi w kontrze do leczenia tradycyjnego, farmakologicznego czy rehabilitacji. Może być jej doskonałym uzupełnieniem i szansą na poszerzenie własnej świadomości.

___________
Jeśli ten wpis Cię zainteresował czy zainspirował, wesprzyj naszą redakcję.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *