Jednym z najbardziej istotnych doświadczeń w zen, które można powtórzyć poprzez medytację zazen, najczęściej długotrwałą, jest uchwycenie struktury własnego ja i doświadczenie jego nietrwałości. Jakim zaskoczeniem może być dla nas, uświadomienie sobie, że – podobne jak w przewrocie kopernikańskim – sprawy mają się zupełnie na odwrót. Okazuje się, że to nie Słońce krąży wokół Ziemi, a na odwrót. Więc jak to jest z tym naszym/moim “ja”?


Niczego już więcej nie poszukujcie
Lin Chi

 

Ja deterministyczne

Zanim dotrzemy do głębszych doświadczeń popatrzmy jak ja było a często jest nadal postrzegane. Zdanie „Myślę, więc jestem” („Cogito, ergo sum”) jest jednym z najsłynniejszych filozoficznych stwierdzeń i zostało sformułowane przez francuskiego filozofa, matematyka i naukowca René Descartes’a (łac. Renatus Cartesius).

Pojawiło się ono w jego dziele „Rozprawa o metodzie”, opublikowanym już w 1637 roku. Stało się ono centralnym elementem kartezjańskiego podejścia do filozofii, które kładzie nacisk na użycie rozumu jako podstawy pewności i wiedzy. Następnie stało się ono fundamentalne dla filozofii i miało dalekosiężny wpływ na rozwój racjonalizmu, metod naukowych oraz wartości Oświecenia.

W nauce przejawia się, jak wzrost znaczenia racjonalizmu, które promowało przekonanie, że prawdziwa wiedza pochodzi z rozumu i logiki. Wpłynęło to na metodę naukową, która kładzie nacisk na dedukcję i dowody matematyczne.

Wprawdzie obecnie „Myślę, więc jestem” jest nadal ważnym punktem odniesienia w filozofii, ale jego implikacje zostały rozszerzone i zakwestionowane przez nowe teorie, badania i technologie. Współczesna filozofia, nauka i kultura przyjmują bardziej złożone i interdyscyplinarne podejścia do pytania o naturę myślenia, świadomości i istnienia. Dodatkowo fizyka kwantowa podważyła wiele z wcześniejszych założeń i hipotez.

A jak to jest w zen?

W praktyce zen, szczególnie tej mocno zaangażowanej (regularność i czas), która de facto staje się doświadczeniem empirycznym – czyli sprawdzamy jak jest, a nie jak myślimy, że jest. To znaczy kontynuujemy niewerbalne pytanie “Kim jestem”, sprawdzając jak przebiega proces organizowania się naszej tożsamości.

Prowadzi to z czasem do głębszego wglądu w naturę naszej osobistej rzeczywistości. Możemy doświadczyć żywego ja, kształtującego się z chwili na chwilę. Niekoniecznie stałego, ale współzależnego i współistniejącego i już takie doświadczenie może pozwolić nam zobaczyć, że rzeczy nie są takie jakie nam się wydawało, że są.

Czyniąc jeszcze większy krok, który może być zależy z jednej strony od intensywności naszej praktyki, ale z drugiej po prostu z powodu naszego innego organizowania się. Powoduje ono, że mamy większą łatwość dostępu do naszego wewnętrznego teatru zdarzeń. Może okazać się, że dokonamy przewrotu kopernikańskiego w naszym subiektywnym postrzeganiu i doświadczeniu.

Bo co jeśli okaże się, że to nie ja tworzy myśli, ale to myśli tworzą ja? Czy to tylko robocza hipoteza “geeków” od zen przesiadujących godzinami na poduszce i odciskających sobie zadki i kolana? Wygląda na to, że nie, gdyż doświadczenie to jest powtarzane od niemal 3 tysięcy lat, czyli od momentu przebudzenia historycznego Buddy.

A jak to jest subiektywnie?

W międzyczasie naszych siedzeń i dłuższych posiedzeń, czasem wielodniowych mogą nam się wydarzyć przygody intelektualne, a może zdecydowanie nawet pozaintelektualne, które także ukażą nam inny dostępny do doświadczania świat. Co ciekawe najczęściej to się wydarza raczej poza praktyką. W codzienności, mam wrażenie w takiej spokojniejszej, jak np spacer.

Chcę się z wami podzielić jednym z takich doświadczeń, które pokazało mi, że nie jest, jak myślałem, że jest. Być może nie jest ono spektakularne, ale na pewno było dla mnie poruszające.  Po jednym z odosobnień, a było to już z 5 lat temu, spontanicznie, bez żadnego wysilania się, napinania się po prostu przez mój umysł zaczęły płynąc wiersze.

Było to o tyle zaskakujące, że nigdy szczególnie, nawet w stopniu minimalnym nie interesowałem się poezją. Można więc śmiało powiedzieć, że nie posiadam, żadnych kompetencji w tym zakresie. Nawet minimalnych.

Niemniej poruszony tą sytuacja, stwierdziłem, ze jednak zapiszę ten przejaw, a raczej potok twórczości. Nawet jeśli nie jest on najwyższych lotów to pytanie jest: Skąd pochodzi ten wiersz?

 

Kwiat

Czasami TO się po prostu przydarza
Stoję i tylko przestrzeń
Nie ma myśli
Nie ma uczucia
Nie ma wrażenia

I to zadziało się w zwykły dzień, wtorek
Stałem po prostu na dworze, nic specjalnego
I JEST

Mija czas, czysta przestrzeń a w niej pojawia się jedna myśl
Ale to nie jest zwykła myśl.
Kiedy JEST, taka myśl przybiera siłę wodospadu
Uderza w otwarty umysł i podmywa jego filary.
Czasem wykrzywia tylko podpory, a czasem wyrywa fundamenty
I wszystko jest już inaczej

“Czy gdybyś odszedł TERAZ to czy to byłoby OK?”
TAK i…. spokój, dalej JEST
A przecież to było 20 lat, pytań, idei, smutku i goryczy.
Bez odpowiedzi.
I Teraz po prostu TAK? tak
Nie ma myśli
Nie ma uczucia
Nie ma wrażenia

I trwałem tak dłuższą chwilę, po prostu byłem.
Do następnej myśli” Ale ona była jeszcze mocniejsza
“Czy gdybyś teraz odszedł to czego byłoby ci żal?”
Bez-myślna odpowiedź pojawiła się natychmiast:
Tego, że tak mało obdarowywałem kwiatami…
A przecież to było 20 lat, pytań, idei, smutku i goryczy.
Tylko tyle…. TERAZ wystarczy….

Po prostu kwiat?
piękno, zapach kolor,
kruchość obdarowanie, wdzięczność.
Nic więcej, nic mniej.

A przez 20 lat mgliste cele, podmokłe idee,
wciągające iluzje, na wpół magiczne transepty

TERAZ już nie potrzebuję więcej.
Wystarczy mi, że JEST kwiat.

Czy coś się zmieniło od tamtego czasu? Tak kwiaty poruszają mnie dużo bardziej i kupuję je nawet kilka razy w miesiącu. Stała zmiana? Kto wie, może przynajmniej na czas TEGO życia.

_________
Jeśli ten wpis Cię zainteresował czy zainspirował, wesprzyj naszą redakcję.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *