Reinkarnacja, rozumiana jako pogląd, że świadomość lub dusza może wcielić się po naszej śmierci w kolejny byt, stała się w ostatnich 100 latach bardzo popularna na zachodzie. Zadziało się to dzięki kontaktowi ze wschodem, a szczególnie z tradycją hinduską. To właśnie tam pojęcie reinkarnacji jest nadal ważnym, jeśli nawet nie podstawowym, elementem postrzegania rzeczywistości.

Ważne, abyśmy mieli świadomość, że słowo „hinduizm” nie odnosi się do konkretnej religii. Jest to raczej określenie „terytorialne” i oznacza różne zjawiska religijne na terytorium Indii. Tak zwany hinduizm został „wymyślony” na zachodzie i był próbą ujęcia w jedno określenie zjawisk religijnych Indii, które spełniały dwa warunki: uznawały Wedy jako święte pisma i przyjmowały prawo przyczyny i skutku jako prawo uniwersalne.

Czym jest reinkarnacja w hinduiźmie?

Jej zwolennicy uznają, że powtarzający się cykl śmierci i narodzin ciągnie się aż do zakończenia karmy, czyli do pełnego zjednoczenia z Brahmanem. O przebiegu i kierunku tego cyklu decyduje indywidualna karma każdego z nas, którą warunkują nasze uczynki – te dobre, i te złe. Stąd też dążenie do poprawiania karmy poprzez czynienie dobra, co ma skutkować wcieleniem się w lepszy byt. Z kolei złe uczynki wpływają na pogorszenie karmy i w efekcie kończą się wcieleniem w mniej korzystny byt. Oczywiście tzw. dobre i złe uczynki są ściśle określone zasadami zewnętrznymi. Nadzieją jest tutaj fakt, że krąg kolejnych wcieleń może być przerwany po osiągnięciu oświecenia.

Jak widać, ważnym elementem reinkarnacji jest tutaj wiara w prawo przyczyny i skutku i w hinduiźmie jest ona wynikiem postrzegania rzeczywistości w sposób przyczynowy, a więc że wszystko jest skutkiem jakiejś przyczyny, a jednocześnie jest ona przyczyną kolejnych skutków. Takie podejście jest bardzo linearne i znane było w kulturze zachodu od ponad 2 tysięcy lat jako efekt wymiany między kulturą grecką a wschodnią.

Mimo, że kontakt z filozofią i tradycją Grecji był żywy i intensywny, to z różnych powodów teoria reinkarnacji nie przyjęła się wcześniej na zachodzie. Zdecydowanie rosła w siłę na wschodzie, w tzw. religiach hinduskich, ale nie w buddyźmie, przynajmniej nie na początku jej powstania, jak i nie we wszystkich nurtach. Tego faktu wielu z nas nie jest świadomych i błędnie łączy automatycznie reinkarnację z buddyzmem, myśląc, że istnieje jeden jedyny buddyzm.

Na czym opiera się wiara w reinkarnację?

Hinduskie podejście do reinkarnacji opiera się, jak już wcześniej wspomniałem, na wierze, że nasze „ja” jest w tej chwili wynikiem przeszłych działań i zarazem działając teraz stwarzamy podstawę do następnych działań, także po naszej śmierci. Jeśli zatrzymamy się przy tym chwilę dłużej, to dostrzeżemy, że taki sposób podejścia do rzeczywistości opiera się na przyjęciu, że istnieje w nas „coś”, co jest na tyle nieśmiertelne, że przeżyje naszą fizyczną śmierć. Jest więc to „coś” na kształt swoistego nośnika naszych obecnych działań. To „coś” w kulturze hinduskiej nazywane jest „atma”,a w naszej zachodniej tradycji nazwalibyśmy to z pewnym przybliżeniem „duszą”. Atma jest jednym z bogiem Brahma, co dzięki tzw. dobrej karmie czy dobrym okolicznościom, można sobie uświadomić kończąc tym faktem cykl reinkarnacji.
Reinkarnacja na wschodzie miała silną pozycję, ponieważ wpływała także na pewne aspekty polityczne, a mianowicie stworzyła i ugruntowała politycznie wynikające różnice społeczne w religijnie ugruntowany system kast. W przekonaniu pewnych grup społecznych zostało bowiem bardzo mocno zakorzenione przekonanie, że przynależność do kast jest wynikiem zachowania i nie podlega reformie społecznej.

Ciekawym momentem było pojawienie się Siddhartha Gautama, czyli historycznego Buddy, którego nauki nie były w zgodzie w linearnym pojęciem prawa przyczyny i skutku. Budda, o czym wielu z nas także nie wie, nie był orędownikiem reinkarnacji, która – jak już wspomniałem – zakładała istnienie stałego poczucia „ja jestem”. Jedna ze słynnych wypowiedzi Buddy tuż po osiągnięciu przebudzenia, dotyczyła właśnie tego czułego punktu w reinkarnacji. A mianowicie Buuda powiedział, że to, co zauważył, to fakt, że „nie ma tak na prawdę nic substancjalnego lub stałego i odrębnie od innych rzeczy będącego, co można by nazwać „ja” lub „moje” czyli w konsekwencji kto się urodził i kto umrze?”.

Uświadomił sobie i potem przekazywał, że rzeczywistość nie jest zbudowana linearnie, czyli nie opiera się na prawie przyczyny i skutku, ale że jest to cały czas żywe i świeże pojawianie się rzeczywistości dzięki warunkom jakie panują z chwili na chwilę. Nie ma bowiem niczego, co samo z siebie byłoby niezależne, oderwane od całości. W tym sensie nie ma atma i nie ma duszy jako czegoś niezależnego lub powstającego i istniejącego samo z siebie.

Było to, jak na ówczesne warunki społeczne i polityczne, niezwykle rewolucyjne podejście do rzeczywistości. I to właśnie tutaj tkwi przyczyna tego, dlaczego spadkobiercy Buddy nie byli mile widziani w Indiach, a sam buddyzm nie rozwinął się właśnie tam. Jak nietrudno zauważyć, buddyzm w takiej postaci groził stabilności systemu społecznego Indii. Z biegiem czasu, w wyniku interakcji różnych nurtów, w tym szamanizmu tybetańskiego, reinkarnacja pojawiła się w niektórych szkołach buddyjskich, ale nie pojawiła się nigdy w zen.

Czy w zen jest reinkarnacja?

Zen w bardzo wnikliwy sposób opiera się na ucieleśnieniu rzeczywistości. Nie ma tutaj żadnych spekulacji, roztrząsania czy coś jest czy też nie. Jest czyste doświadczenie. Zen opiera się na tym, że rzeczywistość jest teraz taka, jaka jest, dzięki tym okolicznościom jakie są. I tak moment za momentem. Nie ma żadnej stałej esencji. Rdzeniem jest więc tutaj doświadczenie, że nie ma absolutnie nic, co byłoby w jakikolwiek sposób stałe. Nie ma więc w zen miejsca na reinkarnację, ponieważ nie ma stałości „ja”. Jest proces życia: tworzenie, współtworzenie, przenikanie i ciągła interakcja. Podstawą jest doświadczenie pustki, o którym kiedyś pisałem (tutaj).

Praktyka zen pozwala zaś doświadczyć aperspektywę rzeczywistości, czyli nie podmiotowość wszystkich zjawisk z nami włącznie. Nie jest to łatwe do przyjęcia i przetrawienia, ponieważ tak silna jest nasza wiara w istniejące czyli rzeczywiste i substancjalne istnienie nas samych. Ten wgląd odbiera nam grunt pod nogami albo mówiąc bardziej precyzyjnie po prostu daje nam przeżyć fakt, iż takiego gruntu nigdy nigdzie nie było. Dla niektórych fakt ten jest przebudzeniem i wiąże się z głębokim wewnętrznym spokojem. Dla innych już samo wyobrażenie sobie tego związane jest z tak silnym lękiem, że prowokuje spontaniczne do odrzucenia tego typu doświadczenia. Tutaj od 2500 lat nic się jeszcze nie zmieniło, chociaż od paru dziesięcioleci dziedziny naszej nauki takie jak fenomenologia, konstruktywizm, neurobiologia, teoria systemowa czy fizyka lub neurobiologia coraz dokładniej opisują podobne doświadczenia.

Bądźmy więc ciekawi i obserwujmy dalej bardzo uważnie to, co się dzieje i jak to się dzieje.

 

____________

Kurs Wprowadzenie do zen – nowy termin na 2020 rok! SPRAWDŹ -> tutaj

____________

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *