We wtorek, 7 lutego 2023, w godzinach wieczornych, w Instytucie Rozwoju „W Przestrzeni”, odbyło się spotkanie z Alexandrem Poraj-Żakiejem, mistrzem świeckiej linii zen „Pusta Chmura”. W ramach spotkania Alexander wygłosił wykład pt. „(Nie)zależność, czyli szkice o wolności, odpowiedzialności i indywidualności”. Wykład był nagrywany i zapewne zostanie udostępniony sympatykom „Pustej Chmury”.
Wypowiedziane przez Alexandra treści wydały mi się jednak na tyle ważne, poruszające i znaczące, że postanowiłem sporządzić tę krótką „notatkę z wykładu” i udostępnić ją innym. W sensie ścisłym nie jest to jednak „notatka”, ale raczej zapis tego, co w moim umyśle osadziło się w ciągu prawie dwugodzinnego spotkania: są to treści wypowiedziane przez Alexandra, nieuchronnie powiązane (skojarzone) z innymi treściami, które w moim umyśle (chociażby z racji wyuczonego i wykonywanego przeze mnie zawodu) już były.
Na moje ucho, w swoim wykładzie Alexander zawarł podstawy ontologii (rozumienia bytu czy rzeczywistości), epistemologii (rozumienia wiedzy czy poznania) oraz aksjologii (rozumienia „sensu” czy „celu” ludzkiego życia), na których opiera się praktyka zen w linii „Pusta Chmura”. W takim też porządku chciałbym te treści przedstawić.
Ontologia
W kulturze Zachodu dominuje substancjalistyczne rozumienie bytu. Znaczy to, że jako coś oczywistego przyjmuje się, że w rzeczywistości istnieją odrębne, trwałe, samodzielnie istniejące rzeczy – substancje (łac. substantia = podłoże, istota). Również samych siebie rozumiemy jako takie odrębne, trwałe, samodzielnie istniejące byty. Jako coś oczywistego zakładamy, że każdy i każda z nas stanowi oddzieloną od innych i od świata, trwałą, niepodzielną całość – indywidualność (łac. individuum = coś niepodzielnego, jednostka). Co więcej, ze względu na tę odrębność przysługiwać ma nam wolność – zdolność inicjowania działań zupełnie niezależnie od jakichkolwiek zewnętrznych wpływów czy uwarunkowań.
Wbrew temu dominującemu poglądowi, zen proponuje interakcjonistyczne rozumienie bytu. Zenistyczne pojęcie „pustki” nie znaczy, że w ogóle nic nie istnieje, ale że nic nie istnieje w sposób substancjalny, samo w sobie i przez siebie. Wszystko istnieje w interakcjach, wzajemnych oddziaływaniach i wszelkie ujawniające się jakości są właśnie przejawem całego mnóstwa, niezliczonej ilości niezwykle złożonych interakcji. Nie ma nic trwałego, co istniałoby zupełnie niezależnie od czegoś innego. Również my, ludzie, jesteśmy zmiennymi, otwartymi układami, istniejącymi tylko dzięki niezliczonej ilości niezwykle złożonych interakcji nieustannie zachodzących wewnątrz nas, jak i pomiędzy nami i naszym otoczeniem. Nic, co robimy, nie jest wyrazem jakiejś zupełnie arbitralnej, niezależnej od jakichkolwiek uwarunkowań „wolnej woli”.
Epistemologia
Substancjalistycznemu rozumieniu bytu odpowiada realistyczna koncepcja poznania, zgodnie z którą poznanie polega na adekwatnym ujmowaniu w (nomen omen) pojęciach jakiejś obiektywnej (niezależnej od poznającego podmiotu), w sobie samej określonej rzeczywistości. Poznanie ma rozpoznawać wewnętrzną naturę rzeczy (substancji), to, jakimi rzeczy (substancje) są same w sobie i dla siebie.
Wbrew tej realistycznej koncepcji poznania, zen proponuje epistemologię interakcjonistyczną, zgodnie z którą w procesie poznania przedmiot (byt, rzeczywistość) i podmiot (umysł, jaźń) współtworzą się we wzajemnych oddziaływaniach. W tej perspektywie rzeczy czy substancje, których obiektywne istnienie postuluje tradycyjna, substancjalistyczna czy potoczna, zdroworozsądkowa ontologia, są sztucznymi wytworami albo konstruktami wyłaniającymi się w ramach naszej praktyki życiowej. W szczególności język, którym się posługujemy, z jego podmiotowo-orzecznikową strukturą logiczną czy gramatyczną, przyczynia się do generowania i podtrzymywania konstruktu rzeczy (substancji), będących trwałym podmiotem (łac. subiectum) jakichś przygodnych (niekoniecznych, zmiennych) cech czy własności. Te konstrukty mogą mieć jakąś wartość praktyczną, wszak na co dzień posługujemy się nimi w życiu, ale nie są ujęciem jakiejś obiektywnej rzeczywistości. Po prostu w celach praktycznych wyodrębniamy („odrąbujemy”) poszczególne rzeczy czy substancje (w tym – samych siebie) z otoczenia, chcąc lepiej, skuteczniej nad nimi panować.
Z punktu widzenia zen rzeczywistość, ze względu na wielość, złożoność i zmienność konstytuujących ją interakcji, jest nam w przeważającej mierze poznawczo niedostępna. W przeważającej mierze nie wiemy i prawdopodobnie nigdy nie będziemy wiedzieć, jak tworzy się rzeczywistość, w tym – my sami. Pod tym względem zen wydaje się być bliski sceptycyzmowi.
Aksjologia
Reistyczna, substancjalistyczna ontologia i realistyczna epistemologia powiązane są z supremacjonistyczną aksjologią (etyką). W tej perspektywie sensem (celem) życia człowieka (i jako gatunku, i jako jednostki) jest poznawcze i praktyczne zapanowanie nad rzeczywistością (w tym – nad samym sobą) i podporządkowanie jej sobie. Chodzi tu, z jednej strony, o odkrycie i możliwie jak najpełniejsze wyrażenie, realizację swojej własnej indywidualności, a z drugiej strony, o możliwie jak najpełniejsze zawłaszczenie i jak najskuteczniejsze kontrolowanie elementów otoczenia, które tej indywidualności mają służyć. Ten egzystencjalny „projekt” zwykle wiąże się z planowaniem, czyli też niejako z odraczaniem „prawdziwego” życia do chwili, gdy uda nam się tę supremację nad rzeczywistością w pełni zrealizować. Chwila ta niekiedy odsuwana jest poza czasowe i przestrzenne granice doczesnego życia, w jakieś mityczne zaświaty.
Wbrew tej supremacjonistycznej wizji, zen proponuje leseferystyczną aksjologię (etykę). Naczelnym hasłem tej etyki mogłoby być: „Pozwolić być!”. Przywodzi to też na myśl: bliskobrzmiące, choć obciążone ideologicznie i być może zbyt „aktywistyczne” „laissez faire” („pozwólcie czynić”) oraz Heideggerowską „Gelassenheit”1. W każdym razie, tu nie chodzi o to, żeby dogłębnie poznać (w sensie teoretycznego czy intelektualnego ujęcia) rzeczywistość (samego siebie). Nie chodzi też o to, żeby w pełni kontrolować rzeczywistość (samego siebie). Rzeczywistość, której jesteśmy częścią, jest na to zbyt wielka i złożona. Tu „celem” i „sensem” życia jest możliwie jak najgłębsze i najpełniejsze przeżycie rzeczywistości (samego siebie) w tej jednej, jedynej chwili, w której jest ona obecna: TERAZ! Przeżycie, czyli przede wszystkim zmysłowe „smakowanie” (łac. sensus = zmysł) rzeczywistości we wszystkich jej przejawach (i tych, które odbieramy jako przyjemne, i tych które odbieramy jako nieprzyjemne czy bolesne). Konwencjonalna (zdroworozsądkowa czy naukowa) wiedza pełnią tu tylko funkcję pomocniczą i – paradoksalnie – przydają nam się w chwilach, gdy nie możemy po prostu być, gdy musimy coś „załatwić”, czyli gdy musimy wyjść z postawy, w której nasze życie wydaje się mieć najwięcej „sensu”…
Sensem życia, sensem praktyki zen wydaje się być głęboka, zmysłowa kontemplacja i przeżycie tej jednej, konkretnej, ulotnej chwili, która tu i teraz jest nam dana!
1 Por. K. Sauerland, Heideggerowska Gelassenheit po polsku. „Ruch Filozoficzny“ LXXV 2019 3, s. 9-14. DOI: http://dx.doi.org/10.12775/RF.2019.050.
____________
Łukasz Maskos-Nysler – od ponad 20 lat nauczyciel filozofii i etyki w jednym z wrocławskich liceów, wykładowca akademicki. Filozof, czyli miłośnik mądrości rozumianej jako sztuka życia, a nie tylko jako czysto teoretyczne, abstrakcyjne rozważania.
Jeśli ten wpis Cię zainteresował czy zainspirował, wesprzyj naszą redakcję.