Duch

Czym jest Pustka?

Czym jest Pustka, o której wspomina „Sutra Serca” oraz o której pisał Nagardżuna? Jak ją zdefiniować i czy w ogóle taka próba ma sens? W jaki sposób podchodzimy do życia i praktyki zen, jeśli nie jesteśmy w stanie nawet założyć, że odczuwanie, postrzeganie, mentalne reakcje i świadomość są także puste? Poczytajcie.

 

Pustka jest formą a forma jest pustką.

Forma nie jest różna od pustki. Pustka nie jest różna od formy.

W ten sposób odczuwanie, postrzeganie, mentalne reakcje i świadomość są także puste.
/Sutra Serca/

 

Wszystkie rzeczy złożone są jak światło, znikający obraz, migotanie lampy oliwnej,

złudzenie, kropla wody, marzenie senne i blask błyskawicy.
/Sutra Diamentowa/

 

Słowa, których używamy na co dzień do opisu otaczającej nas rzeczywistości, w miarę dobrze ją oddają. Przynajmniej jeśli weźmiemy pod uwagę potrzeby naszej codzienności. Przy czym warto zwrócić uwagę, że słowa tworzą się w oparciu o nasze dualne postrzeganie rzeczywistości. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, że określając coś i nadając mu etykietę, automatycznie wyodrębniamy to z pewnej całości. Słowa rzadko bywają neutralne w sensie otwartości na to jaki przekaz mogą ze sobą nieść. Prawie zawsze idą za nimi konkretne obrazy, nasze doświadczenia i oczekiwania.

Dotyczy to szczególnie słów, które kierują do nas inni ludzie. One wyjątkowo mocno poruszają naszą wyobraźnię, uruchamiają skojarzenia, a kiedy przepuszczamy je przez filtr doświadczeń, potrzeb, obaw i zranień każde w jeszcze większym stopniu traci swoją neutralność; przestaje być „otwarte”, niesie automatycznie pewien przekaz. Trudno przecież zaprzeczyć, że słowo wypowiadane przez jedną osobę bywają odbierane przez drugą w kompletnie inny sposób, z pominięciem intencji mówiącego.

Stąd też w słowach, a szczególnie w ich nieuważnym i nieświadomym używaniu, kryje się pewne ryzyko zaciemnienia rzeczywistości i tak już „podzielonej” poprzez samą próbę ujęcia jej w słowa. Ryzyko jest tym większe, im subtelniejsze uczucia staramy się oddać, im intymniejsze doświadczenia opisać, jak choćby przeżycia mistyczne. Uznając więc pewną ułomność słów oraz specyficzny charakter przeżyć duchowych, musimy zaakceptować, że pewne doświadczenia są po prostu poza słowami, są niewerbalne, poza pojęciowe i takimi warto je pozostawić. Odnosząc te refleksje do ścieżki zen, nie można pominąć dwóch pojęć, które często pojawiają sie w wykładach czy książkach dotyczących istoty praktyki – jedności i pustki.

Często mówimy z pewną lekkością, że „wszystko jest jednym” (podobnie jak nazwa naszego bloga … ) oraz „wszystko jest w swej naturze puste”. Kiedy słyszymy takie słowa, automatycznie uruchamia się w nas to, co powstało w oparciu o doświadczenia, nieuświadomione oczekiwania i potrzeby. Zaczynamy więc mimo woli wyobrażać sobie tę pustkę i jedność; stają się one kolejnym przedmiotem pożądania. Wydaje nam się, że mamy ich obraz, że czujemy „aromat”, który ze sobą niosą. Tymczasem nie ma to nic wspólnego z rzeczywistym znaczeniem tych słów używanych w kontekście buddyzmu czy zen.

