Codzienne dokonujemy wielu wyborów. To stwierdzenie jest truizmem lecz z perspektywy dłuższego treningu zen nabiera nowego wymiaru i smaku. Przyjrzyjmy się temu z punktu widzenia naszych nadchodzących wyborów, które będziemy dokonywać w październiku oraz poprzez aspekt życia Xu Yuna, mistrza zen, który przeżył 120 lat w aż czterech systemach władzy w Chinach. Interesujące jest to, że Willigis Jager (założyciel linii zen Pusta Chmura) był jego następcą.
Filiżanka spadła na ziemię
z wyraźnie słyszalnym dźwiękiem.
Gdy przestrzeń została sproszkowana,
szalony umysł się zatrzymał.
Xu Yun
W roku 1986, czyli za czasów poprzedniego systemu, a w zasadzie w momencie jego erozji, wyszła w Polsce niewielka książeczka “Strażnik Dharmy”, która była swoistą biografią Xu Yuna, opisem jego wieloletnich wędrówek, doświadczeń i przemyśleń. Był to czas, kiedy zen w Polsce dopiero raczkował, a pojawienie się takiej pozycji było jak przebicie się pierwszego przebiśniegu na zmrożonej bezkresnej lodowej przestrzeni. Możliwe jedynie w czasie odwilży, która skończyła się zakwitem krokusów wolności.
Życie wspomnianego mistrza zen jest interesujące szczególnie w kontekście naszych październikowych wyborów, ponieważ jego Droga (1840-1957) przypadła na aż cztery systemy władzy, które dane było przeżyć Chinom w XX wieku. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że był znakomitym papierkiem lakmusowym tego okresu, tym bardziej, że jego życie składało się wielokrotnie z długich wędrówek nie tylko w obszarze kultury chińskiej, ale także Azji południowo – wschodniej. Miał doświadczenie nie tylko z “siedzenia w klasztorze”, ale doświadczył wielu perspektyw życia, także w innych krajach.
Doświadczenie Xu Yuna rozpoczyna się od okresu schyłkowego dynastii Quing, poprzez zawieruchę młodej Republiki chińskiej i wojny pomiędzy komunistami a nacjonalistami, przez okupację japońską, aż do Chińskiej Republiki Ludowej, łącznie z wojną kulturowa, która pochłonęła miliony istnień. Dotknęła również osób związanych z duchowością, w tym zen.
Wprawdzie tło polityczne wydarzeń w książce jest tylko tłem, to odcisnęło swoje piętno na jego życiu. Jednak Xu Yun, jako mistrz zen, pozostał w pozycji neutralnej i akceptacji zdarzeń, wstrząsów tektonicznych w rzeczywistości społecznej i kulturalnej Chin. Bez angażowania się w lokalne -izmy, struktury, walki i wpływy. Nie jest to częste, gdyż jak wiemy wielu z japońskich nauczycieli było uwikłanych w politykę imperialnej Japonii, co znalazło oddźwięk w japońskim zen, w tym w sposobie w jaki bywa odbierany także współcześnie.
Głęboki wgląd w naturę rzeczywistości Qu Yuna pozwolił mu w chwilach skrajnych sytuacjach – łącznie z zagrożeniem życia, uwięzieniem i pobiciami – utrzymać postawę neutralności i nie wikłania się w aktualne zdarzenia. Czy były one wyrazem bierności? Z perspektywy postronnego obserwatora być może, niemniej – jak się okazało – miały one nawet głęboki wpływ na postawę rządzących komunistów. Było to niejako “dołożenie cegiełki” do starań, aby zaprzestać represji w stosunku do mnichów.
O tej sytuacji mówi ta historia:
“Niektórzy mnisi byli torturowani na śmierć lub doznali złamania kości. Podczas przesłuchań Xuyun doznał kilku pobić, w wyniku których doznał złamań klatki piersiowej. Zamknął oczy i nie mówił, nie jadł ani nie pił, i pozostał w samadhi przez dziewięć dni. W tym czasie jego towarzysze Fayuni Kuanchun czekał na niego. “
Zniszczono także kilka jego prac dotyczących komentarzy do pism świętych. Li Jishen , który był wówczas wiceprezydentem ChRL, poinformował o tym ówczesnego premiera ChRL Zhou Enlai i zwrócił się o pomoc do niego, który po trzech miesiącach położył kres przetrzymywaniu mnichów. Incydent ten stał się później znany jako „incydent w Yunmen”.
Czy historia Xy Yuna, skromnego nauczyciela zen, rzuconego w wir historycznych zdarzeń, który przy końcu swojego życia mieszkał w prostej chacie niedaleko założonego przez siebie klasztoru, mimo próśb swoich uczniów do końca chciał pozostać w tym miejscu, ma jakiekolwiek powiązanie z naszymi wyborami osobistymi i październikowymi? Czy jakiś aspekt postawy zen może mieć wpływ na nasze wybory w takim kontekście?
Myślę, że tak. Aspekt nie przywiązywania się oraz doświadczenie niestałości rzeczywistości pozwala nam na patrzenie z dystansem na teatr polityczny. Przy takim doświadczeniu zdecydowanie trudniej jest nam przywiązać się do neologizmów, politycznej narracji. Łatwiej dostrzegamy nie tyle ich pustkę, ilu pustotę, albo nawet pustostan 😉
Czy w związku z tym powinniśmy pozostać neutralni, akceptujący? Otóż nie. Zen nie ma założeń co do działania w określony sposób. W zen istotny jest kontekst, jest on dostępny wtedy, kiedy umysł jest cichy. To wtedy możliwa jest percepcja tego-co-jest, nie na zasadzie nawykowego myślenia, ale uchwycenia chwili, czyli tego, co jest do zrobienia w tym momencie. Czy określimy to jako głos serca, intuicji, jaźni pozostaje tylko kwestią interpretacji.
Dlatego też z mojego osobistego doświadczenia październikowe wybory nie są wielkim dramatem, wyborem życia lub śmierci, bytu lub nie-bytu, upadku lub powstania. Niemniej z perspektywy osoby, która żyła w dwóch systemach (można rzec “w zaledwie dwóch w stosunku do Xu Yuna”) jedno jest ważne: warto zadbać o to, aby żyć w przestrzeni, która pozwala na swobodę myśli, wyborów, zgromadzeń w ramach pewnej odpowiedzialności. Warto zatroszczyć się o przestrzeń, gdzie czujemy się bezpiecznie i podchodzimy z szacunkiem do siebie. Nie każdy ma tyle sił, mocy, doświadczenia, żeby jak Xu Yun w chwili zagrożenia życia pozostać w stanie samadhi. Być może taka postawa to nie tylko kwestia treningu i wewnętrznej postawy, ale wielu innych czynników, o których nie mamy żadnego pojęcia. Nie próbujmy więc być kopistami.
Osobista puenta jest taka, że jeśli istnieje możliwość wyboru, należy z niego skorzystać. Życie nie lubi pustki. Dlatego pójdę dokonać wyboru, po to, aby ktoś nie dokonał go za mnie, kiedy jest jeszcze dostępny. Brak możliwości wyboru oznacza napięcie, które jeśli nie jest na stałe rozładowywane kończy się trzęsieniem ziemi. A jak historia pokazuje, lepiej łagodnie dokonywać zmian, gdyż rewolucje najczęściej konsumują własne dzieci.
________
Jeśli ten wpis Cię zainteresował czy zainspirował, wesprzyj naszą redakcję.