Listopad większości z nas kojarzy się z nieprzyjemną, szarą aurą, brakiem słońca i chłodem oraz nostalgicznym, smutnym nastrojem. Może powinniśmy wyjechać w ciepłe, słoneczne kraje, żeby go „przeczekać”? Zacisnąć zęby i nie czuć chłodu, braku światła, zadumy, czasem smutku, nie doświadczać bezsensu życia i jego kruchości? Może powinniśmy zafundować sobie i dzieciom zabawy z „dyniami” i oswajanie strachu przed śmiercią, przemijaniem, smutkiem, niechcianym, „straszącym” aspektem życia? Nie myśleć, nie reflektować, nie dotykać tego, co nieuniknione? Uciekać przed jedynym, przewidywalnym faktem w życiu- śmiercią?
Przywykli do codziennej bieganiny za coraz to lepszym życiem możemy tak właśnie potraktować ten czas – uciec nie zauważając jego głębokiej wartości – wartości spotkania tego, czego nie chcemy widzieć na co dzień: przemijalności i końca nas wszystkich i wszystkiego, co towarzyszy nam na przestrzeni tych paru chwil, które przyszło nam przeżyć w tej postaci, tu na Ziemi.
Listopad zaczyna się w Polsce świętem zmarłych. Czym jest dla nas te kilka dni?
To okazja do zatrzymania się, pomyślenia o tych, którzy odeszli, o tych, których kochaliśmy i o tych, którzy zadali nam ból, bliskich i dalszych osobach. O tych wszystkich, którzy dali nam życie i o tych, którzy tworzyli kulturę, historię i wpłynęli na warunki, w jakich rodziło się nasze istnienie. Cały potencjał wartości, talentów i grzechów, których jesteśmy spadkobiercami. Spadkobiercami „przeszłości” i twórcami „przyszłości”- też w jej pełnym spektrum. Właśnie Tu i Teraz. Naszym życiem i jego jakością tworzymy przyszłość naszych dzieci, wnuków i wszystkich następnych istnień, które przyjdą po nas. Czy są naszymi bezpośrednimi krewnymi czy nie, wpływamy na jakość tego, co po nas wszystkich odziedziczą.
Możemy zatem uciekać przed refleksją nad życiem, dotykaniem jego „czarnego” klimatu, nie chcieć patrzeć w głębszą przestrzeń egzystencji, ale możemy także zaryzykować spotkanie. Spotkanie z szerszą przestrzenią, nie wykluczając niczego i nikogo; dotknąć istoty Życia – współistnienia w czasie i przestrzeni ze wszystkim i wszystkimi – z przeszłością, przyszłością, z chcianym i nie chcianym, z pięknym i bolesnym. Z faktem współtworzenia życia w każdym momencie, właśnie Tu i Teraz. Dla tych, którzy już odeszli, dla nas teraz i dla tych, co się dopiero pojawią. Niezależnie od tego w którym miejscu na Ziemi jesteśmy, wszyscy ze wszystkim współodczuwamy i przejawiamy Życie w tej małej ludzkiej formie przeżywanej jako „ja”. Może zanim odejdziemy z teatru życia warto poczuć KIM tak naprawdę jesteśmy i doświadczyć tej jedności, która zmienia wszystko?
Życie i śmierć – działanie, zaangażowanie, miłość, ból, przemijanie, pożegnania te osobiste i te mentalne, i uczuciowe … to wszystko składnik Jednego: Życia i jego różnorodności – w całej swej urodzie bezwzględnego wobec naszych egocentrycznych pomysłów, narracji i roszczeń. Uczmy się je szanować we wszystkich aspektach i dbajmy o to, co tak naprawdę jest wartością. W głębokim, wewnętrznym poczuciu każdy człowiek to przeczuwa, wie … wystarczy do tego sięgnąć, zaryzykować doświadczenie bycia i czucia tego, co Tu i Teraz nie wykluczając nikogo i niczego …
Może te kilka dni, przypominające nieuchronność śmierci, będzie dla nas okazją, by się chwilę pochylić nad cudem życia …