Aby zrozumieć choć z poziomu umysłu istotę zazen, należy najpierw przyjrzeć się temu, w jaki sposób ukształtowało się nasze poczucie „ja jestem”. Zobaczmy na jak wiele sposobów byliśmy przez lata poddawani treningowi tożsamości, czyli tradycyjnemu wychowaniu. Dzięki temu staliśmy sie silnymi podmiotami, wyraźnymi osobowościami, a jednocześnie zatraciliśmy wyczucie, że jest to tylko pewien rodzaj umowy. Żyjemy przekonani, że to coś, co nazywamy z dumą „ja”, rzeczywiście istnieje i jest niezmienne. Nawet jeśli dopuszczamy do siebie myśl, że jest inaczej, czyli, że tak naprawdę nasza tożsamość nie jest stała, tylko wciąż na nowo tworzy się, to nasze zrozumienie istoty zen nie ma nic wspólnego z czystym doświadczeniem, ale jest efektem myślenia.

Zostaliśmy bardzo mocno wtłoczeni w tryb organizowania się jako odrębne „ja” – zawsze w opozycji do czegoś, co można nazwać nicością. Co więcej nicość została odrzucona, jako coś niemożliwego, bo – jak pisał Parmenidas- „gdyby była, byłaby czymś”. Nicość postrzegamy jako zagrożenie dla naszego „ja”. Nawet patrząc z intencją przyjęcia możliwość istnienia czegoś takiego jak nicość, budujemy sobie jej koncept w kontrze do „czegoś”. Wydaje nam się, że wiemy czym jest nicość, skoro potrafimy określić „coś”. Przy takim nastawieniu umyka nam sedno praktyki zen, jak i innych dróg duchowych.

Koncepcja pustki rozwinęła się na Wschodzie w ciekawy sposób: historyczny Budda nie używał rzeczownika „pustka”, ale przymiotnika „pusty”. Głosił, że „wszystko jest puste”, a nie że „istnieje pustka”. Około 600 lat po nim Nagardżuna, który reprezentował pogląd, że natura rzeczywistości jest tworzona przez nasz umysł (np. krzesło to jedynie nazwa, rodzaj etykiety, którą nadajemy zbiorowi pewnych elementów czy cech), wprowadził do literatury buddyjskiej rzeczownik „pustka”. Podkreślał wyraźnie, że rzeczy istnieją jedynie w relacji do innych rzeczy, czasami są tylko nazwami i pojęciami. Ich natura sama w sobie jest pusta. Tymczasem ludzki umysł biorąc przymiotnik za rzeczownik zaczyna sobie wyobrażać coś konkretnego i – jak mu się wydaje – niezmiennego. Dzieje się tak mimo naszej woli, taka jest po prostu natura naszego umysłu i języka, który oparty jest na dualiźmie.

Przyglądając sie słowu „nicość” zauważamy, że w języku polskim powstaje ono z zaprzeczenia, czyli wyrażenia „nie-coś”. Nie oznacza to jednak braku czegokolwiek, tylko oddaje nieistnienie jakiegoś konkretu, czegoś co można określić jako „coś”. Nie jest to łatwe do przyjęcia, ponieważ trudno nam używać słów, jeśli nie idzie za tym konkretny obraz, etykieta, znajomy podmiot. Jednak w obszarze duchowości musimy na tę potrzebę zamknięcia wszystkiego w słowa bardzo uważać. Warto zastanowić się, jaki miałoby to cel i jaką z naszych potrzeb zaspokoić.

Mówiąc o pustce, trudno nie powiązać momentu pojawienie się tego słowa z prawdziwą rewolucją w matematyce, jaką było wprowadzenie zera. Współczesny symbol zero pochodzi bowiem z Indii i nazywany był wówczas „śuunya”, co znaczy właśnie pusty. Z kolei uczeni z kręgu islamskiego nadali zeru jego nazwę, która pochodzi od arabskiego słowa „sifr” oznaczającego pusty. Wcześniej ludzie nie zastanawiali się czy coś takiego jak pustka rzeczywiście istnieje. Dopiero słowa Buddy , że wszystko jest puste skierowały sposób myślenia na inne tory. Jako ciekawostkę warto dodać, że kościół katolicki długo odrzucał ideę zera, jako związane z nicością, która miałaby być zgodą na dopuszczenie myśli o nieistnieniu Boga.

Pustka, w ujęciu takim, w jakim pojawiła się w buddyźmie, a potem także w zen, jest rozumiana po prostu jako brak niezależności istnienia wszelkich rzeczy i zjawisk. Pustka, albo przymiotnik „pusty, pusta” można więc traktować jako „niczym nieograniczoną przestrzeń” dla pojawienia się wszystkich cech, które tworzą potem w naszym umyśle „coś”.

Wgląd w naturę rzeczywistości, jaki dostępny jest każdemu z nas, jest następujący: nic nie jest trwałe i raz na zawsze określone, nic nie jest „zawsze czymś”, wszystko się tworzy wciąż na nowo, na dodatek „w zależności od”. Zjawiska nie istnieją więc niezależnie, ale pojawiają się współzależnie od siebie, są skutkiem pewnych przyczyn. Można powiedzieć, że podmioty przejawiają się, ale nie istnieją niezależnie i samowystarczalnie. Termin „pustka” oznacza w tym kontekście brak własnej natury. Pamiętajmy także, że obserwator tych zjawisk nie istnieje oddzielnie od nich.

Mając na uwadze takie rozumienie pustki w zen, widzimy wyraźnie, że przeżycie jedności (wgląd, oświecenie) jest możliwe tylko dzięki temu, że nic – absolutnie nic – nie jest podmiotem. Wymaga to całkowitego wyłączenia myślenia, które wciąż coś stwarza i podtrzymuje poczucie odrębności. Doświadczenie to wymaga tylko „bycia”, a nie postrzegania poprzez umysł, którego funkcją jest właśnie dzielenie, ocenianie, analizowanie. Wyobrażenie sobie doświadczenia pustki przerasta możliwości naszego umysłu i jest poza wszelkimi koncepcjami, jakie człowiek może stworzyć i opisać słowami. Może zostać jedynie doświadczone, ale nie opisane, oddane słowami.

Przekładając znajomość mechanizmu tworzenia się tożsamości na podejście do zen widzimy, że jeśli podejdziemy do praktyki z myślą „ja chcę do czegoś dojść”, to automatycznie skazujemy sie na niepowodzenie. Wtedy ćwiczenie nie ma sensu, ponieważ już na wstępie oddzielamy się od rzeczywistości, która jest Jednią. Trudność w praktyce zen polega więc na tym, że na początku musimy wyjść z założenia, że jest inaczej niż myślimy, czyli że nasza tożsamość nie jest czymś stałym. Ona tworzy się wciąż na nowo „w zależności od”, a nie jest dana raz na zawsze. Takie podejście ułatwia ćwiczenie zazen. Zen nie jest ćwiczeniem jedności, osiąganiem oświecenia; jest ćwiczeniem nie dzielenia, nie odróżniania, a wszystko poprzez zaprzestanie myślenia.

Doświadczenie jedności mimo, że nie daje pełnego wglądu w naturę rzeczywistości, która jest być może nawet nie do pojęcia z poziomu na jakim istniejemy w tej czasoprzestrzeni, i tak odmienia nasze życie. Krótko podsumował to Nagardżuna:

Dla tych, którym pustość jest możliwa,
Wszystko jest możliwe.
Dla tych, którym pustość nie jest możliwa,
Nic nie jest możliwe.

Tak długo, jak nie doświadczymy bytu jako jedności, tak długo będziemy uważali, że jesteśmy tym, co myślimy. Nawet jeśli z poziomu umysłu założymy, że tak nie jest, to nadal będzie to jedynie koncepcja, kolejna w naszym życiu, a nie żywe doświadczenie.

Doświadczenie wglądu w rzeczywistość, nawet jeśli jest częściowe i rozwija się powoli, może zaspokoić naszą tęsknotę za Jednym i pomóc w takim organizowaniu się w życiu, aby – jak powiedział Mistrz Eckhart – nie stawać Bogu na drodze. Brak tego doświadczenia skazuje nas na życie w cierpieniu, w ciągłej niezgodzie na to-co-jest.

Ćwiczmy więc zen ze świadomością, że trening nie oznacza wycofania się z życia. Zen zbliża nas do życia, pozwala doświadczać bezpośrednio. Ćwicząc musimy jedynie zaryzykować uświadomienie sobie, że wszystko jest jednością. Musimy spróbować żyć w jedności z tym-co-jest, chwila po chwili nie oddzielając się od niej poprzez myśli „nie lubię”, „nie chcę”, „nie podoba mi się”. Odcięcie się od tego-co-jest, to zakończenia ćwiczenia nie tylko w zendo, ale także w codzienności. Warto zadbać, aby takich chwil było jak najmniej.

Pamiętajmy także inne słowa Nagardżuna:

To dzięki pustce wszystkie rzeczy i zdarzenia mogą zaistnieć.
Bez pustki nic nie może zaistnieć.

 

12 komentarzy dla Czym jest Pustka?

  1. Anna pisze:

    Mam takie podstawowe pytanie. Skąd pomysł na nazwanie linii zen „Pusta Chmura”?
    Co to znaczy: „pusta chmura”?

    • Alexander Poraj Żakiej pisze:

      Nazwa linii „Pusta Chmura” nawiązuje do imienia, które Willigis Jager, założyciel naszej linii zen, przyjął podczas otrzymania inka, czyli przekazu Dharmy. Przymiotnik „pusta” nawiązuje do buddyjskiego pojęcia Pustki, o której pisałem na blogu, natomiast „chmura” odnosi się do obłoku, czegoś nietrwałego, nieuchwytnego.

  2. Zbig pisze:

    Świetny wpis, dziękuje.

    Czy zna Pan kogoś kto urzeczywistnił pustkę? Czy to jest w jakiś sposób do stwierdzenia?
    Znamy z historii Mistrzów Zen i Lamów Buddyjskich którzy ponoć to urzeczywistnili. Ale czy tak naprawdę było i tak się dzieje, tego z nie możemy z pewnością stwierdzić.

    Czy nie jest tak, że pustka została przedstawiona jako pewna hipoteza(przez Awalokiteśwarę na Wzgórzu Sępów) którą należy przyjąć na zaufanie lub wiarę? Stan/Idea do której się dąży w swojej praktyce?
    Pozdrawiam.

    • Alexander Poraj Żakiej pisze:

      Żeby stwierdzić czy znamy kogoś kto urzeczywistnił Pustkę, musimy najpierw zadać sobie pytanie, co stoi dla nas za tym słowem … Jeśli jest to tylko koncepcja i mamy wizje czym jest Pustka, to automatycznie będziemy szukali ludzi, których doświadczenie czy słowa pokrywają sie z „naszą” wizją Pustki, najlepiej w 100% 🙂
      Jeśli doświadczyliśmy Pustki i nie jest to dla nas tylko suche słowo, kolejna koncepcja w życiu duchowym, ale żywe, autentyczne i w pełni bezpośrednie doświadczenie, to sprawa wygląda inaczej. Wtedy po prostu wiemy, że współdzielimy TO doświadczenie z kimś i nie wymaga to słów, opisów. Pamiętajmy też, że Pustka nie jest „czymś” …
      Poza tym urzeczywistnienie Pustki przekłada się na codzienność takiej osoby, doświadczenie to jest integrowane w życiu w różnym tempie, ale zawsze znajduje w nim swój odźzwięk.
      W zen oficjalnym potwierdzeniem przebudzenia jest przekaz Dharmy tzw inka.
      Zastanawianie się czy ktoś urzeczywistnił Pustkę i szukanie dowodów na to nie ma sensu, nie jest to bowiem coś, co poddaje sie „audytowi” czy daje zamknąć w ramach, to po prostu JEST.
      I jednocześnie nie wymaga, podobnie jak Pustka, ani wiary, ani stwarzania kolejnej idei, każdy z nas może zaryzykować otworzenie się na to doświadczenie nazywane urzeczywistnianiem Pustki.

      • Marcin pisze:

        A czy jest „coś” co się nie wywodzi z Pustki? czy może istnieć inny wszechświat, jeśli istnieje nie wywodzący się z Pustki?? czy każda rzecz manifestuje się w Pustce?

      • Alexander Poraj Żakiej pisze:

        W zen nie ma spekulacji, a więc nie znajdziemy tutaj odpowiedzi, ani nawet prób ich udzielania, na pytanie typu „czy może istnieć inny wszechświat …?”

        Pustka, rozumiana jako „Nie-Coś” i obrazowana jako nieograniczona niczym Przestrzeń, nie tylko zawiera w sobie wszystko (choć takie sformułowanie sugerowałoby już podział, odrębność), ale może manifestować się poprzez wszystko. Jest to trudne do opisania, zrozumienia, ale możliwe do doświadczenia poprzez zazen.

      • Marcin pisze:

        Ken Wilber pisał o Pustce: „Przekracza wszystko, zawiera wszystko jako nie mająca podstawy Podstawa lub Pustka wszelkiej manifestacji.” tylko to znów kolejny opis „nieopisanego doświadczenia Pustki” Pustka – Nasza Prawdziwa Natura, a ciężko jej doświadczyć.

  3. lou pisze:

    Co jeśli ta Pustka jest już częścią mojego życia?

  4. Dariusz pisze:

    Czasami pojawia się myśl, że zniszczenie wszystkich ksiąg, książek, wpisów, przekazów, nauki… byłoby ciekawe, jak byśmy startowali zawsze od zera (pustki) i nie mieli do tego dostępu, tylko siebie.
    Hmmm czy skończyłaby się pogoń za nowymi definicjami? Hmmm czy mamy tak co rano? 😉 😉

  5. Łukasz pisze:

    ,,Doświadczenie jedności mimo, że nie daje pełnego wglądu w naturę rzeczywistości, która jest być może nawet nie do pojęcia z poziomu na jakim istniejemy w tej czasoprzestrzeni, i tak odmienia nasze życie. ,, Czy mógby Pan to rozszerzyć ? Dlaczego nie daje pełnego wglądu w naturę rzeczywistości ?.

    • Alexander Poraj Żakiej pisze:

      Każdy wgląd jest tylko częściowy, a każda próba mówienia o nim, zrozumienia go czy opisania jest tylko i wyłącznie subiektywna. Co więcej, nigdy nie będzie obiektywna, ponieważ dokonujemy tego z poziomu naszej tożsamości, a ona jest pewnym konstruktem. Dlatego też każde doświadczenie jedności odbieramy przez filtr naszego poczucia „ja jestem” i naszych doświadczeń.
      Przebudzenie jest przez nas dosłownie interpretowane, odbieramy je zmysłami, jakie są nam dostępne, poprzez układ nerwowy, który funkcjonuje i filtruje rzeczywistość w oparciu o różnego rodzaju doświadczenia i wykształcone mechanizmy obronne. Jeden ze starożytnych mistrzów zen powiedział nawet, ze wgląd jest jak spojrzenie przez słomkę w kosmos – widzimy wiele, to nas zmienia, ale nie jest to pełny obraz tego, co kryje się w kosmosie.

  6. hlin pisze:

    Fantastyczny, na miarę możliwości słów oczywiście, tekst. Choć praktykuję Zen w innej szkole coraz częściej niestety i nie bez pewnego rodzaju przerażenia stwierdzam, że Sposób przedstawiania i „rozumienia” idei niesionych przez Zen w takim ujęciu jako jedyny pozwala mi zrozumieć moje własne doświadczenia sprzed ponad 20 lat. Pozdrawiam serdecznie nauczycieli i życzę ogromnych sukcesów całej szkole. Oby ta droga nauki, tak bardzo właściwa na zachodzie stała się prawdą dla każdego z uczniów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *